UWAGA!

!!!OPOWIADANIE MOŻE ZAWIERAĆ PRZEKLEŃSTWA ORAZ SCENY EROTYCZNE!!!





środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 7

Ziewnęłam, otwierając swoje oczy. Nie wiem dlaczego, ale miałam uśmiech na twarzy. Nawet się nie zorientowałam, a moja głowa leżała na seksownej klatce piersiowej. Przesuwałam swoją dłonią po brzuchu. Aby nie obudzić mężczyzny, powolnym ruchem wstałam. Przy okazji pocałowałam Jasona w policzek. Chwyciłam jakiś biały materiał z fotela i się nim okryłam. Poszłam do łazienki. Przez chwilę poczułam kucie w brzuchu. Nie minęła chwila i zobaczyłam krew na podłodze. No pięknie! Dostałam okres! Nie miałam przy sobie podpasek, a musiałam zatrzymać krwawienie z pochwy. Nie miałam innego wyjścia, jak wyjść i obudzić przystojniaka. Zaczęłam go szturchać. Nie drgnął.
- Jason, wstań na chwile. - powiedziałam z nadzieją, że się ocknie.
Tak się stało. Podniósł się, przecierając oczy.
- Co się stało? -  spytał ziewając.
- Masz coś co przypomina... podpaski? -  trochę głupio mi było o to pytać.
Chłopak lekko się zdziwił, po czym wstał i udał się do łazienki. Chwycił z szafki przy wannie niemal całą paczkę podpasek.
- Skąd tyle masz?  -  byłam zdziwiona, że chłopak je w ogóle ma.
- Są po mojej ex z Californii. Zabrałem je na taki przypadek, jak ten.  -  uśmiechnął się kącikiem ust i wyszedł.
Wyjęłam jedną podpaskę i przykleiłam ją sobie do pochwy. Jeszcze przed tym się wysikałam. Umyłam jeszcze zęby. Trochę dziwnie, bo myłam je palcem.
- Czas się zbierać do pracy.  - powiedziałam wychodząc z łazienki. 
- Powinniśmy w niej być jakieś trzy godziny temu. - powiedział ubrany już Jason.
No to teraz mnie zatkało. Szybko zaczęłam się ogarniać. Przystojniak wyjął telefon i widocznie wybierał numer szefowej. Po skończonej rozmowie, chłopak nie wyglądał na przybitego.
- Szefowa nie będzie zła, jak zostaniemy trochę dłużej i umyjemy wszystkie okna.
Trochę mi ułożyło.
- OK.  Zbieramy się? - spytałam.
- Jasne.
Wyszliśmy z jego domu.  Ledwo się obejrzeliśmy, a już znajdowaliśmy się przy kawiarni. Weszliśmy do środka i od razu udaliśmy się do szatni, aby się przebrać, po czy zajęliśmy się swoją pracą. Cały czas, Jason nie spuszczał ode mnie wzroku. Szybko wysłałam do Grace SMSa, aby przyniosła mi z domu podpaski. Nagle,  do środka weszła pani Monic i tata. Usiedli przy jednym stole. Podeszłam.
- Co państwu podać?
- O, cześć córcia. Ja chcę kawę sypaną i ciastko limonkowe, a dla Monic latte. - powiedział z uśmiechem - Gdzie byłaś całą noc?
Wiedziałam, że o to spyta.
- Spałam u chłopaka. - składałam, lecz z jednej strony to prawda.
- W jednym łóżku? - dopytywał ze zdziwieniem.
- Nie. - odeszłam od nich do kuchni.
Kucharz szybciutko zrealizował ich zamówienie, które potem zniosłam. Dostałam SMS. Pewnie od Grace. Odczytałam. "Okej. Jak przyjdę, opowiesz mi jak było. Całuski :*". Uwielbiam jak wysyłamy sobie minki.  Schowałam telefon i wróciłam do pracy. Tylko jak ona wejdzie do domu,  skoro tata jest tu? Pewnie wróci po klucze. Wysłałam jej SMSa dotyczącego kluczy. Obsłużyłam pozostałych klientów. Nagle, wszedł pewien mężczyzna. Byłam zdziwiona, gdyż podszedł do taty. To nie było w moim stylu, aby ich podsłuchiwać.
- Mam! - prawie się wydarła Grace na całą kawiarnię.
Szybko chwyciłam ją za ramię i zaprowadziłam na zaplecze.
- Nie musiałaś tak głośno tego mówić. - wyzwałam ją - Drzwi były otwarte?
- Nie. Znalazłam klucze pod wycieraczką. - puściła uśmiech - Opowiadaj!
- Co tu dużo mówić. Nie mogliśmy się siebie oprzeć.
- Że co? - Grace była zszokowana.
Oh nie... Zapomniałam,
- Grace.... - zaczęłam, lecz przyjaciółka szybko wybiegła.
Próbowałam ją dogonić. Pewnie jakbym opuściła kawiarnię to straciłabym pracę. Pani Monic przez moment była zdziwiona zachowaniem córki, lecz od razu wróciła do rozmowy z tajemniczym panem w garniturze. Przeszłam obok nich.
- ... sądzę, że mamy wygraną w kieszeni. Musi tylko pani udowodnić, że została pani jakoś wrobiona, aby pani oczywiście nie wyśmiali. - powiedział.
- Steve, skąd ona ma wziąć dowody? - spytał tata ze splecionymi rękoma.
- Pracowała w tym szpitalu prawda? Wiec powinna wiedzieć co się tam dzieje. Może znajdzie się coś co pomoże nam w sprawie.
- Nie wiem jak mam panu dziękować. - powiedziała z uśmiechem kobieta.
- Nie musi mi pani dziękować. zawszę pomogę wszystkim, a tym bardziej znajomym Eric'a. 
Niespodziewanie, do Caffecake, wszedł Mike. Wyglądał na dosyć zdenerwowanego. Nie mogę oczywiście powiedzieć mu prawdy. Zabije mnie! A jeżeli Grace mu powiedziała. Chyba umrę.
- Cześć słońce. Dlaczego nie odpowiadasz na SMSy? - spytał, całując mnie w czoło.
- Jakie SMSy? - zdziwiłam się.
- Wysłałem tobie z pięć i na żadne z nich nie odpowiedziałaś. Stało się coś?
Nie wiedziałam co powiedzieć. 
- Nie. Po prostu.... nie miałam czasu kiedy tobie odpisać, skarbie. - pocałowałam go w usta.
Mike. puścił do mnie oczko, po czym usiadł przy stole i widocznie czekał, aż go obsłużę. Zrobiłam tak. Jak zwykle, tylko ten pączek i woda niegazowana. Zastanawiałam się, dlaczego zawsze gdy przebywaliśmy razem w tej kawiarni, zamawiał tylko to. Przecież jest tutaj tyle smacznych ciast do spróbowania. Zaniosłam karteczkę kucharzowi. Reszta dnia była taka sama. Przyszła kolej na naszą karę. Całe Caffecake było już zamknięte, więc mogliśmy z Jason'em zmienić ubrania, lecz nie na codzienne, tylko robocze. Wyjęłam ze składzika szmatkę, wiadro oraz płyn do okien. Nalałam pół wiadra wody, wymieszaną z płynem. Podeszłam do jednego z okien i zaczęłam je spryskiwać spryskiwaczem, które widocznie przygotował Jason. Przystojniak mył okno obok mnie.
- Wyglądasz nieco inaczej. - powiedział.
- Co masz na myśli mówiąc "inaczej"? Jestem taka sama jaka byłam rano.
- Nie to miałem na myśli. Wtedy byłaś pełna radości, uśmiechu na twarzy, a od pewnego momentu wyglądasz jakby ci kota zabili. - chyba to miał być kiepski żart.
- Trochę z przyjaciółką się pokłóciłam.
Bardziej nie było kłótni, tylko ona puściła focha i tyle.
- Pewnie o faceta.
- I kto to mówi?
Zaśmiał się.
- Jak skończymy, pojedź lepiej do przyjaciółki i porozmawiajcie. - doradził.
Miałam w planach ją odwiedzić. Tylko, czy ona będzie chciała mnie widzieć? Jak nie pojadę, to się raczej nie dowiem. Szybko wyrobiliśmy się z oknami. Pożegnałam się z Jason'em i szybko pobiegłam do domu Grace. Za nim zapukałam, wżęłam dwa głębokie wdechy. Przez dłuższa chwilę, nikt nie otwierał drzwi. Zastanawiałam się, czy w ogóle jest w domu. Na pewno jest. Zapukałam jeszcze raz. Drzwi się otworzyły. Grace była cała nabuzowana, i widać było, że jestem ostatnią osobą, którą by chciała teraz zobaczyć. Wpuściła mnie, co mnie zdziwiło. Usiadłam na krześle kuchennym i przez moment myślałam, jak zacząć rozmowę.
- To nie było w cale tak. Byłam z Jason'em na tym koncercie, po czym zabrał mnie do restauracji i.... potem zaprosił mnie na górę do siebie. Nie mógł się mnie oprzeć.
- Nie mógł?! - wydarła się - Byłam przekonana, że jesteś moją przyjaciółką, a co się okazało? Stałaś się jebaną dziwką!
- Grace,...
- Zamknij się! Traktowałam cię jak siostrę. Własną rodzoną siostrę, a ty co odpierdalasz? Kurwa mać! - zaczęła chodzić nerwowo po kuchni.
- Okey, Grace! To była tylko chwila słabości i wiesz co?! Zakochałam się w nim! Zakochałam się w koledze z pracy! - zaczęły mi lecieć łzy - Chciałam powiedzieć mu o tobie! Nie dałam rady, gdy zaczął mnie całować. Poczułam motyle w brzuchu.
- A co z twoim chłopakiem? Już go nie kochasz?!
- Kocham! Po prostu czułam się inaczej niż przy Mike'u. Ten seks nie był taki jak z nim.
Grace usiadła.
- Uprawiałaś z nim seks?!
Ups. Miałam tego nie mówić! Ah ta twoja nie wyparzona gęba, Aria!
- Tak. - powiedziałam nieco spokojnie - Tak właśnie było. Nie chciałam żeby tak wyglądało. Przepraszam cię Grace.
Przyjaciółką przez moment spuściła wzrok i wytarła ręką swoje łzy, po czym wstała i podeszła do mnie, przytulając mnie.
- Ja przepraszam. Byłam tak na niego napalona. Nawet pewnie by nie spojrzał na mnie, a robiłam sobie wielką nadzieję. 
-Mam do ciebie pytanie. Nie mówiłaś nic Mike'owi?
- Oczywiście, że nie. Nie jestem taką suką.
Na naszych twarzach zawitało słońce. Zrobiłyśmy herbatę, którą piłyśmy jakby na wyścigi. Wpadłyśmy na pomysł, aby zrobić sobie babski dzień. Grace odpaliła laptopa i weszła na stronę kina. Znalazłyśmy jeden fajny film, opowiadający o dziewczynie, która przez chorobę musi oddychać przez rurkę z butli tlenowej. Zakochuję się w chłopaku, który również miał raka. Postanowiłyśmy się na niego wybrać. Ubrałyśmy się, po czym wyszłyśmy z domu. Kino znajdowało się prawie na samym końcu miasta, Musiałyśmy dojechać autobusem.
- Poprosimy dwa bilety na "Gwiazd Naszych Wina". - powiedział Grace, kasjerce, która sprzedawała bilety.
Sprzedawczyni wbiła coś na klawiaturze i podała bilety. Do seansu zostało parę minut, więc mogłyśmy kupić popcorn, colę i małą słodką przekąskę. Weszłyśmy już do środka. Usiedliśmy w określonym rzędzie. W sali nie było zbytnio dużo ludzi, lecz mogli mieć zapalone światło. Nic nie było tutaj widać.
- Co wy tutaj robicie, dziewczyny? - usłyszałyśmy podwójny głos. 
Nie co znajome były te głosy. Spojrzałyśmy się w ich stronę. Własnym oczom nie wierzyłyśmy, obok kogo siedziałyśmy.
- Mama?! - powiedziała zdziwiona Grace.
- Tata?! - powiedziałam również ze zdziwieniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz