UWAGA!

!!!OPOWIADANIE MOŻE ZAWIERAĆ PRZEKLEŃSTWA ORAZ SCENY EROTYCZNE!!!





czwartek, 13 listopada 2014

Rozdział 15

Obudziłam się ze strasznym bólem żołądka. Szybko wyrwałam się z łózka wprost do toalety. Zwymiotowałam. Trochę dziwne, ponieważ nic szkodliwego co mogłoby mi zaszkodzić nie zjadłam. Przemyłam sobie twarz i przy okazji skorzystałam z ubikacji, po czym wróciłam do pokoju by się ubrać.
- Aria, chodź na śniadanie! - krzyknął tata.
Tak zrobiłam. Na stole w kuchni znalazły się naleśniki z syropem czekoladowym oraz Pepsi do popicia. Naleśniki są okej, ale Pepsi? Tata wyjął z szafki szklanki, które położył na stole.
- Idziesz dzisiaj do pracy? - spytał, siadając.
Również usiadłam i wzięłam sobie naleśnika.
- Tak idę. Muszę ogółem coś załatwić. - przypomniało mi się, że muszę porozmawiać z Jason'em i wytłumaczyć się za wczoraj.
- Dobrze córeczko. Jak wrócisz do domu, to mnie może nie być.
- Dlaczego? - zdziwiłam się.
- Idę na rozprawę Monic.
Nie sądziłam, że ona jest dzisiaj. Mam nadzieję, że pani Monic wygra sprawę i okaże się, że to wcale nie była jej wina, tylko wredne koleżanki ją oskarżyły.
- Okej tato.
Tata wstał i zaniósł brudne naczynia do zlewu, po czym ze zdziwioną miną odwrócił się w moją stronę.
- Wiesz gdzie jest Grace? Monic się martwi i miałem cię spytać.
O cholera! Nie mogę mu powiedzieć prawdy. Gdyby się o tym dowiedziała jej mama, to by ją prześwięciła.
- Śpi u chłopaka. - skłamałam.
- Naprawdę? - upewniał się
Kiwnęłam głową na tak i z powrotem wrócił do naczyń. Ufff. Powinnam już wychodzić do kawiarni. Udałam się jeszcze na górę po torbę i wyszłam z domu. Mam nadzieję, że uda mi się pogadać z Jason'em. Gdy dotarłam na miejsce, byłam zdziwiona. Było ono zamknięte. Wyjęłam telefon i wybrałam numer chłopaka.
- Tak?
- Cześć. Czy wiesz dlaczego Caffecake jest zamknięte?
- Szefowa tobie nie  powiedziała? Jedna z kelnerek urządziła sobie wczoraj małą imprezę i niby coś zginęło. Kawiarnia będzie zamknięta, aż skończą sprawdzać, czy coś ukradziono.
Zdziwiłam się. Na pewno tą osobą nie byłam ja.
- Nie wierzę. - przewróciwszy oczyma i akurat nadarzył się moment, by o coś zapytać - Słuchaj Jason. nie jesteś na mnie zły za wczoraj?
- Nie skąd że. Trochę pogadałem o tobie z Grace. Mówiła jaka z ciebie wredna jędza - zaśmiał się.
- Bardzo śmieszne. - zrobiłam skwaszoną minę, po czym zmieniłam temat - Może chciałbyś się teraz spotkać?
-Nie ma problemu. Przyjdź do mnie do domu.
- Okej. Niedługo będę. - rozłączyłam się.
Nie wiem czemu, ale teraz pojawił się uśmiech na mojej twarzy. I nie rozumiem teraz moich myśli, które chcą, bym poczuła jego ognisty i płomienny dotyk. Schowałam telefon do kieszeni i udałam się do chłopaka. Zadzwoniłam dzwonkiem przy drzwiach. Jason je po chwili otworzył z uśmiechem i wpuścił mnie do środka. Zaczerwieniłam się. Usiadłam w salonie, gdy on szykował w kuchni herbatę.
- Chciałaś o czymś konkretnym pogadać, czy tak wpadłaś?
- Tak sobie. - poprawiłam swoje ułożenie na sofie - Chciałam cię w ogóle przeprosić, za to co zrobiłam, Gdybym wiedziała, że ten gość jest ze sanepidu nie zrobiłabym takiej sceny.
- Nie musisz, To nie twoja wina. Najwyżej zamkną tą kawiarnię. - Jason przyniósł filiżanki i usiadł obok mnie.
- Jakoś sobie nie wyobrażam życia bez Caffecake. Wiem, krótko tam pracuję, lecz zdążyłam się już przyzwyczaić. - powiedziałam ze smutkiem.
Jason przybliżył się do mnie i przytulił, przy czym głaszcząc moje włosy. Odsunęłam się trochę i na niego spojrzałam. Tym bardziej na jego usta, które prosiły by je pocałować. Oboje patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, po czym on przybliżył swoją głowę do mojej i zaczął mocno namiętnie całować. Chwycił mnie za pośladki i już byłam na jego ramionach. Wstał i udaliśmy się do jego pokoju. Delikatnie położył mnie na swoim łóżku. Chłopak kazał mi się bardziej położyć, więc tak zrobiłam, po czym chwycił moje spodnie i próbował je ściągnąć. Nie udało mu się to, gdyż zapomniał o pasku do nich. Chciałam mu w tym pomóc, ale zaprzeczył, że sam to zrobi. Pozwoliłam więc. Gdy moje spodnie znalazły się już na krześle obok, zabrał się za bluzkę. Podniosłam ręce i byłam już w białej bieliźnie i niebieskich skarpetkach. Czas na zmianę roli! Kazałam mu się do siebie przybliżyć, by móc go rozebrać. Zaczęłam od koszuli i delikatnie zjeżdżałam dłońmi po jego umięśnionym torsie, aż doszłam do jeansów. Odpięłam pasek, po czym guzik i rozporek. Zsunęłam je na dół i niemal od razu, pojawił się jego członek w pozycji poziomej. Pozwoliłam mu na trochę świeżego powietrza. Od razu stał na baczność. Delikatnie zaczęłam go dotykać, po czym swoim językiem dotknęłam główki. Chłopak schylił się i starał się odpiąć stanik. czułam coraz bardziej jak moje sutki są napięte. Jason zaczął je pieścić i całować. W środku byłam już gotowa, by go poczuć. Podnosząc się trochę wyżej na łóżku, lekko zsunęły mi się majtki. Chłopak wykorzystał sytuację i ściągnął je aż do końca moich nóg. Spojrzał na chwilę na mnie i zaczął się  kłaść wprost na moje ciało, wsuwając penisa w pochwę. Nagle, poczułam w środku bardzo dziwny ból, że aż krzyczałam. Odsunęłam od siebie Jason'a i chwyciłam się tam.
- Zrobiłem coś nie tak? - zapytał będąc zdziwiony.
- Nie. Po prostu mnie tam zaczęło boleć.
Ból zaczął powoli ustąpywać. Ponownie pozwoliłam wprowadzić do siebie gigantycznego członka. Niestety, ból powrócił i to coraz silniejszy.
- Ałaaaa! - wydarłam się, po czym szybko odsunęłam się od chłopaka.
Jason wstał i zaczął się już ubierać. Czułam się fatalnie, rujnując najwspanialszą chwilę. Również się ubrałam i weszłam do łazienki. Spojrzałam na siebie w lustrze. Dlaczego czułam taki ogromny ból? Nadal jeszcze czułam pieczenie. Skorzystałam z toalety i wróciłam do pokoju. Go już w nim nie było. Pewnie jest na mnie zły. Zeszłam na dól, gdzie siedział na kanapie zajadając się chrupkami. Usiadłam obok.
- Przepraszam. - wykrztusiłam.
- Nie masz za co. - objął mnie swym ramieniem.
- Mam! Zrujnowałam najwspanialszą chwilę.
- Musisz się udać do lekarza, jeżeli ci nie przestanie boleć.
Przez moment, myślami byłam gdzie indziej. Zaczęłam porównywać Jason'a do Mike'a. oboje się różnili. Zaczęłam czuć, że jestem niemal zakochana w nim. W Jason'ie oczywiście. Jak tak teraz tutaj siedzimy razem, to mam ochotę powiedzieć mu co do niego czuję. Chyba powinien on to zrobić. W końcu chłopak musi się starać o dziewczynę, a nie ona o niego. Chrzanić to! Chwyciłam jego rękę, po czym on spojrzał się na mnie. Już chciałam coś powiedzieć, lecz Jason przybliżył swoje usta do moich. Byłam zaskoczona. Czuł to samo, co ja do niego. Jego dłonie znalazły się na moim kolanie. Nagle, poczułam dziwne uczucie na żołądku.
- Przepraszam. - szybko wykrztusiłam, przerywając pocałunek i biegnąc do łazienki.
Niestety, nie zdążyłam do muszli klozetowej, wiec puściłam pawia jeszcze przed łazienką. Co mi dzisiaj jest? Nigdy mi tak nie było.
- Wszystko w porządku? - krzyknął Jason z dołu.
- Tak, tak. Zaraz zejdę!
Chwyciłam dużą ilość papieru toaletowego i zebrałam to co było w moim żołądku i spuściłam w toalecie. Umyłam ręce, a tym bardzie buzię i zeszłam na dól. Zauważyłam, że chłopak się zaniepokoił. Nie dziwię mu się.
- Musiały mi zaszkodzić dzisiejsze naleśniki taty. - powiedziałam z lekkim uśmiechem.
- Zrobię tobie kolejnej herbaty, lecz tym razem gorzkiej. - udał się do kuchni.
Powstrzymałam go.
- Nie trzeba. Już jest mi lepiej. - pocałowałam go w policzek. - Chciałam bym tobie coś powiedzieć ważnego. - zmieniłam temat.
Jason oparł się jedną ręką o blat kuchenny a drugą na swoim biodrze. Podeszłam do niego tak, byśmy dotykali się swoimi ciałami i Przybliżyłam usta do jego uszu.
- Zakochałam się w tobie.
Chłopak był w szoku.
- Podobam ci się? - zapytał niedowierzająco.
- Tak, Jason'ie. Mam ochotę budzić się obok ciebie. - nie rozumiem, dlaczego to powiedziałam.
Jason chwycił mnie za biodra i zaczął namiętnie, ale to bardzo bardzo namiętnie całować. Przestał po chwili.
- Może zrobić ci jednak tej herbaty? - nalegał.
- Okey. Zrób, ale nie gorzkiej. - uśmiechnęłam się, po czym usiadłam na krześle w jego kuchni.
Wpatrywałam się jak chłopak specjalnie dla mnie zaparza herbatę. Nie jestem pewna, ale chyba oficjalnie zostaliśmy parą. Ta myśl bardzo mi się podobała. Jason podał mi herbatę, której od razu się napiłam, po czym pocałowałam chłopaka namiętnie.
- Umówiłem się z kolegami na kosza. Pójdziesz ze mną? - zaproponował.
Już miałam w oczach widok Jason'a grającego w koszykówkę bez koszulki....
- Chętnie bym z tobą poszła, ale chciałam jeszcze odwiedzić Grace w szpitalu.
- Rozumiem. babskie pogaduszki - puścił do mnie oczko - Pozdrów ją ode mnie. Zadzwonię do ciebie później. - pocałował mnie, lecz tym razem w czoło.
Nie wiem co to miało znaczyć.
- Dobra. Kocham cie. - dotknęłam jego ust swoimi, po czym wstałam i kierowałam się ku wyjściu.
- Tez cie kocham, Ario - zdążyłam usłyszeć.
Całą drogę do przyjaciółki, myślałam o moim wyznaniu do niego. Nie mogę w to uwierzyć, że się odważyłam! Czułam jak moje serce waliło na tą myśl.
- .....Nie mogę się dostać do Grace. - powiedziała jakaś dziewczyna, która stała przy drzwiach szpitala.
Kim ona jest i skąd zna Grace? Schowałam się za pobliskim drzewem, aby usłyszeć resztę rozmowy.
- Wiem kochanie.... Muszę się jakoś do niej dostać..... Sama nie wiem dlaczego nie chcą mnie do niej wpuścić...... Okej.... Też cie kocham misiaczku. Papa.- rozłączyła się.
Wyszłam zza drzewa i szłam w kierunku drzwi. Dziewczyna spojrzała się na mnie i uśmiechnęła, po czym udała się w swoją stronę. 

piątek, 31 października 2014

Specjalny Rozdział Halloween'owy

Obudziłam się o ósmej. Dzisiaj miałam wolne, więc nie szłam do Caffecake. Po ubraniu się, zeszłam na dół na śniadanie. Tata jak zwykle pichcił coś niesamowitego! Jak to w jego zwyczaju w Halloween. Usiadam przy kuchennym stoliku.
- Widzę, że królewna już wstała. - zażartował - Gotowa na straszenie?
- Tato, nie wybieram się na żadne chodzenie po domach. - odparłam, sięgając chleb.
Tata przyniósł herbaty, po czym usiadł obok mnie po prawej stronie.
- Dlaczego? Przecież to jest twoje ulubione święto.
- Raczej twoje. To ty zawsze się przebierałeś za czarnoksiężnika i straszyłeś te biedne dzieciaki.
- Zgadza sie, za to mama cię przebierała za pięknego aniołka.
Na słowo "mama", zrobiło mi się smutno. Długo jej z nami nie ma. Strasznie mi jej brakuje. Wiem, że tacie też. Czasem chciałabym cofnąć czas, aby wszystko było takie jak dawniej. Po śniadaniu, zabrałam z góry moją torebkę i postanowiłam wyjść się przejść. Wszyscy już się szykowali na wieczór. Domyślam się, że tata znów będzie robił to samo co zawsze - straszył dzieci, że aż będą uciekać spod drzwi z płaczem.
- Cześć, kochana! - usłyszałam głos Grace za moich pleców.
Przyjaciółka byłą w radosnym humorze.
- Cześć. - wymamrotałam.
- Coś się stało? - spytała.
- Nie. - skłamałam - Wszystko gra.
- To się cieszę, lecz mam wrażenie, że coś się gryzie. Masz już strój na Halloween? - zmieniła temat.
Akurat na ten, który chcę uniknąć.
- Nie idę.
- Dlaczego? Przecież ustaliłyśmy, że razem idziemy na tą imprezę.
Zapomniałam, że od miesiąca, Grace zarezerwowała dla nas miejsce w popularnym klubie. Chyba nie mam innego wyjścia.
- Ah tak. Idę. - puściłam trochę fałszywy uśmiech.
Grace zobaczyła sklep z ciuchami, a raczej z kostiumami. Chwyciła mnie za rękę i zaciągnęła tam. Było tutaj mnóstwo strojów na owe święto.
- Mamy się przebrać? - spytałam.
- A co ty myślałaś? Strój Halloween'owy gwarantowany!
Załamałam się. Sądziłam, że starczy taki zwykły strój, jak na zwykłe balety. Przyjaciółka chwyciła maskę wiedźmy i ją przymierzyła. Zamiast wyglądać strasznie, to wyglądała dosyć śmiesznie. Zdjęła ją. Później chwyciła maskę szkieletu wraz  z całym kompletem, po czym podała mi go bym przymierzyła. Spojrzałam na nią jak na totalną idiotkę. Zachichotała. Nagle, z dala widziałam chyba idealny strój w sam raz dla mnie. Podeszłam do niego, chwyciłam i udałam się do przymierzalni. Pokazałam się Grace. Byłą wniebowzięta.
- To jest extra, lecz dałabym na to trochę krwi. - ugryzła dolną wargę.
- Tak sądzisz? - przejrzałam się lustrze.
Spojrzałam na cenę. Nie było to drogie. Zdjęłam z siebie i udałam się do kasy, aby zapłacić. Grace też chyba sobie już jakiś strój wybrała. Wyszłyśmy ze sklepu.
- Nikolina idzie z nami? - spytałam.
- Cały czas się nad tym zastanawiam. Chciałabym aby poszła, lecz wiesz co zrobiła kiedyś, jak razem poszłyśmy.
- Grace, byłyśmy wtedy małe i głupie. To była tylko kłótnia o cukierki. Teraz jesteśmy dorosłe, a człowiek się zmienia.
- Masz rację.
Przyjaciółka wyjęła telefon aby do niej zadzwonić. Po jej minie, sądziłam, że Nikolina się zgodziła. Udałyśmy się do kawiarni, aby napić się pysznej gorącej czekolady. Usiadłyśmy przy oknie i złożyłyśmy zamówienie.
- Nie miałabym nic przeciwko, gdybyś zabrała ze sobą Jason'a.
- Nie wiem, czy nie jest już zajęty czymś innym. - powiedziałam, opierając ręce o stolik.
- Jak nie zadzwonisz do niego, to się nie dowiesz. - zasugerowała.
Miała rację. Wyjęłam telefon i wybrałam numer.
- Coś się stało, Ario? - spytał Jason po niecałej minucie.
- Nie. Chciałam się tylko spytać, czy masz na dzisiaj jakieś plany. - spojrzałam się w okno.
- Nie mam. Chcesz się spotkać?
- Tak, lecz zapraszam cię na imprezę z okazji Halloween.
Przez moment zapadła cisza.
- Chętnie się wyrwę. Przyjadę do ciebie o siódmej.
- Cieszę się. Okej. To do zobaczenia.
Rozłączyłam się z uśmiechem na twarzy. Przyjaciółka podajże chciała coś powiedzieć, lecz milczała. Kelnerka przyniosła nasze czekolady. To w Caffecake tak długo klienci nie czekają jak tutaj. Napiłyśmy się. Grace szybko wyjęła dzwoniący telefon z kieszeni i odebrała. Rozmawiała z rozmówcą dosyć długo.
- Słuchaj, muszę się zbierać. Spotkamy się u mnie? - wyjęła portfel z torebki.
- Jasne, lecz Jason przyjeżdża po mnie.
- Podjedźcie po mnie. Muszę lecieć, papa. - podeszła do mnie i pocałowała w policzek i uciekła.
Mam nadzieję, że nic poważnego się nie stało. Wypiłam czekoladę, po czym wyjęłam pieniądze z portfela. Udałam się do domu. Muszę się w końcu uszykować na zabawę. Gdy weszłam, taty nie było. Znając go, poszedł po cukierki dla dzieciaków. U siebie przymierzyłam ponownie kostium. Grace ma rację. Muszę go trochę poplamić czymś krwistym. Zeszłam do kuchni i zaczęłam szukać jakiegoś soku wiśniowego bądź truskawkowego.Chyba lepiej by pasował wiśniowy. Znalazłam! Wzięłam białą szmatkę, która i tak miała iść do prania i ochlapałam ją tym sokiem. Wyglądało na szmat poplamiony sokiem. Muszę coś innego wymyślić. Tata zapomniał wyłączyć swój laptop. Usiadłam przy nim i zaczęłam szperać w Google. Znalazłam jeden właśnie z sokiem wiśniowym. Muszę go do niego dodać trochę kakao i odrobinę cukru. Zrobiłam tak i ponownie poplamiłam szmat i tym razem wglądało to na krew. Nakapałam dosyć sporo na swój strój i podeszłam do lustra. Trochę nakapało mi na twarz i ramiona, lecz wyglądałam olśniewająco mrocznie. Podobałam się sama sobie! Wyjęłąm telefon i ustawiłam na samowyzwalacz, po czym zrobiłam sobie zdjęcie. Wysłałam go Grace. W odpowiedzi dostałam "Bosko!!!!". Do imprezy zostało jeszcze trochę czasu, więc uszykowałam sobie jakieś jedzenie. W tym czasie, zdążył tata wrócić. Na mój widok, prawie by się wywrócił ze siatkami.
- Co ty masz na sobie? Czy to krew? - postawił siatki na stół kuchenny.
- Świetny strój prawda? Idę na imprezę z Grace i Nikoliną. A ta krew jest sztuczna więc bez obaw. - powiedziałam, siadając i gryząc kawałek chleba z ogórkiem.
- Ulżyło mi. Byłem przekonany, że ktoś cię pobił.
- Nie. - zaśmiałam się. - A ty tato, kupiłeś pewnie cukierki dla dzieciaków.
- Też.
Też? To co on takiego planuje?
- Ten dzień zamierzam spędzić trochę romantycznie z Monic. - dodał.
- Rozumiem. Taka randka ze cmentarną scenerią? - w tym momencie miałam ochotę wybuchnąć śmiechem.
- Spokojna, kolacja i nic więcej. - zaprzeczał.
I tak myślałam swoje. Wstałam z krzesła i udałam się do siebie. Nawet się nie zorientowałam, a za moment przyjedzie po mnie Jason. Musiałam zrobić sobie ekstra mroczny makijaż. Ten tusz świetnie pogrubi rzęsy. Chciałam nałożyć sobie czarną szminkę, którą kiedyś mi Grace wręczyła, lecz postawiłam na czerwień. Byłam już w kompletni gotowa. Usłyszałam samochód. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam go. Zeszłam na dól, aby się pożegnać z tatą, Niemal znów by dostał zawału serca.
- Rano mówiłaś, że nie lubisz Halloween. Co się stało? - spytał wścipsko.
- Zapomniałam, że Grace mnie zaprosiła i zmieniłam zdanie. Muszę iść. Czekają już na mnie. - pocałowałam go w policzek i wyszłam, nie słuchając dalej czego ma mi do powiedzenia.
Wsiadłam do samochodu Jason'a, po czym go zaczęłam całować.
- Musimy podjechać po Grace. - oznajmiłam.
Chłopak odpalił swój samochód i ruszyliśmy. Daleko nie musieliśmy jechać. Grace już czekała na nas przy domu, po czym wsiadła.
- Nikolina już czeka przed klubem. - powiedziała - Aria, psuje ci ten strój krwawej księżniczki.
- Dzięki. - uśmiechnęłam się do przyjaciółki.
Jason ruszył. Lada moment, byliśmy już na miejscu. Przed klubem czekała pół naga długowłosa brunetka. Myślałam, że trochę inaczej się przebierze. Weszliśmy do środka. Ludzi było naprawdę sporo, a DJ grał własnie starą piosenkę Michael'a Jackson'a. Podeszliśmy do baru, zamówić sobie jakiegoś drinka. Ledwo co weszliśmy, Jason od razu poprosił mnie do tańca. Dziewczyny mnie zaczynały pchać, abym z nim poszła. Tak zrobiłam. Nigdy nie widziałam jak chłopak tańczy, a wychodziło mu to naprawdę niesamowicie. Zmienił się repertuar z żywej piosenki, na taką dosyć wolniejszą. Jason przybliżył się do mnie, po czym objął w pasie, a ja objęłam go za szyję. Zauważyłam, że dziewczyny zaczęły razem tańczyć do tej piosenki. Śmiesznie wyglądały. Gdy zbliżało się już koniec piosenki, wraz z chłopakiem zamknęłam oczy, po czym poczułam, że moje usta czegoś dotykają. Domyśliłam się, że to były jego usta. Całowaliśmy się namiętnie. Czułam jak moje serce zaczyna bić szybciej i szybciej. Nawet nie zauważyliśmy, że zmienił się rytm piosenki. Postanowiliśmy usiąść i się napić.
- Nieźle się ruszaliście. - powiedziała Nikolina.
- Dzięki. - odpowiedziałam, robiąc łyk drinka - Wy też fajnie tańczyłyście.
- Wiemy. - Nikolina objęła z uśmiechem Grace.
Dziewczyny zmówiły kolejne drinki. Nagle, zobaczyłam, że nie ma z nami Jason'a. Postanowiłam go poszukać. Na parkiecie go nie widziałam. Może poszedł się załatwić.
- Cześć piękna. - odezwał się do mnie jakiś nieznajomy mężczyzna, który zaczął tańczyć obok mnie.
- Cześć. - odpowiedziałam dosyć nieśmiało.
Nie znałam go. Wyglądał jakby tańczył erotyczny taniec.
- Znam cię? - spytałam.
- Nie, ale zawsze możemy się troszeczkę poznać. - odparł.
Trochę nie podobał mi się taki pomysł. Zaczynałam się trochę bać, ale w końcu jestem krwawą księżniczką, więc muszę się wziąć w garść. Tańczyłam razem z nim. Tylko by Jason nas nie widział. Definitywnie nie jesteśmy razem, lecz mógłby być nieco zazdrosny. W pewnym momencie, nieznajomy chwycił mnie za biodra i bardziej przysuwał do mnie swoje ciało. Ja objęłam go za szyję. Te ruchy były dla mnie trochę niepokojące. Gdy go puściłam i chciałam odejść, to on coraz mocniej chwycił mnie za te biodra.
- Dokąd idziesz? Jeszcze nie zaczęliśmy się bzykać i już mi uciekasz?
- Słucham? Tylko o to ci chodzi? - spytałam wkurzona.
- A co ty myślałaś dziewucho nieszczęsna? - jego głos był coraz bardziej stanowczy niż przedtem.
Zaczynałam się wyrywać, lecz nic to nie dało.
- Ej zostaw ją! - krzyknął Jason.
Odwróciłam się w jego stronę. Akurat biegł. Wyrwał mnie od mężczyzny, po czym Jason uderzył go w twarz i to dosyć  mocno, że aż upadł. Przeraziłam się. Nieznajomy wstał i zaczął z całych swoich sił bić chłopaka. Chyba zaczynały lecieć mi łzy. Nagle, podeszła do nas ochrona i naszą czwórkę wraz ze nieznajomym wywaliła z imprezy. Trochę się zawiedliśmy. Mogli tylko tego kolesia wywalić. Udaliśmy się do pobliskiej restauracji, aby się najeść. Usiedliśmy i zamówiliśmy jedną dużą pizzę.
- Szkoda, że nasze balety się już skończyły. - powiedziała zawiedziona Nikolina.
- Zgadza się. gdybyś Aria nie tańczyła z tym typem, to by się to tak nie skończyło. - oznajmiła krótkowłosa brunetka.
Miała rację.
- Wiem. Żałuję, że po prostu nie odeszłam, gdy tańczył o bok mnie. - zaczęłąm się bawić widelcem - A ty jak się czujesz? - odwróciłam się do chłopaka.
- Dobrze. Trochę mnie boli policzek, ale jest okej. - odpowiedział z uśmiechem.
Akurat przyszła nasza pizza. Każdy wziął sobie po kawałku i nałożył swojego ulubionego sosu.
- NIkolina, masz coś by się trochę okryć? Jakiś staruszek się na ciebie patrzy. - powiedziała Grace, wskazując na skrzysz od naszego stolika.
Długowłosa spojrzała się w stronę tego dziadka i puściła mu oczko, przy czym trochę się wyprostowała. Odwróciłam się i staruszek wysłał jej buziaczka. Odwracając się z powrotem, walnęłam się dłonią w głowę. Skończyliśmy jeść pizzę. Jason zapłacił za nią i szykowaliśmy się do wyjścia.
- Idziemy gdzieś jeszcze? - spytałam?
- Chyba pójdę już do domu. - powiedziała Grace, ziewając.
- Ja też. Mam już trochę dosyć po tym jak nas wywalili. - dodała Nikolina.
Pożegnałam się i z nimi i odeszły. Byłam sama z Jason'em. Postanowiliśmy przejść się przez park. Był niesamowicie ozdobiony dyniami i kartonowymi duchami. Oczywiście natknęliśmy się na dosyć sporą gromadkę dzieciaków przebranych za upiory. Po jakiś pięciu minutach, stanęliśmy pod drzwiami mojego domu. Spojrzałam się na chłopaka, po czym zaczął mnie namiętnie całować na pożegnanie. Chciałabym, aby to trwało dłużej, albo czas by się na moment zatrzymał w miejscu. Pomachałam mu, po czym weszłam do domu. Wchodząc po schodach do góry, usłyszałam jakieś hałasy z pokoju taty. Pewnie pani Monic jest u nas na noc. Uśmiechnęłam się sama do siebie, po czym weszłam do pokoju. Udałam się do łazienki, by się załatwić, po czym położyłam się w kostiumie do łózka, w ogóle się nie przykrywając. ten dzień, a raczej wieczór uważam za udany. No nie licząc tego incydentu z kolesiem i całą bójką chłopaków. Nie lubię za bardzo tego święta, lecz teraz mam ochotę to przeżyć jeszcze raz.

________
Rozdział ten, nie jest aktualną kontynuacją ogólnej historii.
Życzę wszystkim Strasznego Halloween!  :)

czwartek, 30 października 2014

Rozdział 14

Znalazłam się przed drzwiami mieszkania Grace. Były otwarte, więc weszłam i udałam się do toalety. Siedziała na niej cała we łzach. Szybko wykręciłam numer karetki. Zjawili się lada moment, po czym zabrali Grace. Szkoda, że nie zabrali mnie ze sobą. Wyszłam, zamykając mieszkanie na klucz, po czym ruszyłam piechotą do pobliskiego szpitala.
- Co się stało? Czekałam na ciebie przed kawiarnią. - powiedziała Nikolina, idąc tuż obok mnie.
- Grace miała wypadek i zabrali ją do szpitala. Właśnie tam idę. - odpowiedziałam.
Druga przyjaciółka postanowiła udać się ze mną. Po paru minutach, znalazłyśmy się w holu szpitala. Podeszłam do jednej z pielęgniarek, by spytać się, gdzie leży Grace. Nie była w stanie mi powiedzieć. Nikolina zaczęła wchodzić do wszystkich pokoi, jakie się tutaj znajdowały. Chyba jej nieco odbiło. Znalazła! Chyba cofnę tamte słowa. Weszłyśmy do środka. Krótkowłosa brunetka, leżała nadal będąc w łzach. Podeszłam do niej i chwyciłam za rękę. Bałam się o cokolwiek spytać. Do pokoju, wszedł doktor.
- Mam dobre wieści. Nie poroniła pani. - oznajmił.
Zdziwiłam się. Przecież widziałam, że przyjaciółka bardzo cierpi i jeszcze ta krew!
- To co mi było? - spytała.
- Sami do końca nie wiemy, lecz można wykluczyć poronienie. Niestety mam i też złe wieści. Musi pani pozostać w szpitalu góra trzy dni.
Widziałam, że miała ochotę jeszcze bardziej się popłakać. Przytuliłam ją, przy czym dołączyła do nas Nikolina. Gdy lekarz wyszedł, wykonałam telefon. Chciałam poinformować mamę Grace, lecz nie była by pewnie zadowolona. Nie powiem jej "Grace jest w szpitalu i prawie poroniła... tak jest  w ciąży". Wybrałam numer Jason'a. Mam tylko nadzieję, że odbierze.
- Tak?
- Jason, możemy się spotkać? - zaryzykowałam.
- Po co chcesz się widzieć? Już dosyć narobiłaś. Lepiej módl się, aby nie wywalili nas z torbami.
- Nie chciałam tego, Naprawie to jak tylko się da. Teraz jestem w szpitalu.
Przez moment, w słuchawce zapadła cisza. Myślałam, że się rozłączył czy coś.
- Co się stało? - w końcu spytał.
- Grace zasłała.
- Niedługo przyjadę. - rozłączył się, nawet nie zdążyłam nic powiedzieć.
Wróciłam do przyjaciółek.
- Nie musicie ze mną tutaj siedzieć. - powiedziała z uśmiechem - Możecie iść ratować kawiarnię.
- Skąd ty... Nikolina ci powiedziała. - splotłam ze sobą ręce.
- Tak. Nie chcę abyś straciła pracę. No dalej!
Nikolina chwyciła mnie za rękę i wyszłyśmy. Wypytywała mnie czy wiem jak wygląda ten cały koleś ze sanepidu. Nie trudno go rozpoznać.W pewnym momencie, zauważyłam go, jak siedział w dosyć drogiej restauracji. Weszłyśmy do środka, po czym usiadłyśmy dwa stoliki od niego, lecz na przeciwko. Zobaczyłam, że przyjaciółka, poprawia sobie dekolt. Nie wiedziałam co ona za bardzo planuje, ale zaczynało mi się to trochę nie podobać. Uśmiechnęła się do mnie i wstała udając  się w kierunku mężczyzny.

***

Szłam swoim seksownym i bardzo przyciągających mężczyzn krokiem. Jeszcze raz sprawdziłam czy mój biust leży idealnie.
- Cześć kochanie! Dawno do mnie nie dzwoniłeś. - powiedziałam, podchodząc do mężczyzny w garniturze, po czym usiadłam mu na kolana i objęłam go jedną ręką.
Był totalnie zszokowany!
- My się znamy? - zapytał.
- Oczywiście! Parę dni temu przespałeś się ze mną. - pocałowałam go w policzek - Może zamówiłbyś mi jakiegoś drinka, jak ostatnio? - poprawiłam sobie włosy wolną ręką.
Mężczyzna zawołał kelnera i zamówił dwa drinki "Cosmopolitan". Lada moment, nasze drinki przybyły, po czym chwyciłam swój kieliszek. Wzniosłam toast za nas i zrobiliśmy po nie dużym łyku.
- Możesz mi odświeżyć pamięć? Nie pamiętam cię już za bardzo.
- Pewnie! Jestem Nikolina i wyrwałeś mnie w klubie Go-Go. Zamówiłeś wtedy drink z dodatkiem cytryny. A potem poszliśmy na całość. - mężczyzna prawie się udusił.
Zauważyłam, że Aria miała dosyć dziwną mię. Pewnie nie spodziewała się, że umiem aż tak omamić facetów. Mam tylko nadzieję, że mnie za to nie zabije.
- Możesz mi przypomnieć swoje imię? - spytałam.
- Steven.
Chwyciłam kieliszek, aby się napić. Imię miał takie sobie. Zaczęłam mu patrzeć prosto w oczy. Miał niebieskie. Chwyciłam jego twarz i zaczęłam całować go w usta. Miałam niesamowite przeczucie, że podobało mu się to.
- Chyba teraz sobie przypomniałem. - wymamrotał.
Pierwszy raz na oczy mnie widzi,  a czuje się jakbyśmy się już widzieli. Teraz stwierdzam, że nie byłam jedyna. Ciekawe co na to jego zona. O ile ją ma. Wstałam z jego kolan. On również wstał, po czym chwycił mnie za rękę i zaczął mnie gdzieś prowadzić. Nie miałam pojęcia gdzie. Spojrzałam na moment na Arię. Chyba się zaczynała o mnie bać. Stanęliśmy przed drzwiami do toalet. Zostawił mnie przed nimi i poszedł się załatwić. No chyba, że zakłada kondoma. Po chwili wyszedł.
- Myślałam, że wieczność mam na ciebie czekać. - chwyciłam go za garnitur i przyciągnęłam do siebie, aby go namiętnie pocałować.
Nasze usta się dotknęły. Oparta byłam o ścianę. Nagle, poczułam, że jego pocałunki są niesamowite. Nikolina, ogarnij system! Masz już chłopaka, więc nie możesz ponownie otworzyć swego serca dla kogoś innego. Byłabym wtedy totalną dziwką. A może teraz właśnie się nią stałam? Weszliśmy do jakiegoś dziwnego pomieszczenia. Walnęłam się niechcący podajże o jakiś kij. Steve cały czas mnie całował. Od ust, aż po szyję. Czułam, że moje ciało zaczynało płonąć. Miałam ochotę się rozebrać. W zasadzie, nie musiałam tego robić. Sam to zrobił. Byłam w samym staniku i stringach. Z uśmiechem na twarzy, ściągnęłam jego garnitur, po czym krawat i koszulę. Jak na trochę starego człowieka, miał trochę umięśnione ciało. To mi się zaczynało podobać. Odpięłam jego spodnie, po czym zsunęłam aż do nóg. Miał niesamowite bokserki w groszki. Trochę śmieszne, lecz podobało mi się to nieziemsko. Ciągnęłam je, by jego gnat miał jak oddychać.Był ogromny ! I oczywiście, chronił go kondom. Bez zastanawiania się, Steve wsadził go w moją pochwę. Pchał i pchał. Ahh..... Oh....... Aaaaaaaaaaahhhhhhhhh...! Słyszałam, jak przez jakiś czas sam jęknął. Wiem doskonale, co się wtedy stało. Wyjął penisa, odwróciłam się i zaczęłam go całować. Tak namiętnie, że prawie oddech straciliśmy.
- Mam dla ciebie prośbę. - zaczęłam.
- Co chcesz, skarbeńku.
- Słyszałam, że byleś w takiej pewnej restauracji. Caffecake.
- Zgadza się. Sprawdzałem czy kawiarnia nadaje się do zamknięcia. - pocałował mnie w szyję.
- I nadaje się? - wykrztusiłam te słowa z jękiem.
- Kelnerka była dosyć niemiła i surowa, ale nie zamierzam jej zamykać. Mają tam pyszne jedzenie i niesamowitą kawę.
Kamień spadł mi z serca. Zaczęliśmy się już ubierać. Chwyciłam go za rękę i mocno pocałowałam.
- Dziękuję, Steve. - uśmiechnęłam się promiennie do niego.
- Nie musisz dziękować. Jak będziesz miała ochotę, to możemy to powtórzyć. - mrugnął do mnie okiem.
Nie mogłam się nie zgodzić. Wyszliśmy z tego dziwnego miejsca.

***

Zaczynałam się niepokoić. Długo nie wracają.  co jeśli on ją zabił? Nie. Nie mogę mieć takich czarnych myśli.
- Już jestem i wszystko załatwione.- powiedziała Nikolin, siadając na przeciwko mnie. - Zamawiamy coś?
- Co ci powiedział? - zapytałam, zaciekawiona.
- Powiedział, że nie miał zamiaru zamknąć kawiarni.
Zdziwiłam się. Jason powiedział mi, że mogą ją zamknąć. Podeszła do nas kelnerka i przyjaciółka zamówiła Martini z lodem.
- A co was tak długo nie  było?
- Rozmawialiśmy. - przyjaciółka dziwnie się uśmiechnęła i zrobiła łyk drinka.
Również się napiłam swojego. Po godzinie, zaczęłyśmy się zbierać do domu. Nikolina odprowadziła mnie aż pod sam dom.
- Zobaczymy się jutro? - spytała.
- Wiesz, dam ci jeszcze znać.
- Jasne. Jak coś to dzwoń. - powiedziała, oddalając się.
Pomachałam jej i weszłam do domu. Było już ciemno, więc pewnie tata spał. Po cichu nalałam sobie soku, który leżał na stole w kuchni i go wypiłam. Udałam się na górę. Szybko się umyłam, po czym przebrałam w piżamę. Położyłam się do łóżka. Zaczęłam myśleć o Grace, że nic jej nie jest oraz o tym, że ten koleś ze sanepidu nie zamknie kawiarni. To bardziej mi ulżyło. A niech to! Na śmierć zapomniałam, że miałam się w szpitalu widzieć z Jason;em. Mam nadzieję, że nie będzie na mnie ponownie zły. Zamknęłam powoli oczy, aby zapaść w sen.

czwartek, 11 września 2014

Rozdział 13

- Nikolina? Co ty tutaj robisz? - spytałam do dziewczyny.
Ona podeszła bliżej nas i obieła.
- Stęskniłam się za wami. Przeprowadziłam się z powrotem tutaj. Na stałe. - powiedziała pełna radości.
Nikolnia to nasza wspólna najlepsza przyjaciółka. Znamy się od gimnazjum, lecz po jego ukończeniu, przeprowadziła się wraz z rodzicami do swojego ojczystego kraju zwanego Słowacją. W środku była szczęśliwa, że ją zobaczyłam.
- Co cię sprowadziło z powrotem tutaj? - spytała Grace.
Szłyśmy właśnie w stronę pubu.
- U mnie dużo się zmieniło, dziewczyny. Lepiej jak wam to opowiem przy dużej szklanie piwa i nie winnej wódce.
Właśnie weszłyśmy do środka. O dziwo nikogo w nim nie było. Usiadłyśmy przy barmanie, do którego Nikolina zamówiła trzy kufle piwa oraz trzy kieliszki wódki. Niezła mieszanka wybuchowa. Po chwili, barman podał zamówienie. Wzniosłyśmy toast za odnowienie naszej przyjaźni. 
- To teraz opowiadaj nam od A do Z. - powiedziała Grace.
- Jak się przeprowadziłam do Słowacji to wszystko było okej. Musiałam chodzić do nowej szkoły, zapoznać się z nowymi kolegami i koleżankami i takie tam. Tak było aż do niedawna. Po zakończeniu liceum, moi starzy się pokłócili. Już teraz nie pamiętam o co, ale doszło do rozwodu. Mieszkałam potem z mamą, a tata na ruski rok mnie odwiedzał. Nie powiem. Byłam załamana, że nie może być cały czas z nami. Musiałam się z tym faktem pogodzić. Teraz nie dawno właśnie poznałam pewnego chłopaka. Jest mega przystojny! Nie wiedziałam, że pochodzi z Nowego Jorku. Powiedział mi, że mam się tam przeprowadzić i zamieszkać w jego mieszkaniu, a on przyjedzie do mnie  w przyszłym tygodniu. - dziewczyna chwyciła piwo i się go napiła.
- Niesamowita historia. Też tak chcę. - zesmutniałą krótkowłosa brunetka.
- Przecież masz jak w bajce. Masz księcia z bajki, który pracuje w twoim ulubionym klubie. - pocieszyłam ją.
Wypiłyśmy całe piwo. Tak jak i wódkę. Postanowiłyśmy udać się do domu. Wypadło na dom Grace. Co wiadomo, jej mamy może nie być w domu, więc chata będzie wolna. Wyszłyśmy z klubu, po czym skierowałyśmy się prosto do domu. W środku, Grace zrobiła wszystkim herbaty z miodem. Mmm pycha! Pewnie będę u niej nocowała, więc wysłałam tacie SMSa, że nocuję u Grace. Po chwili tata odpowiedział krótkim "Ok", co mnie zdziwiło. Byłam święcie przekonana, że zrobi mi awanturę czy coś w tym stylu. Weszłyśmy na moment do jej pokoju i zaniosłyśmy pościele do salonu. Z piwnicy, musiałam przynieść jeden trzyosobowy materac. Kiedyś się zastanawiałam, na co im taki materac, skoro ich jest tylko dwie. Usiadłyśmy.
- Co chcecie porobić? - spytałam.
- Może obejrzymy jakiś film? - zaproponowała Nikolina.
- "Poradnik Pozytywnego Myślenia" z przystojnym Bradley'em Cooper'em? - również zaproponowała, lecz tym razem Grace, wstając z materacu i udając się do płyt DVD.
Obie z Nikoliną kiwnęłyśmy głową. Krótkowłosa brunetka wyszukała płytę z filmem. Włożyła go do odtwarzacza i wróciła do nas. Byłyśmy zagapione w film. Było mi szkoda, że teraz, gdy wyszedł ze szpitala, bohater nie może ponownie spotkać się z żoną. Byłą żoną.
- Kiedyś też uprawiałam seks, ale nie w burze tylko w szkole z nauczycielem hiszpańskiego. - powiedziała długowłosa brunetka, gdy bohaterka filmowa wspomniała o pracy.
Wraz z Grace spojrzałyśmy na nią dziwnie.
- Dlaczego? - spytała krótkowłosa.
- Sam chciał bym się z nim przespała. Dzięki temu, zdałam język.
Film się właśnie skończył. Było już dosyć późno, więc postanowiłyśmy się już położyć.
***

Właśnie skończyłam myć zęby. Musiałam się jeszcze załatwić i byłam gotowa, aby udać się do pracy. Jedna z przyjaciółek właśnie się zaczęła budzić. Wstała z materacu i od razu poszła do kuchni, gdzie własnie szykowałam jakieś jedzenie, grzebiąc w lodówce Grace.
- Już na nogach? - spytała Nikolina, ziewając.
- Zaraz do pracy muszę iść. 
- Nie wiedziałam, że pracujesz. - usiadła.
Uszykowałam sobie kanapkę z serem żółtym. Zrobiłam również dla długowłosej.
- Od niedawna w Caffecake. Jak chcesz, to możesz potem wpaść na kawę czy coś. - zaproponowałam.
Dziewczyna uśmiechnęła się, co miało znaczyć, że  na bank wpadnę. Popiłam kranówką jedzenie w buzi i szybko wybiegłam z domu. Powinnam już znajdować się przed drzwiami kawiarni. Dobrze, że dzisiaj szefowa nie zajrzała do nas. Przebrałam się i od razu obsłużyłam klientów.
- Poproszę kawę Latte z dużym kawałkiem tortu cytrynowego. Proszę również dodać posypki czekolady. - powiedział jeden z klientów.
Zapisałam zamówienie i odeszłam. Zdziwiło mnie to, że kucharz był cały zdenerwowany. Zaniosłam zamówione danie mężczyźnie w garniturze.
- Jak często się pani myje? - spytał.
- Słucham? - no to była przesada!
- Wie pani, że lepiej być czystym w pracy.
- Tak wiem. Zawsze przed wyjściem biorę prysznic. - odpowiedziałam lekko zirytowana.
- To dobrze. Też lepiej przychodzić wyspanym, prawda? - klient wziął kawałek tortu do ust.
Te pytania pomału mnie denerwowały. 
- Zgadzam się z panem. - puściłam fałszywy uśmiech.
- Jedzenie mogło by być trochę lepszej jakości. - powiedział, wąchając tort, po czym zrobił łyk kawy - A to już o niebo lepiej.
- Nie smakuje panu? - ciśnienie mi się podnosiło.
- Smakuje. Tylko kucharz powinien bardziej przyłożyć ręce do dań.
- Dobra! Mam tego dosyć! Kim pan w ogóle jest, żeby tak oceniać nasze dania! Skoro pan ma taką opinie co do tortu czy kawy, to niech pan uda się gdzieś indziej, a nie tu, skoro ma pan pretensje! - wydarłam się na niego.
Z dali słyszałam głos Jasona, mówiący "Nie.". Nagle, klient wstał ze stołu, zapłacił i wyszedł. Chwyciłam niedokończone zamówienie i zaniosłam kucharzowi. Był nieco przybity.
- Mogę cię na słówko? - spytał Jason.
Nie wyglądał na zadowolonego. Udałam się za nim do szatni. Usiadłam, a on stał przy szafce z zaplecionym rękoma.
- Wiesz co właśnie uczyniłaś? - spytał, z lekkim podniesionym głosem.
- Pozbyłam się natrętnego klienta, który zadawał za dużo pytań. - odpowiedziałam,
- Nie. Właśnie nakrzyczałaś na gościa ze sanepidu. 
W tym momencie, czułam jakby mój świat lęgnął w gruzach. Co ja najlepszego uczyniłam? Jason wyszedł i zostawił mnie samą. Muszę coś wykombinować. Musze jakoś tego pana przeprosić. Tylko kurwa jak? Chwyciłam się za głowę. Wzięłam się w garść i zajęłam się ponownie obsługą klientów, lecz uważałam tym razem na słowa, jakie padały z mych ust.
- Przyszła suka! - lekko krzyknęła Nikolina, wchodząc do kawiarni.
Jeszcze jej tu brakowało. Podeszła do mnie. Widziała, że ze mną jest coś nie tak.
- Co jest? - spytała, głaszcząc mnie po włosach.
- Zrujnowałam kawiarnię. - usiadłam na krześle przy stoliku.
Przyjaciółka zrobiła tak samo.
- Na pewno nie jest aż tak źle.
- Nakrzyczałam na kolesia ze sanepidu.
- Auć. - zrobiła skwaszoną minę.
- Nie wiem co mam teraz robić. - walnęłam lekko w stół dłonią.
- Proste, Obciągnij mu.- zasugerowała.
No chyba ocipiała z radości! Mam robić mu loda, aby kawiarnia nie przestałą być tylko wspomnieniem? Miałam ochotę jebnąć ją w łeb. Musiałam coś sama chyba wymyślić.
- Wiem! - wstała z miejsca - Ja to zrobię.
- Co? - spojrzałam na nią jak na idiotkę.
- O której kończysz?
- O czternastej.
- To przyjdę po ciebie i pójdziemy do tego sanepidu wszystko wyjaśnić. - to nawet był dobry pomysł.
O ile ona nie mu nie obciągnie. Pożegnałam się z przyjaciółką i wróciłam do pracy. Gdy miałam się już ubierać, nagle dostałam telefon. Dzwoniła Grace.
- Halo?
- Aria? Możesz szybko przyjechać do mnie do domu. Coś jest ze mną nie tak. - usłyszałam jej płacz.
- Co takiego, kochana? - spytałam, siadając.
- Krwawię. - przeraziłam się - Chyba poroniłam. Aria, przyjedź szybko proszę cię.
- Zaraz będę.
Rozłączyłam się, po czym pobiegłam w stronę drzwi wyjściowych z Caffekake.

środa, 10 września 2014

Rozdział 12

Oboje stanęliśmy przed ulubionym klubem Grace. Jason przez moment się na mnie spojrzał. Byłam pewna, że nie za bardzo chce tam wchodzić. Niestety, nie było innego wyjścia. Weszliśmy do środka. Pierwsze co zwróciło naszą uwagę, to metalowe rury. Trudno mi było wyobrazić przyjaciółkę w takim miejscu. Podeszliśmy do barmana.
- Przepraszam, czy wczoraj nie było tutaj takiej dziewczyny. Gdzieś mojego wzrostu i miała czarne krótkie włosy.
Barman wycierając kieliszki, wyglądał jakby myślał.
- Nazywa się Grace - dodałam.
Chłopak po chwili kiwnął głową. że nie zna takiej. Załamałam się. Nie wiem gdzie mam teraz szukać.
- Chyba mogę wam pomóc. - odezwał się chłopak, który stał za nami.
Zdziwiłam się. Ten koleś był w garniturze.
- Niby jak? - spytał Jason, zaplatając ręce przy klatce piersiowej.
- Chodźcie ze mną,
Zrobiliśmy tak. Po chwili, znaleźliśmy się w jakimś biurze. Kim jest ten koleś? Kazał nam usiąść na kanapie. Zaproponował również herbatę i ciasteczka, lecz odmówiliśmy.
- Grace była tutaj wczoraj. U mnie. - powiedział, zakładając nogę na nogę - Rozmawialiśmy przez chwilę, a potem zeszła na dól, zamówiła shot'a i gdzieś sobie poszła.
- Piła? - zdziwiłam się.
Przecież ona jest w ciąży!
- Tak. Chciałem ją dogonić, ale niestety była już daleko.
- A kim pan jest, przepraszam?
- Gdzie moje maniery. -wstał i podszedł do nas, po czym wyciągnął do mnie dłoń - Nazywam się Jake. A wy znajdujecie w moim klubie.
O mój boże. Czyżby ten Jake co myślę?
- O czym rozmawiałeś z nią? - musiałam spytać.
Przez moment, poprawił sobie garnitur.
- O jej ciąży.
Wiedziałam! Chwyciłam Jason'a i wyszliśmy. Musimy się dostać do tego opuszczonego magazyny. Fajnie by było, gdybym wiedziała jaki to. Niby mam to wiedzieć, a czuję jakbym miała pustkę, lukę w głowie. Nagle, znów dzwonił telefon. Bałam się go odebrać. Nie miałam innego wyjścia.
- Tak?
- Zmiana planów. Nie chce kasy. Przyniesiesz mi kokę,
- Że co?
- Trzy woreczki koki i twoja przyjaciółeczka jest wolna. I pamiętaj! Opuszczony magazyn. - rozłączył się.
Powiedziałam chłopakowi co usłyszałam, po czym chwycił się za głowę. Jason był przeciwny, ale ja zamierzałam wykonać te zadanie. Zaczęłam się rozglądać na ulicy, czy gdzieś nie stoi jakiś hip-hop'owiec.
- Ty jesteś Aria? - spytał mnie pewien czarny mężczyzna.
Kiwnęłam głową, po czym on dał mi trzy torebki i uciekł. To chyba było to. Zaczynałam się bać. Jason objął mnie, co trochę poprawiło mi humor. Szliśmy przed siebie. Po chwili, z nieba spadła jakaś kartka. Kto ją rzucił? Chwyciłam ją i otwinęłam. Rysunek wyglądał na mapę.
- To ten magazyn. - powiedział Jason - Wiem gdzie on jest. Chodźmy.
Chłopak chwycił mnie za rękę i zaczęliśmy biec. Dosyć długi biegliśmy, aż znaleźliśmy się przy pewnym budynku, przypominający bardziej garaż samochodowy niż magazyn. Postanowiliśmy przez moment się wsłuchać, czy faktycznie ktoś tam jest. Cisza. Otworzyłam drzwi i weszliśmy do środka. Jak się okazało, pomieszczenie było puste. Gdzie ten koleś się podział z Grace?
- Aria, tu jest kartka. - powiedział Jason, podnosząc ją z ziemi.
Podeszłam do niego, po czym on owinął ją.
"A kuku! Zrobiliśmy cie w bambuko! Tu są dalsze instrukcje, gdzie się znajdujemy. Powodzenia!"
To zaczynało mi już działać na nerwy. Spojrzałam na chłopaka pełna zawodu. Udaliśmy się w skazane miejsce. Był to hotel pięciogwiazdkowy. Gdy próbowaliśmy wejść do środka budynku, zatrzymał nas ochroniarz, który chciał abyśmy pokazali kartę dostępu VIP. Czy ta osoba postradała już kompletnie zmysły? Odsunęliśmy się. Jason wpadł na pewien pomysł, który od razu mi się nie spodobał. Miałam się włamać. Stanęliśmy przed balkonem, na którym widniała drabina. Chwyciłam ją i szłam po niej na górę. On zrobił tak samo. Zatrzymaliśmy się przed balkonem podajże na czwartym piętrze. O dziwo było ono otwarte, po czym weszliśmy do środka. Dosłyszeliśmy hałasy z łazienki. O nie. Usłyszałam krzyk kobiecy. Chyba to Grace. Jason próbował otworzyć drzwi, lecz były zamknięte.
- O kurwa, mają nas! - krzyknął pewien mężczyzna, który stał w progu.
- Czy to ty dzwoniłeś do mojej dziewczyny? - powiedział Jason.
W moim sercu, zrobiło się ciepło, gdy usłyszałam jego słowa.
- Tak to ja. Macie to co chcę? - podszedł bliżej.
Wyjęłam z kieszeni trzy torebki i mu je podałam. Chwycił je i zaczął przeglądać oraz wąchać. Kazał nam się odsunąć od drzwi i je otworzył. Grace miała zaklejone usta. Gdy je odkleił, ona od razu przybiegła do mnie, przytulając i płacząc. Mi samej zaczęły lecieć łzy. Cieszyłam się, że jest całą i zdrowa. Lada moment, do góry wtargnęła policja, po czym zatrzymali tego mężczyznę. Musiał być wkurzony.
- Ty po nich zadzwoniłeś? - spytałam chłopaka.
Kiwnął głową, że nie. W sumie, nie obchodzi mnie to. Dobrze, że moja najlepsza przyjaciółka jest cała i zdrowa. Wyszliśmy z budynku. Tym razem użyliśmy normalnych drzwi. Dobrze, że ochrona była zajęta czymś innym, Przez moment, oglądaliśmy jak policja wsadza tego typa do radiowozu. Dobrze mu tak. Powinni jeszcze złapać tego czarnoskórego kolesia, który handluje tym gównem.
- Możemy już iść do domu dziewczyny. Dzisiaj też chcesz spać u mnie? - spytał Jason z uśmiechem na twarzy.
- Nie. Dzisiaj zamierzam wyspać się w swoim łóżku, by tata nie marudził. A po za tym chcę spędzić czas z przyjaciółką. Jak nie masz nic przeciwko.
Chłopak jak wtedy, kiwnął głową i odszedł. Chwyciłam Grace pod rękę i szłyśmy przed siebie.
- Dokąd idziemy? - spytałam, spoglądając na nią.
- Może pójdziemy do jakiegoś pubu? Chętnie bym się piwa napiła. - odpowiedziała.
Po takim przeżyciu sama bym się napiła.
- No to idziemy! - powiedziałam. po czym szłyśmy śmiesznym krokiem.
- Mogę do was dołączyć, dziewczyny? - usłyszałyśmy kobiecy głos.
Zatrzymałyśmy się, po czym odwróciłyśmy. Własnym oczom nie wierzyłyśmy, kogo zobaczyłyśmy.

sobota, 6 września 2014

Rozdział 11

Obudziłam się cała szczęśliwa. Cały czas w mojej głowie buszowała ta niesamowita i niezapomniana noc. Nawet seks z Mike'm nie był taki jak z Jason'em. Miałam ochotę to powtórzyć. Udałam się do łazienki. Szkoda, że znów nie pomyślałam o zabraniu szczoteczki. No trudno. Jakoś umyłam zęby. Również zrobiłam swoją potrzebę fizjologiczną. Gdy wróciłam, przystojniak już siedział na łóżku, chwytając za bokserki. Ups. Nawet się nie zorientowałam, że byłam właśnie naga.
- Cześć. - powiedziałam, siadając obok niego i całując w policzek.
- Witaj Ario. - poklepał mnie po ramieniu.
Zdziwiłam się. W nocy szalał jak kot, że aż nie mógł opanować swojego ciała, a teraz tylko takie coś? Zaczęłam się ubierać. Jason po chwili do mnie podszedł i zaczął mnie przepraszać za swoje zachowanie. Zeszliśmy do kuchni. Tym razem postanowiłam ja ugotować jakieś śniadanie. Tak, ugotować. Otwarłam lodówkę. Niestety, zaczęła pomału świecić pustkami. Nie dobrze. Mam w planach zrobić naleśniki, a niema oczywiście mleka. Szlag! Przeliczyłam pieniądze. Starczy. Powiedziałam Jason'owi, że wychodzę na moment do sklepu. W nim właśnie szukałam mleka. Powinien być w tej ogromnej lodówce, a tam go nie było. Spytałam pracownika sklepu o mleko, po czym wskazała mi ścianę, na której się ono znajdowało. Mleko przy ścianie a nie w lodówce? Chwyciłam je i udałam do kasy. Sprzedawczyni jakoś nie wyglądała na bardzo milutką. Myślałam, że mi go nie sprzeda. W domu przystojniaka, w końcu mogłam zrobić śniadanie. Uszykowałam patelnie i przygotowałam ciasto. Smażenie wszystkich naleśników, jakie zrobiłam, trwało niespełna 30 minut. Widziałam, że Jason wcześniej zrobił kawy. Usiedliśmy w końcu do stołu. Nie sądziłam, że takie dobre mi wyjdą. Nagle, usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Mężczyzna poszedł otworzyć.
- Ona jest u ciebie? - usłyszałam głos taty.
Oh nie. Wstałam z krzesła. Tata nie wyglądał na szczęśliwego.
- Córcia, co ty do jasnej cholery, tutaj robisz? - spytał.
- Chciałam ci wczoraj powiedzieć, że idę do Jason'a... - szczerze, miałam zamiar lekko skłamać.
- Gdzie jest Mike? - no jeszcze musiał o niego pytać.
-Wyjechał. Nieco się pokłóciliśmy.
Tata przez moment przechadzał się po pokoju, po czym usiadł na kanapie w salonie. Rozglądał się.
- Przeczuwam, że z nim zerwałaś i szukałaś tak waszego zwanego pocieszenia. - wykrztusił - Zawiodłem się na tobie, Ario.
- A ty co, tato?! - podniósł mi ciśnienie - Sam nie jesteś lepszy, skoro.... uprawiałeś seks z panią Monic!
- Skąd ty.... - zdziwił  się.
- Weszłam do twego pokoju, po usłyszeniu dziwnych dźwięków! Mogłeś zostawić coś innego niż pustą kartkę na drzwiach!
W pewnym momencie, dziwnie się poczułam. Przed oczyma robił mi się bardzo jasny obraz. Zaczynałam ledwo co słyszeć. Czułam, że upadam....  Otworzyłam oczy, Zauważyłam, że leżę na kanapie, a wokół mnie jest Jason i tata.
- Co się stało? - podniosłam się w pozycję siedzącą.
- Zemdlałaś, Dobrze się czujesz? - spytał Jason.
- Tak. Teraz tak.
Tata przez moment spojrzał się na przystojniaka, po czym on wyszedł i zostałam sama z własnym ojcem.
- Przepraszam. Nie miałem zamiaru doprowadzić cię do takiego stanu przez moją nie wyparzoną gębę.
- Nic się nie stało, tato. - chwyciłam go za dłoń - Powinnam tobie od razu powiedzieć. Też cię przepraszam, że widziałam ciebie wczoraj. Powinnam od razu się zorientować, że coś jest na rzeczy z tą kartką.
- Naprawdę ci się on podoba? - wskazał ręką za siebie.
- Tato! - protestowałam.
Zaśmiał się.
- Już dobrze córcia.  Śpieszę się do pracy. Odpoczywaj kochanie. - pocałował mnie w czoło i kierował się w kierunku drzwi.
Jason wrócił do mnie z naleśnikiem. Miałam bez żadnego gadania go zjeść. Ah, na śmierć zapomniałam. Muszę iść sobie wymienić podpaski. Powolnym ruchem próbowałam wstać. Mężczyzna nie był zadowolony, ale mu to wytłumaczyłam. Zdjęłam spodnie i już chciałam zdjąć brudną podpaskę, gdy zorientowałam się, że w ogóle jej nie mam. Moment... nawet nie leci mi krew. Czyżby się mi skończyło? Dosyć szybko mi minęło. Jak ten czas szybko leci. Wróciłam i już usiadłam do stołu, przy czym dokończyłam śniadanie.
- Dzwoniła jakaś kobieta. Mówi, że cie zna i chce porozmawiać. Niby to pilne. - powiedział Jason, siadając na przeciwko mnie.
- Nie przedstawiła się?
- Nie. Zamierza przyjść do twojego domu. Chciała do kawiarni, ale jak widzisz dziś nie pracujemy.
No patrz! Nawet się nie zorientowałam, że nie jesteśmy w pracy. Aria, ogarnij się! Zjadłam  i szybko kierowałam się ku wyjściu. Pocałowałam przystojniaka na pożegnanie i zniknęłam z punktu jego widzenia. Lada chwila, znalazłam się już u siebie. Taty nie było. Napiłam się kranówki. Nagle, zadzwonił dzwonek do drzwi. Pewnie to ta kobieta. Poszłam je otworzyć. To była pani Monic, którą ze zdziwieniem wpuściłam do środka. Usiadłyśmy na kanapie w salonie. Nie wyglądała na szczęśliwą.
- Kiedy kontaktowałaś się z Grace? - spytała.
- Wczoraj wieczorem. Odprowadzała mnie do.... chłopaka.
- I nie wiesz gdzie się wtedy udała?
- Nie, Coś się stało, proszę pani? - spytałam zdziwiona.
Dlaczego mnie o nią tak pyta?  Kobieta wyjęła chusteczkę z torebki i wysmarkała nos. Zobaczyłam, jak spływają jej łzy.
- Moja kochana Grace nie wróciła do domu. Nie wiem gdzie jest. Sądziłam, że jest z tobą. Teraz kompletnie się załamałam. - jej łzy płynęły jak wodospad.
Grace zniknęła? O boże!
- Proszę panią, odnajdę Grace. Jestem przecież jej najlepszą przyjaciółką i nie pozwolę by stała się jej krzywda. Jak ją znajdę, dam pani znać. - powiedziałam ,po czym wstałam i przez moment chwyciłam się za głowę.
Pani Monic dziwnie się na mnie spojrzała, Już chciała spytać czy nic mi nie jest, ale odpowiedziałam, że jest dobrze. Kobieta wstała i pożegnała się ze mną, po czym opuściła dom. Gdzie Grace może być? Wyjęłam telefon i wybrałam jej numer. Kurwa, brak sygnału. Udałam się do swojego pokoju i odpaliłam laptopa. Może wysala mi jakaś wiadomość E-Mail? Zalogowałam się na Gmail'a. Same jebnięte reklamówki. Teraz zaczęłam się niepokoić, że coś mogło się jej stać. Wybrałam numer chłopaka, z którym spędziłam noc.
- Tęskniłem. - powiedział, ale jakoś nie miałam ochoty na takie czułości.
- Cześć. Mam problem, Przyjdź do mnie.
- Co się stało? - zdziwił się mojego tonu.
- Jason, przyjdź. - powtórzyłam.
- Okey. Zaraz będę.
Rozłączyłam się. Nie mogłam usiedzieć w jednym miejscu. Chciałam jak najszybciej, zobaczyć i przytulić ją. Usłyszałam dzwonek, po czym otworzyłam przystojniakowi drzwi. Byliśmy w kuchni, gdzie mu powiedziałam o Grace. Jason wypytywał mnie, czy wiem gdzie ona mogła sobie wczoraj pójść. Nic mi nie przychodziło do głowy. No może było jedno miejsce, ale ona w takim stanie by tam poszła? Nie wyobrażam jej teraz w klubie, mimo, że brzuszka jeszcze nie widać. Na tę myśl , przez moment samej zrobiło się niedobrze. Nagle, zadzwonił mój telefon, Chwyciłam go i wyświetlił się nieznany mi numer.
- Halo?
- Słuchaj, dziwko! Albo dajesz mi 30 000$, albo twoja koleżaneczka zginie. - powiedział mężczyzna, dosyć potężnym głosem.
- Z kim mówię? Jakie 30 000$?
- Nie zadawaj kurwa pytań! Za pięć godzin za miastem w opuszczonym magazynie. Powinnaś je kojarzyć. - po tych słowach się rozłączył.
Byłam cała przestraszona. Co jeśli ten typ zrobi bądź już zrobił mojej przyjaciółce krzywdę? Nie wybaczę sobie tego.
- Kto to był? - spytał.
- Nie wiem, Jakiś mężczyzna, który ma Grace i chce ode mnie 30 000$. - popłakałam się.
Jason podszedł do mnie i mocno przytulił.
- Nie martw się. Uratujemy twoją przyjaciółkę. Obiecuję ci to.
- Obiecanki cacanki.
- Naprawdę. Uwierz mi. - spojrzał mi prosto w oczy. - Musimy popytać ludzi, kto ją ostatnio widział i co robiła przez ostatnie godziny.
Przystojniak miał rację i chyba wiem gdzie możemy zacząć.

czwartek, 4 września 2014

Rozdział 10

W pewnym momencie, zobaczyłam, że przystojniak otwiera swe oczy. Na mej twarzy oczywiście pojawił się uśmiech.
- Aria? - wykrztusił - Co się stało.
Widocznie bolała go głowa, skoro chwycił się za czoło.
Poszłam po doktora. Niestety, znów musiałam zaczekać na korytarzu. Po chwili, wyszła pielęgniarka.
- Co pani zrobiła, że się ocknął? - zdziwiłam się tym pytaniem.
Zastanawiałam się czy na pewno jej odpowiedzieć. To dosyć intymne jak dla mnie, a zarazem, ciekawiło mnie dlaczego o to pyta.
- Pocałowałam go. - odpowiedziałam,
- Dzięki pani, mężczyzna wraca do siebie. Jak jego stan się poprawi, to jutro będzie mógł wyjść. - odeszła,
Uśmiechnęłam się. Grace zrobiła zszokowaną minę. Cud, że jej mucha nie wleciała, która akurat przelatywała.
- Coś ci jest? - spytałam, siadając.
- Całowałaś Jason'a?
- Tak. Nawet wyznałam mu miłość.
- Że co? - jej uśmiech był coraz szeroki.
Po chwili, przyjaciółka zaczęła biegać po szpitalu. W pewnym momencie, przyszła recepcjonistka, aby ją uspokoić. Groziła jej, że da zastrzyk w dupę. To było zabawne z jej strony. Spytałam się pielęgniarki, czy mogę do niego iść. Na szczęście zgodziła się.  Zobaczyłam, że Jason już siedział. Na mój widok, zrobił się radosny. Usiadłam obok niego.
- Jak się czujesz?- spytałam.
- Dobrze. Lekarz mówi że zemdlałem. To prawda?
- Tak. Byłeś nieprzytomny. Jeden z naszych klientów zadzwonił po karetkę.
- A co z Caffcake? - chyba się trochę zdenerwował.
- Spokojnie. Zamknęłam go.
Pewnie nic nie pamięta, co zrobiłam. Przypomnieć mu? Co jeśli mnie odrzuci? Przystojniak chwycił moją rękę, a ja ją mocno ścisnęłam. Spojrzałam mu prosto w oczy.  Przybliżyłam się do niego i mocno pocałowałam Mężczyzna był w szoku.
- Co to było? - spytał.
- Kocham cię, Jason. Gdy stoję obok ciebie, czuję dreszcze. Nie dreszcze, motyle w brzuchu. Moje serce bije mocniej na twój widok. A gdy zemdlałeś... zaczęłam się bać, że cię stracę.
Jason nie mógł uwierzyć w to co powiedziałam. Przybliżył się, chwycił moją szyję i delikatnie pocałował, ale bardzo namiętnie. Znów serce zabiło mocniej.
- Mogę dzisiaj wrócić do domu.? - spytał pełny nadziei.
- Lekarze powiedzieli, że nie, ale skoro lepiej się czujesz to ich ubłagam . - puściłam uśmiech promienny.
Wyszłam z pomieszczenia i podeszłam do recepcji. Niestety nikogo w niej nie było. Postanowiłam zabawić się w niegrzeczną dziewczynkę i zajrzałam do komputera.
-Zgłupiałaś?! - zdenerwowała się Grace.
-  Chcę, aby Jason wyszedł.
- Takim sposobem na pewno nie wyjdzie.
- Jak nie powiesz nikomu to się uda.
- W ogóle, jak zamierzasz to zrobić? - dopytywała.
- Zamierzam załatwić mu wypis. Oby tylko lekarze się nie zorientowali.
W pewnym momencie, znalazłam jego dokumenty. Przez chwilę w nie zajrzałam. Nic mu takiego nie było na szczęście.
- Aria, szybko! - szepnęła przyjaciółka, widząc, że pielęgniarka idzie.
Szybkim ruchem zamknęłam dokumenty i udawałam, że przytulam Grace. Fakt, była zszokowana. Mam nadzieję, że załapała dlaczego tak zrobiłam. Po chwili, skierowałam się do pielęgniarki. Chyba nie była w zbyt dobrym nastroju do rozmowy, ale zaryzykowałam.
- Dzień dobry. Czy pan Jason może dzisiaj wyjść ze szpitala?
- Nie jestem tego taka pewna. Proszę spytać lekarza o to. Ja tu tylko przyjmuję umówione terminy.
Nie byłą dosyć miła. zaczęłam szukać pobliskiego lekarza, aby mi odpowiedział na moje pytanie. 
- Słucham? - spytał jeden z nich, którego z znienacka zaczepiłam.
- Czy pan Jason może dzisiaj wyjść ze szpitala?
- Nie jestem tego pewien. On nalega?
-Tak. Jest w ogóle jakaś możliwość, aby wyszedł? Bardzo mu na tym zależy. No i mnie trochę też. - uśmiechnęłam się.
Lekarz widocznie udał się do Jason'a, Usiadłam na poczekalni z Grace. Miałam negatywne myśli. Byłam niemal świecie przekonana, że on dzisiaj nie wyjdzie. Chciałabym poczuć jego ciepło. Nagle, lekarz pozwolił na wejść. Zrobiłyśmy tak i przystojniak był cały uśmiechnięty. Zobaczyłam, że zaczyna się pakować. Na mej twarzy pojawił się szczery uśmiech. Byłam taka szczęśliwa. W raz z Grace mu pomogłyśmy. Po chwili, kierowaliśmy się już do wyjścia.
- Może udamy się na lody? - zaproponowała przyjaciółka.
- Teraz? - zdziwiłam się.
- A czemu nie? Dawno nie jadłam.
Weszliśmy do pobliskiej lodziarni. Niestety dużego wyboru nie było. Każdy z nas wziął sobie po dwa smaki. Byłam bardzo zdziwiona, gdy za płacił za nie Jason. Chyba naprawdę mu zależy na mnie i nie myśli o mnie jak o dziwce. Usiedliśmy przy stoliku na zewnątrz.
- Kiedy zamierzacie iść na kolejną randkę? - spytała bardzo ciekawskim głosem Grace.
I znów zaczyna.
- Możemy uznać, że to jest druga randka z przyzwoitką. - zaśmiał się.
Nawet mi się ona podobała. Tylko właściwie mogłabym być tylko ja i Jason. Skończyliśmy lody i przystojniak postanowił udać się już do domu. Zaprosił mnie do siebie na noc. Znów miałam u niego spać! Najpierw udałam się do siebie do domu, aby tata nie marudził, że kolejną noc jestem po za domem. Weszłam wraz z Grace do środka mieszkania. Od razu wyjęłam jakąś wodę z lodówki i nalałam do szklanek. Nagle, usłyszałam dziwne dźwięki z góry. Zdziwiłam się, bo byłam pewna, że jesteśmy same w domu. Spojrzałam nie pewnie na przyjaciółkę i obie udałyśmy się na górę. Szłyśmy na paluszkach. Na klamce u taty była jakaś karteczka biała przyklejona na drzwiach. Szkoda, że nie napisał gdzie się podział.
- Mocniej pieprz! Płonę! - usłyszałyśmy.
Lekko nacisnęłam klamkę i uchyliłam po cichu drzwi. Własnym oczom nie wierzyłam! Tata pieprzył panią Monic. O kurwa! Po cichu je zamknęłam, po czym gapiłam się na Grace, która najwyraźniej chciała wiedzieć co widziałam. Powiedziałam jej, abyśmy zeszły na dól, bo musiałam się napić wody. Zrobiłyśmy tak.
- Na pewno chcesz wiedzieć? - upewniałam się.
- Tak. Co może być gorszego?
Wzięłam dwa głębokie wdechy.
- Mój ojciec posuwa twoją matkę.
Grace była tak w szoku, że aż cała woda, którą miała w buzi poleciała na jej ubrania. Zamierzała tam do nich iść, lecz ją powstrzymałam, mówiąc, że to by był zły pomysł. Z nienawidzili by nas obie. Chwyciłyśmy wody i wróciłyśmy z powrotem, lecz wchodząc do mego pokoju. Zamierzałam wziąć jakąś seksowną bieliznę. Mozę będzie kolejny seks z przystojniakiem. Mmmm. Byłam już gotowa.
- Sądzisz, że ta kartka miała znaczyć, aby nie przeszkadzać? - spytała.
- Możliwe. Na ich miejscy dałabym skarpetę - Musimy się już zbierać.
Wyszłyśmy z domu. Jeszcze trochę plotkowałyśmy o własnych rodzicach, po czym znalazłam się już pod domem Jason'a. Pożegnałam przyjaciółkę, za nim zadzwoniłam na dzwonek. Chłopak był cały uśmiechnięty, gdy otworzył mi drzwi. Chyba miał jakiś plan. W salonie był ładnie stół uszykowany ze świecami, a obok telewizora znajdowały się same romantyczne filmy. Chłopak i romantyczne filmy? Byłam zdziwiona, a za razem szczęśliwa, że też je uwielbia. A możne tylko na dzisiaj je pożyczył? Jason zaprowadził mnie do stołu, przy czym odsunął mi krzesło, abym na nim usiadła. Zarumieniłam się. Chłopak wszedł do kuchni po czym wszedł z kurczakiem z rożna. Wyglądał tak apetycznie, że prawie mi ślinka ciekłą. Chwycił ze stołu szampana i nalał do kieliszków. Podniósł je.
- Wypijmy za nas. - oświadczył.
Również wzięłam go do ręki i stuknęliśmy się nimi, po czym zrobiliśmy mały łyczek szampana i zaczęliśmy konsumować kurczaka. Sądzę, że sam go ugotował. Według mnie nie wyglądał na kupny. Chyba. Po udanej kolacji, zasiedliśmy przed telewizorem, Przystojniak włączył "Randki w Ciemno". Nawet fajny jest. Opowiada o niewidomym mężczyźnie, który szuka dziewczyny. W pewnym momencie, przystojniak objął mnie swoim ramieniem. Mocno się w nie wtuliłam. Nagle, nasze oczy skupiły się na nas. Dotknęłam swoją ręką jego brody, po czym chwyciłam za jego szyję i kierowałam jego głowę, aby się schylił. Pocałowałam go, wsadzając mu język do gardła. Mizialiśmy się tak przez parę minut. Film się właśnie skończył. Jason chwycił mnie i zaprowadził do swego pokoju, rzucając mnie na łózko. Dobrze, że nie spadłam głową o oparcie. Wtedy bym miała niezłego guza. Mężczyzna wziął do ręki pilota i włączył nową wersję piosenki Beyonce, po czym odwrócił się do mnie i zdjął swoją bluzkę. Na widok jego torsu nie mogłam się oprzeć. Zaczęła mi lecieć ślinka. Zdjęłam swoją bluzeczkę, po czym pozwoliłam mu zdjąć spodnie. Oh Jason był taki seksowny, gdy to robił. Nie wiem dlaczego nigdy wcześniej tego nie zauważyłam. Jak zwykle, jego antenka próbowała się wydostać. Przypomniał mi się ten seksowny strój, jaki ze sobą zabrałam. Na momencik zostawiłam go samego i udałam się do łazienki. Zaczęłam się przebierać. O cholera! Przecież mam okres! Mam nadzieję, że widok krwi go nie odstraszy. Wróciłam. Jason leżał na łóżku i był zagapiony w sufit. W pewnym momencie, zwrócił uwagę na mnie i szczęka mu opadła. Dobrze wiedziałam. aby go wziąć. Podeszłam do niego jak taka kocica i zaczęłam całować jego klatkę piersiową. Lizałam nawet ją. Chwyciłam ręką jego spodni. Odpięłam je, po czym zsunęłam z jego nóg, aby dać trochę powietrza jego penisowi. Zaczęłam lekko, ale intensywnie przesuwać na boki ręką jego główkę penisa. Zaczynał jęczeć. Kocica chciała trochę mleczka. Zdjęłam jego bokserki i wsadziłam członka do buzi  i zaczęłam go posuwać ustami w górę i w dół. Jason cały czas jęczał i wydawał się, jakby nie mógł wziąć oddechu. W pewnym momencie, poczułam w ustach szybkie strzały Było to trochę gorzkie, ale połknęłam, nie przestawiając posuwać jego penisa. Wpadłam na mały pomysł. Przestałam, po czym powiedziałam swojemu przystojniakowi, że zaraz do niego wrócę. Udałam się do kuchni. Otworzyłam jego lodówkę. Na szczęście, znalazłam bitą śmietanę. Znalazłam również czekoladę. Otworzyłam ją i zaczęłam nią smarować swoje ciało, przy czym nałożyłam na swoje piersi bitą. Na stole leżały winogrona. Wzięłam z dwa i nałożyłam na śmietanę. Wyglądałam apetycznie! Wróciłam z powrotem na górę. Mężczyzna był w niebo wzięty, a za razem zszokowany. Położyłam się obok niego i kazałam mu, aby mnie zlizał. Jason uśmiechnął się, po czym jego usta zaczęły dotykać bitej śmietany. Normalnie ją ze mnie zlizywał. Swoją ręką, zdejmował ramiączko od stanika  z prawej strony. To samo zrobił po kolejnej stronie, zlizując bitą. Jego rozpalone dłonie powędrowały za plecy. Odpiął stanik i go ze mną wyrwał, przy czym wydał głos dzikiego lwa. Mrrrr.... Moje piersi zostały właśnie zgwałcone. Ssał je. Zabrał się za wodnistą już czekoladę, którą również zlizywał. Jego język dotarł aż do pępka. Przez pewien czas lizał w tym miejscu. Jego języczek próbował zdjąć mi stringi, lecz chyba się nie udało. Dołączyły dłonie. Byłam już zupełnie naga. Język cały czas lizał moje ciało, aż dotarło do pochwy. Po dłuższej chwili lizania tamtych okolic, ewidentnie go wsadził do środka. Wsadził swój język do mej pochwy! Czułam, że dotyka nim wszystkich moich ścian. Oh, ah, oh aaah, o kurwa mać, oh, ah.... Nie mogłam przestać jęczeć. W pewnej chwili, słyszałam jakby zaczął coś siorbać. Czyżby smakowała mu okresowa krew? Jason podniósł się i wsunął w pochwę swoją armatę. Posuwał, posuwał i posuwał. Niemal skakałam na jego łóżku. Przystojniak wytrysnął swoją strzelbą we mnie. Przez moment, nie mogłam oddychać. Chłopak wyjął penisa i położył się obok mnie, głaszcząc moje włosy. Przez pewien moment, wpatrywał się we mnie, po czym namiętnie zaczął całować. 

poniedziałek, 1 września 2014

Rozdział 9

- Aria? Coś się stało, że do mnie dzwonisz? - spytał Jason przez słuchawkę.
Słyszałam jak myje zęby.
- Nie będę tobie przeszkadzać, jakbym cię odwiedziła? Teraz?
- Coś się stało? - chyba był zdziwiony.
-To nie jest rozmowa na telefon.
Przez chwilę Jason milczał, lecz po chwili się zgodził. Pożegnałam się z nim i ruszyłam w stronę jego domu. Zadzwoniłam dzwonkiem. Szybko nawet drzwi otworzył. Usiedliśmy w kuchni. Przystojniak wstawił wodę i uszykował kubki do herbat. Nie wyobrażam sobie pic o tej godzinie kawy. Nie zasnęłabym, a rano do pracy. Mężczyzna przyniósł herbaty i usiadł.
- Co się stało, że przyszłaś?
- Pokłóciłam się z chłopakiem.
- Ostatnio ze wszystkimi masz kłótnie. - zażartował, mimo że mi w ogóle do śmiechu nie było.
Zrobiłam łyk herbaty. Nawet dobra. Czułam maliny w niej.
- Teraz nie chcę go znać. - poleciały mi łzy - Nie rozumiem, czemu nagle zdanie zmienił.
-Stało się coś konkretnego? - dopytywał.
-Tak, ale nie chcę cie przynudzać.
Przystojniak przybliżył się krzesłem kuchennym bliżej mnie, po czym chwycił mnie za rękę. Czułam jego ciepło.Jego dotyk był przyjemny. Nie chciałabym, aby ją oderwał. Aria, co się z tobą dzieje?
- Nie będziesz przynudzać. Chętnie cię wysłucham. - mężczyzna chwycił moją rękę i zaciągnął do swojego pokoju.
Znów w nim byłam. Od razu przypomniała mi się wczorajsza noc. Usiedliśmy na łóżku. Te same łózko....
- Zrobiłam Mike'owi żart, że jestem z nim w ciąży, Widziałam, że nie był zadowolony, lecz chyba przyjął do świadomości, że będzie ojcem. Przy seksie nawet nie chciał używać prezerwatywy. Gdy mu powiedziałam, że to był żart, ucieszył się. Jakby mu kamień z serca spadł. A dzisiaj, powiedział mi, że chce mieć ze mną dziecko. Najpierw się cieszy, a teraz zmienia zdanie. Nie mogłam tego wytrzymać i chyba, z nim skończyłam. Powiedziałam, że nie chce go widzieć.
Jason był zszokowany. W pewnym momencie, przytulił mnie i otarł moje łzy swoją ręką. Podobało mi się to.
Chyba mocno ścisnęłam jego plecy. Jak cokolwiek to brzmi. Postanowiliśmy udać się już do łóżek. Przystojniak objął mnie i mocno przytulił,
***

Oboje byliśmy już na nogach i szykowaliśmy się pomału do wyjścia. Jason szybko uszykował jakieś śniadanie, abyśmy nie padli z głodu. Chwile potem, byliśmy już w kierunku kawiarni. Spojrzałam na telefon. Nie miałam wiadomości od Mike'a. Nawet dobrze. Nie miałam zbytnio ochoty z nim rozmawiać, ani go słyszeć. Grace czekała przed drzwiami kawiarni.
- Co ty tutaj robisz? - spytałam zdziwiona na jej widok.
- Czekałam na ciebie. - uśmiechnęła się - Gadałam z Mike'iem. Co się stało?
Weszliśmy do środka. Powiedziałam całą historię i dziewczyna była w szoku.
- Co za palant!
Zgadzam się. Niestety, nie mogłam z nią dłużej rozmawiać. Klienci czekali. Pożegnałam się z nią i wróciłam , Caffecake świeciło trochę pustkami. To mało jak na tą porę dnia. Zazwyczaj są z dwa stoliki zajęte, a teraz? Nikogo nie ma. Po jakieś godzinie przyszedł pierwszy klient. Usiadł przy stole przy oknie i dziwnie się zaczął gapić. Szczególnie na mnie. Czy jestem brudna? Podeszłam,
- Podać coś panu?
- Poproszę kawę z dużą ilością pianki, młoda damo.
Zapisałam w notesie i odwróciłam się. Nagle, idąc do kuchni, zauważyłam, że Jason chwycił się blatu i zaczął dziwnie oddychać.
- Coś ci jest? - spytałam.
- Wszystko w porządku. - odparł i machnął ręką z uśmiechem  na twarzy.
Również puściłam uśmiech i udałam się do kuchni z zamówieniem. Po chwili, zaniosłam klientowi.
- Aria, możesz mnie zastąpić na chwilę na kasie? Muszę iść do łazienki.
- Jasne. - podeszłam do kasy.
Do kawiarni, weszła dziewczynka, która podeszła do mnie.
- Można u pani kupić sok pomarańczowy? Nigdzie nie mogę go dostać. Uważam że jest, ale nie chcą mi sprzedać bo uważają, że jestem za mała abym sama kupowała sok.
- A ile masz lat dziewczynko? - spytałam z uśmiechem.
- Sześć, - pokazała liczbę na palcach.
Ta mała była słodka. Chwyciłam sok z pułki i podałam dziewczynce, przy czym poprosiłam o pieniądze. Malutka wyjęła akurat odpowiednią ilość pieniędzy, po czym wyszła. Nagle wszedł Jason, który oparł się ręką o blat, po czym nagle upadł na podłogę.
- Jason! - krzyknęłam, podbiegając do niego.
Odwróciłam go na plecy i sprawdziłam puls. Był. Próbowałam go obudzić mówiąc do niego. Nie podziałało.
- Czy może pan zadzwonić po karetkę? - skierowałam się do klienta.
Wyjął telefon i karetka się pojawiła po piętnastu minutach. Jason do tego czasu nawet nie drgnął. Zamknęłam kawiarnię i pojechałam z nimi, nie opuszczając przystojniaka. W szpitalu niestety musiałam poczekać na poczekalni, gdyż zabrali go na salę aby go przebadać. Denerwowałam się. Szybko wysłałam SMSa do Grace, aby przyjechała. Lada moment zjawiła się i mnie mocno przytuliła. Zza drzwi, wyszedł lekarz.
- Co z nim? - spytałam, będą cała w nerwach.
- Dobrze. Zemdlał z przemęczenia, ale wróci do siebie. Nadal jest nie przytomny. Daliśmy mu leki wzmacniające. Kim pani jest? - spytała pani doktor.
- Jestem pracownicą w kawiarni. Razem pracujemy.
- Ma pani kontakt do jego rodziny? Musze ich poinformować.
- Jason jest z Kalifornii i tylko tyle wiem. Mogę na moment do niego wejść?
- Tylko na chwilę. Sama. - powiedziała, nie będąc raczej zachwycona.
Weszłam do pokoju, w którym leżał. Podeszłam do niego i chwyciłam za rękę. Poleciały mi łzy. Moje serce zaczęło mi szybciej bić.Chwyciłam go za rękę. 
- Mam nadzieję, że dojdziesz do zdrowia.
Ścisnęłam jego dłoń. Nachyliłam nad nim.
- Zakochałam się w tobie. Kocham cię Jason. - zamknęłam oczy i pocałowałam go w usta.

czwartek, 28 sierpnia 2014

Rozdział 8

Zaczął się film. Grace trzymała popcorn na kolanach, a colę położyliśmy na środku na oparciu, które miło specjalną dziurkę na napoje. Widząc tą dziewczynę, zaczęłam jej współczuć. Sama bym nie chciała przechodzić tego, co ona. Przez chwilę, usłyszałam jakby ktoś obok mnie zaczyna się całować. Dzięki jasności ekranu, było widać kto gdzie siedzi. Spojrzałam się i własnym oczom nie wierzyłam! Tata całował się z panią Monic. Szepnęłam o tym Grace, która prawie krzyknęła z radości. Spełniło się to , co chciała. Chyba zaczynali być razem. Zamknęłam na chwilę oczy. Widziałam Mike'a i Jason'a. Stali na przeciwko mnie z uśmiechami na twarzy. Nie wiedziałam, co miałam robić. Oboje zaczynali podchodzić do mnie. Robiłam się cała gorąca w środku. W pewnym momencie, jeden z nich zaczął dotykać mnie po biodrze, a drugi głaskał moje piersi. Miałam ochotę krzyknąć, aby mnie rozebrali.
- Ej! - szturchnęła mnie przyjaciółka.
Szybko się oprzytomniałam. Na ekranie pojawiła się główna bohaterka, która leżała na trawie i nagle pojawiły się napisy. Przespałam cały film? Wszyscy zaczęli się już zbierać. Podniosłam się z miejsca.
- Jesteście głodne? - spytał tata.
W zasadzie mi burczało. Po jakieś chwil, podjęliśmy decyzję, że pójdziemy do McDonalda na hamburgery. Tata i pani Monic chyba chcieli chwycić się za ręce, ale nie zrobili tego. Znaleźliśmy się już w MC. Tata podszedł do kasy, a my usiedliśmy.
- Podobał wam się film? - mama Grace z uśmiechem, zaczęła przeglądać torebkę.
- Pewnie. Jakby nam się nie podobał, to byłyśmy na niego nie poszły. - lekko się zaśmiała, lecz byłam pewna że to nie był żart.
Tata przyszedł z hamburgerami. Wzięliśmy je z tacy i zaczęliśmy otwierać.
- Bohater miał piękny pogrzeb. - powiedział z pełnymi ustami.
- Co? - zdziwiłam się.
- Sam chciałbym mieć taki pogrzeb.
- Eric, co ty im mówisz? - wtrąciła się pani Monic, widząc, że nam się to nie podobało.
- Wyrażam swoją opinię.
- Opisałeś jaki byś chciał mieć pogrzeb a nie skomentowałeś film. - uśmiechnęła się.
- Wielkie mi rzeczy. W każdym bądź razie, jakbym umarł, to pamiętaj córcia, że masz wygłosić mi taką przemowę pożegnalną. - wziął kęsa hamburgera.
Postanowiłam to przemilczeć. Byłam pewna, że tatę jakoś poruszył ten film, ale tego nie wyjawi. Musi wszystko obijać w jakieś żarty. Nagle, wibrował mój telefon, Przeprosiłam wszystkich i odeszłam kawałek dalej. Wyjęłam telefon i nie sprawdzając nadawcy, odebrałam.
- Tak?
- Znajdziesz czas za pół godziny? - powiedział Mike.
- Jasne, a coś się stało skarbie?
- Nie. Po prostu chciałem się z tobą spotkać.
Zaśmiałam się i z uśmiechem rozłączyłam. Wróciłam do stolika i dokończyłam szybko hamburgera. Zaczęli mnie wszyscy pytać, czy gdzieś się śpieszę. Powiedziałam, że idę się z chłopakiem widzieć. Jakoś zrozumieli. Podziękowałam i wyszłam z MC. Lada moment, znalazłam się przed domem Mike'a. Weszłam do środka, jakbym u siebie była. Na dole go nie było, więc udałam się na górę. Weszłam do jego pokoju i zobaczyłam, że się pakował.
- Wyjeżdżasz? - spytałam zszokowana.
- Jak widać. - nie był raczej z tego zadowolony.
- Gdzie? - podeszłam do niego i zaczęłam obejmować.
- Mama jest w szpitalu. Miała podobnie zawał i muszę do niej pojechać. Jest od jakiegoś czasu sama. Mówiłem ci, że tata zmarł, a siostra jakoś się nią nie przejmuje.
- Rozumiem. Jak musisz. Pozdrów ją ode mnie i życz jej powrotu do zdrowia. - pocałowałam go.
Otarłam również jego łzy. Pierwszy raz widziałam u niego łzy. Zawsze był twardy. Postanowiłam mu pomóc.
- Nie wiesz na jak długo prawda? - spytałam, siadając na łóżku.
- Niestety. Będę cię informował.
Ponownie go pocałowałam. W pewnym monecie, położyliśmy się. Nie mogłam oderwać od niego ust. Czułam, że jego ciało robiło się ciepłe. Mike zdjął swoją koszulę, po czym zaczął zdejmować moją. Chwyciłam torbę i położyłam na podłodze. Jego dłonie znalazły się na moim brzuchu. Masował go przez dłuższą chwile, aż jego ręka znalazła się w moich spodniach. Miałam ochotę jęknąć. Podniosłam się, a on je odpiął i zdjął. Zrobiłam to samo z chłopakiem. Zsunęłam mu bokserki i bawiłam się penisem. Góra, dół.. Góra, dół. Przybliżyłam się do jego ust, aby go pocałować bardzo namiętnie.On zaś zdjął mi stanik po czym majtki. Zaczął je pieścić. Nie mogłam się nie wiercić przez taką przyjemność.Po chwili, zbliżał się do pochwy. Czułam go! Zaczynałam krzyczeć. Po wytrysku, położył się obok.
- Co byś powiedziała. abyśmy założyli własną rodzinę?
Myślałam, że się przesłyszałam. Zawsze unikał takich tematów.
- Słucham?
- Aria, chciałbym mieć z tobą dziecko. - przybliżył się do mnie i pocałował.
Byłam zszokowana.
- Co takiego? - ponownie spytałam, siadając na łóżku.
- Chciałbym założyć z tobą rodzinę. Własną rodzinę.
- Jak zrobiłam tobie żart, to nie byleś do końca przekonany, a potem nawet się ucieszyłeś.
- Tak, wiem. Bardzo cię kocham i... chciałbym tego. - Mike położył swoją dłoń na moim brzuchu, masując go.
Po dłuższej chwili, oderwałam jego rękę z brzucha i wstałam. Chłopak był nieco zszokowany moją reakcją. Widocznie się tego nie spodziewał. Nie po mnie.
- Zrobiłem coś nie tak? - spytał.
- Mike, jestem zszokowana tym co mi powiedziałeś, a jednocześnie trochę zła, że zmieniłeś zdanie. Nie zrozum mnie źle, ale mam teraz mieszane uczucia. - sama nie wiedziałam, czemu tak powiedziałam.
Mogłam się w język ugryźć. Mike wstał z łózka i podszedł do mnie. Zaczął masować po ramieniu. Powtarzał mi prawie cały czas, że mnie kocha i że naprawdę postanowił się zmienić i mieć ze mną dziecko. Miałam teraz mętlik w głowie. A w zasadzie dwóch chłopaków. Mike'a i Jason'a. Nadal nie podobała mi się ta szybka zmiana zdania mojego chłopaka.
- Przepraszam cie Mike, ale naprawdę mi się to nie podobało i muszę wszystko przemyśleć,. Musisz mi udowodnić, że jesteś gotowy by zostać tatą. Nawet nie wiem czy ja jestem na to gotowa! Na pewno nie na sto procent. - przez chwilę zamilkłam i spojrzałam na podłogę, a Mike cały czas się na mnie gapił, lecz widziałam że był jakiś inny - Pójdę teraz do domu i zadzwonię do ciebie jutro.
- Nigdzie kurwa nie pójdziesz, do póki mi nie powiesz czy chcesz mieć ze mną tego bachora! - chłopak zaczął mną szarpać.
- Mike! Co ty robisz?!
Totalnie się zszokowałam. Nie poznawałam o. To nie był ten sam Mike, co parę chwil temu. Zaniemówiłam na chwilę. Próbowałam się wydostać z jego rąk , lecz był ode mnie silniejszy. Nagle, z nerwów strzeliłam mu ręką w twarz. Puścił mnie, po czym usiadł na łóżku.
- Przepraszam. - wykrztusił.
- Słucham? - myślałam, że się przesłyszałam. - Teraz mnie przepraszasz?! Wiesz jak się poczułam? Jak jakaś dziwka! - wydarłam się ze łzami w oczach.
Czułam jak moje serce przełamało się na pół. Nie do końca oczywiście. Nadal był w moim sercu, lecz to co do mnie powiedział, bardzo mnie zraniło, a tym bardziej co mi zrobił. Mike ponownie próbował mnie dotknąć, ale ja odsunęłam się i stanęłam przy drzwiach. Szybciutko tylko podeszłam do swoich ubrań i zaczęłam je zakładać na siebie.
- Lepiej już jedź do tej swojej mamy. - powiedziałam z pełnią nienawiści - Nie chcę cię na własne oczy już widzieć!
Szybko wybiegłam. Znalazłam się już na ulicy. Przez moment usiałam na schodach pewnego domu i wyjęłam telefon. Nie wiedziałam co zrobić. Jednocześnie miałam ochotę wyżalić się Grace oraz być w ramionach Jasona. Wybrałam numer telefonu, po czym przybliżyłam słuchawkę do ucha.

środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 7

Ziewnęłam, otwierając swoje oczy. Nie wiem dlaczego, ale miałam uśmiech na twarzy. Nawet się nie zorientowałam, a moja głowa leżała na seksownej klatce piersiowej. Przesuwałam swoją dłonią po brzuchu. Aby nie obudzić mężczyzny, powolnym ruchem wstałam. Przy okazji pocałowałam Jasona w policzek. Chwyciłam jakiś biały materiał z fotela i się nim okryłam. Poszłam do łazienki. Przez chwilę poczułam kucie w brzuchu. Nie minęła chwila i zobaczyłam krew na podłodze. No pięknie! Dostałam okres! Nie miałam przy sobie podpasek, a musiałam zatrzymać krwawienie z pochwy. Nie miałam innego wyjścia, jak wyjść i obudzić przystojniaka. Zaczęłam go szturchać. Nie drgnął.
- Jason, wstań na chwile. - powiedziałam z nadzieją, że się ocknie.
Tak się stało. Podniósł się, przecierając oczy.
- Co się stało? -  spytał ziewając.
- Masz coś co przypomina... podpaski? -  trochę głupio mi było o to pytać.
Chłopak lekko się zdziwił, po czym wstał i udał się do łazienki. Chwycił z szafki przy wannie niemal całą paczkę podpasek.
- Skąd tyle masz?  -  byłam zdziwiona, że chłopak je w ogóle ma.
- Są po mojej ex z Californii. Zabrałem je na taki przypadek, jak ten.  -  uśmiechnął się kącikiem ust i wyszedł.
Wyjęłam jedną podpaskę i przykleiłam ją sobie do pochwy. Jeszcze przed tym się wysikałam. Umyłam jeszcze zęby. Trochę dziwnie, bo myłam je palcem.
- Czas się zbierać do pracy.  - powiedziałam wychodząc z łazienki. 
- Powinniśmy w niej być jakieś trzy godziny temu. - powiedział ubrany już Jason.
No to teraz mnie zatkało. Szybko zaczęłam się ogarniać. Przystojniak wyjął telefon i widocznie wybierał numer szefowej. Po skończonej rozmowie, chłopak nie wyglądał na przybitego.
- Szefowa nie będzie zła, jak zostaniemy trochę dłużej i umyjemy wszystkie okna.
Trochę mi ułożyło.
- OK.  Zbieramy się? - spytałam.
- Jasne.
Wyszliśmy z jego domu.  Ledwo się obejrzeliśmy, a już znajdowaliśmy się przy kawiarni. Weszliśmy do środka i od razu udaliśmy się do szatni, aby się przebrać, po czy zajęliśmy się swoją pracą. Cały czas, Jason nie spuszczał ode mnie wzroku. Szybko wysłałam do Grace SMSa, aby przyniosła mi z domu podpaski. Nagle,  do środka weszła pani Monic i tata. Usiedli przy jednym stole. Podeszłam.
- Co państwu podać?
- O, cześć córcia. Ja chcę kawę sypaną i ciastko limonkowe, a dla Monic latte. - powiedział z uśmiechem - Gdzie byłaś całą noc?
Wiedziałam, że o to spyta.
- Spałam u chłopaka. - składałam, lecz z jednej strony to prawda.
- W jednym łóżku? - dopytywał ze zdziwieniem.
- Nie. - odeszłam od nich do kuchni.
Kucharz szybciutko zrealizował ich zamówienie, które potem zniosłam. Dostałam SMS. Pewnie od Grace. Odczytałam. "Okej. Jak przyjdę, opowiesz mi jak było. Całuski :*". Uwielbiam jak wysyłamy sobie minki.  Schowałam telefon i wróciłam do pracy. Tylko jak ona wejdzie do domu,  skoro tata jest tu? Pewnie wróci po klucze. Wysłałam jej SMSa dotyczącego kluczy. Obsłużyłam pozostałych klientów. Nagle, wszedł pewien mężczyzna. Byłam zdziwiona, gdyż podszedł do taty. To nie było w moim stylu, aby ich podsłuchiwać.
- Mam! - prawie się wydarła Grace na całą kawiarnię.
Szybko chwyciłam ją za ramię i zaprowadziłam na zaplecze.
- Nie musiałaś tak głośno tego mówić. - wyzwałam ją - Drzwi były otwarte?
- Nie. Znalazłam klucze pod wycieraczką. - puściła uśmiech - Opowiadaj!
- Co tu dużo mówić. Nie mogliśmy się siebie oprzeć.
- Że co? - Grace była zszokowana.
Oh nie... Zapomniałam,
- Grace.... - zaczęłam, lecz przyjaciółka szybko wybiegła.
Próbowałam ją dogonić. Pewnie jakbym opuściła kawiarnię to straciłabym pracę. Pani Monic przez moment była zdziwiona zachowaniem córki, lecz od razu wróciła do rozmowy z tajemniczym panem w garniturze. Przeszłam obok nich.
- ... sądzę, że mamy wygraną w kieszeni. Musi tylko pani udowodnić, że została pani jakoś wrobiona, aby pani oczywiście nie wyśmiali. - powiedział.
- Steve, skąd ona ma wziąć dowody? - spytał tata ze splecionymi rękoma.
- Pracowała w tym szpitalu prawda? Wiec powinna wiedzieć co się tam dzieje. Może znajdzie się coś co pomoże nam w sprawie.
- Nie wiem jak mam panu dziękować. - powiedziała z uśmiechem kobieta.
- Nie musi mi pani dziękować. zawszę pomogę wszystkim, a tym bardziej znajomym Eric'a. 
Niespodziewanie, do Caffecake, wszedł Mike. Wyglądał na dosyć zdenerwowanego. Nie mogę oczywiście powiedzieć mu prawdy. Zabije mnie! A jeżeli Grace mu powiedziała. Chyba umrę.
- Cześć słońce. Dlaczego nie odpowiadasz na SMSy? - spytał, całując mnie w czoło.
- Jakie SMSy? - zdziwiłam się.
- Wysłałem tobie z pięć i na żadne z nich nie odpowiedziałaś. Stało się coś?
Nie wiedziałam co powiedzieć. 
- Nie. Po prostu.... nie miałam czasu kiedy tobie odpisać, skarbie. - pocałowałam go w usta.
Mike. puścił do mnie oczko, po czym usiadł przy stole i widocznie czekał, aż go obsłużę. Zrobiłam tak. Jak zwykle, tylko ten pączek i woda niegazowana. Zastanawiałam się, dlaczego zawsze gdy przebywaliśmy razem w tej kawiarni, zamawiał tylko to. Przecież jest tutaj tyle smacznych ciast do spróbowania. Zaniosłam karteczkę kucharzowi. Reszta dnia była taka sama. Przyszła kolej na naszą karę. Całe Caffecake było już zamknięte, więc mogliśmy z Jason'em zmienić ubrania, lecz nie na codzienne, tylko robocze. Wyjęłam ze składzika szmatkę, wiadro oraz płyn do okien. Nalałam pół wiadra wody, wymieszaną z płynem. Podeszłam do jednego z okien i zaczęłam je spryskiwać spryskiwaczem, które widocznie przygotował Jason. Przystojniak mył okno obok mnie.
- Wyglądasz nieco inaczej. - powiedział.
- Co masz na myśli mówiąc "inaczej"? Jestem taka sama jaka byłam rano.
- Nie to miałem na myśli. Wtedy byłaś pełna radości, uśmiechu na twarzy, a od pewnego momentu wyglądasz jakby ci kota zabili. - chyba to miał być kiepski żart.
- Trochę z przyjaciółką się pokłóciłam.
Bardziej nie było kłótni, tylko ona puściła focha i tyle.
- Pewnie o faceta.
- I kto to mówi?
Zaśmiał się.
- Jak skończymy, pojedź lepiej do przyjaciółki i porozmawiajcie. - doradził.
Miałam w planach ją odwiedzić. Tylko, czy ona będzie chciała mnie widzieć? Jak nie pojadę, to się raczej nie dowiem. Szybko wyrobiliśmy się z oknami. Pożegnałam się z Jason'em i szybko pobiegłam do domu Grace. Za nim zapukałam, wżęłam dwa głębokie wdechy. Przez dłuższa chwilę, nikt nie otwierał drzwi. Zastanawiałam się, czy w ogóle jest w domu. Na pewno jest. Zapukałam jeszcze raz. Drzwi się otworzyły. Grace była cała nabuzowana, i widać było, że jestem ostatnią osobą, którą by chciała teraz zobaczyć. Wpuściła mnie, co mnie zdziwiło. Usiadłam na krześle kuchennym i przez moment myślałam, jak zacząć rozmowę.
- To nie było w cale tak. Byłam z Jason'em na tym koncercie, po czym zabrał mnie do restauracji i.... potem zaprosił mnie na górę do siebie. Nie mógł się mnie oprzeć.
- Nie mógł?! - wydarła się - Byłam przekonana, że jesteś moją przyjaciółką, a co się okazało? Stałaś się jebaną dziwką!
- Grace,...
- Zamknij się! Traktowałam cię jak siostrę. Własną rodzoną siostrę, a ty co odpierdalasz? Kurwa mać! - zaczęła chodzić nerwowo po kuchni.
- Okey, Grace! To była tylko chwila słabości i wiesz co?! Zakochałam się w nim! Zakochałam się w koledze z pracy! - zaczęły mi lecieć łzy - Chciałam powiedzieć mu o tobie! Nie dałam rady, gdy zaczął mnie całować. Poczułam motyle w brzuchu.
- A co z twoim chłopakiem? Już go nie kochasz?!
- Kocham! Po prostu czułam się inaczej niż przy Mike'u. Ten seks nie był taki jak z nim.
Grace usiadła.
- Uprawiałaś z nim seks?!
Ups. Miałam tego nie mówić! Ah ta twoja nie wyparzona gęba, Aria!
- Tak. - powiedziałam nieco spokojnie - Tak właśnie było. Nie chciałam żeby tak wyglądało. Przepraszam cię Grace.
Przyjaciółką przez moment spuściła wzrok i wytarła ręką swoje łzy, po czym wstała i podeszła do mnie, przytulając mnie.
- Ja przepraszam. Byłam tak na niego napalona. Nawet pewnie by nie spojrzał na mnie, a robiłam sobie wielką nadzieję. 
-Mam do ciebie pytanie. Nie mówiłaś nic Mike'owi?
- Oczywiście, że nie. Nie jestem taką suką.
Na naszych twarzach zawitało słońce. Zrobiłyśmy herbatę, którą piłyśmy jakby na wyścigi. Wpadłyśmy na pomysł, aby zrobić sobie babski dzień. Grace odpaliła laptopa i weszła na stronę kina. Znalazłyśmy jeden fajny film, opowiadający o dziewczynie, która przez chorobę musi oddychać przez rurkę z butli tlenowej. Zakochuję się w chłopaku, który również miał raka. Postanowiłyśmy się na niego wybrać. Ubrałyśmy się, po czym wyszłyśmy z domu. Kino znajdowało się prawie na samym końcu miasta, Musiałyśmy dojechać autobusem.
- Poprosimy dwa bilety na "Gwiazd Naszych Wina". - powiedział Grace, kasjerce, która sprzedawała bilety.
Sprzedawczyni wbiła coś na klawiaturze i podała bilety. Do seansu zostało parę minut, więc mogłyśmy kupić popcorn, colę i małą słodką przekąskę. Weszłyśmy już do środka. Usiedliśmy w określonym rzędzie. W sali nie było zbytnio dużo ludzi, lecz mogli mieć zapalone światło. Nic nie było tutaj widać.
- Co wy tutaj robicie, dziewczyny? - usłyszałyśmy podwójny głos. 
Nie co znajome były te głosy. Spojrzałyśmy się w ich stronę. Własnym oczom nie wierzyłyśmy, obok kogo siedziałyśmy.
- Mama?! - powiedziała zdziwiona Grace.
- Tata?! - powiedziałam również ze zdziwieniem.

wtorek, 26 sierpnia 2014

Rozdział 6

Myślałam, że się przesłyszałam. Jak Grace może być w ciąży? A przede wszystkim z kim?
- Jestem zdania, że to tylko zatrucie.
Grace spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem.
- Aria, jest coś o czym ci chyba nie powiedziałam. - wstała z krzesła, chwyciła kubki i wyszła.
Moment. Czegoś mi nie powiedziała? Pośpiesznym ruchem udałam się za nią, aby się więcej dowiedzieć, co miała z tym na myśli.
- Czyli? - spytałam  ją, siadając na kanapie w salonie.
Przyjaciółka z robiła dosyć długi łyk herbaty.
- Pamiętasz jak ci mówiła, że zerwałam z Philipem i cały czas leżałam w pokoju, bo nie miałam na nic ochoty? - kiwnęłam głową na zgodę - Okłamałam cię. Poszłam wtedy do klubu i poznałam tam takiego umięśnionego Jake'a z którym uprawiałam seks.
Prawie zakrztusiłabym się herbatą. Nie sądziłam, że Grace jest do takiego czegoś zdolna!
- I chcesz mi powiedzieć, że możesz być w ciąży z tym gościem?
- Chyba tak. - bardziej się popłakała.
Przybliżyłam się do niej i ją mocno przytuliłam. Najlepszym sposobem było by, aby zrobiła rano test ciążowy. Gdy skończyłam ją pocieszać, wyjęłam portfel, aby policzyć kasę. Miałam wystarczająco, aby jej kupić test. Powiedziałam przyjaciółce, że zaraz wrócę, po czym wyszłam z jej mieszkania, prosto do apteki.
Weszłam do środka. Szukałam pudełka z testem niemal po całej aptece. Czy ja ślepa jestem? O, mam! Poszłam do kasy by zapłacić. Sprzedawczyni przez moment dziwnie się na mnie gapiła. Zaczynałam się zastanawiać, czy jestem brudna. Wróciłam do Grace. Niestety, nie była już sama.
- Em, Grace chciałaś mi coś pokazać w pokoju. - improwizowałam.
Dziwnie zaczęła przerzucać oczyma.
- Ah tak! - chyba załapała - Chodź,
Udałam się za nią. Podałam jej szybko test.
- Co to? - spytała zdziwiona.
- Test ciążowy. Zrobisz rano jak wstaniesz. W ogóle masz tam instrukcje.
- Dzięki. - przytuliła mnie - Jesteś najlepszą przyjaciółką.
Przez przypadek spojrzałam na zegarek. Dochodziło w pół do szóste. O kurcze! Na śmierć zapomniałam, że jestem umówiona z Jason'em na koncert!
-Przepraszam cię Grace, ale jestem prawie spóźniona.
- Gdzie?
- Widzę się z Jason'em, Nie mów nic Mike'owi. - zaczęłam się oddalać.
Wychodząc, prawie bym się wywróciła ze schodów. Tak to jest jak zaczynam się śpieszyć. Weszłam do domu, w ogóle omijając tatę, który oglądał coś w telewizorze, zaczęłam się przebierać. Muszę się ładnie ubrać. Chociaż to zwykły koncert. Może nie powinnam się za bardzo stroić? Sama do końca nie wiem. Ah niech będzie! Ubrałam białą koszulkę z jakimś nadrukiem oraz jasno-niebieskie jeansy. Założyłam naszyjnik oraz kolczyki, które bardzo pasowały do stroju. Użyłam też dość mocnych perfum. Byłam już gotowa. Zeszłam na chwilkę do taty, aby widział, że żyję.
- Wychodzisz gdzieś? - spytał, gapiąc się w telewizor.
- Uhm. Idę na koncert
- Nie spodziewałem się, że Mike zabierze cię na koncert - parsknął tata, przełączając pilotem po kanałach.
Nawet nie ma pojęcia jak bardzo się myli. Lepiej nie będę go wyprowadzała z błędu.
- Tak. Wrócę późno. Nie musisz czekać z kolacją.
- Dobra córcia. Tylko uważać, by wam uszy nie pękły od tego brzdękania.
Zamknęłam za sobą drzwi. Widziałam już Jason'a w bardzo ładnym, dosyć naturalnym ubiorze. Ta jego skórzana kurtka, potwierdziła w moim umyśle, że jest jeszcze bardziej przystojny, niż się spodziewałam.
- Długo czekałeś? - spytałam, podchodząc bliżej.
- Nie. chwilkę. - uśmiechnął się do mnie, po czym, szliśmy już prosto na koncert.
Na miejscu było już mnóstwo ludzi. Szczerze spodziewałam się, że na koncert nie przyjdzie aż tak wiele osób. Zobaczyłam nawet rozłożone namioty. Fani musieli tutaj nocować. Przystojniak podał bilety ludziom, którzy stali przed wejściem, po czym nas wpuszczono. Od razu pobiegliśmy na sam brzeg. Ledwo udało nam się tam dopchać. Chwilę potem, wyszedł zespól na scenę. Muzyka była tak głośna, że ledwo słyszałam swoje myśli. Wszyscy zaczęliśmy krzyczeć i skakać z radości. Nie mogłam uwierzyć, że jestem na tym koncercie z kolegą z pracy. Po pełnych dwóch  godzinach muzyki, weszliśmy do fajnej restauracji. Usiedliśmy przy stole przy drzwiach. miałam tylko nadzieję, że nie zobaczę nikogo znajomego. Tym bardziej Mike'a.
- Co zamawiamy? - spytał, przeglądając Menu.
Chwyciłam swoją kartę i przeglądałam ją.
- Kaczka wygląda smakowicie. - odparłam.
- No to zamawiamy kaczkę. Może być białe wino?
- Pewnie. - nigdy w ogóle wina nie piłam.
Jason zawołał kelnera, który przyjął nasze zamówienie. Nie czekaliśmy zbyt długo, aż kelner przyniósł nasze zamówienie.  Z uśmiechem, zaczęliśmy jeść. Smakowała mi ta kaczka. Nie przyznawałam się, ale gdy tata ją przyrządzał, to bałam się zjeść kawałek. Każdy potem następnego dnia po niej chorował. Nie miałam ochoty wisieć nad muszlą klozetową.
- Wypijmy za nas. - chłopak chwycił kieliszek.
- I za koncert Simple Plan. - zaśmiałam się.
Stuknęliśmy razem nasze kieliszki i zrobiliśmy łyk wina. Nawet nawet. Przez pewną chwilę jedliśmy w milczeniu. Jason zapłacił za posiłek, po czym wyszliśmy. Było już zimno na dworze, co odczuwałam na własnej skórze. W pewnym momencie, przystojniak zdjął swoją skórzaną kurtkę i nałożył ją mnie. Teraz wyraźnie się zarumieniłam. Nagle, stanęliśmy przy nieznanej mi ulicy.
- Chcesz wejść na górę? - zaproponował.
- Jasne, - uśmiechnęłam się.
Szczerze czułam się trochę dziwnie. Weszliśmy po schodach na drugie piętro. Myślałam, że mieszka w normalnym domu jednorodzinnym jak ja. Gdy znaleźliśmy się w środku, myślałam, że źle widzę. Salon był czysty i błyszczący. Czyżby Jason był gejem? Mike ma zawsze bałagan, że kiedyś zgubiłam u niego telefon. Pól dnia go szukałam, Poszłam za nim do sypialni. Była nie ziemska. Zdjęłam kurtkę , którą rzuciłam na fotel, a sama usiadłam na czystym łóżku. Nie rozumiałam czemu, lecz robiło mi się gorąco. Chłopak przez chwilę stał przy oknie, po czym usiadł obok mnie i chwycił mnie za rękę. Nagle, szybkim ruchem mnie całował. Jego pocałunek był niesamowity! Czułam jak zaczynam się topić, jak moje ulubione sorbety cytrynowe. Swoimi dłońmi, chwyciłam jego koszulkę i próbowałam ją mu zdjąć. Pomógł mi. Widziałam na żywo jego umięśniony tors. Chyba zaraz zemdleję. Tyma razem, sama szybkim ruchem przybliżyłam się do jego ust, że aż położył się na czerwonym łóżku. 
- Masz świeczki? - spytałam, nie odrywając ust.
Nie mogąc nic mówić, widziałam jak wskazuje na szafkę obok. Wstałam i wyjęłam z trzy, po czym je zapaliłam i położyłam na komodzie. Wróciłam na niego. Jason zdjął mi bluzkę aż moja góra byłą w samym staniku.
- Pragnę cie, Aria. - wyszeptał seksownym głosem.
Topiłam się! Aby miał jeszcze seksowniejszy głos, zdjęłam stanik. Jego oczy przeistoczyły się z piłeczek pingpongowych do tenisowych.
- Kochaj się ze mną. - przybliżył mnie do siebie i zaczął mnie muskać, dotykając swoimi dłońmi moich piersi.
Intensywnie je masował, Odlatywałam, że aż zamknęłam oczy. Zaczynałam jęczeć z tej przyjemności. Poczułam jego penis, który próbował wydostać się z jego jeansów na wierzch. Na moment wstałam, aby zdjąć jego spodnie. Przypadkiem zdjęłam razem z jego bokserkami i jego członek wyskoczył w pozycję stojącą. Powolnym ruchem zaczęłam go posuwać w górę i w dół dłońmi. Widziałam, że sprawiało mu to przyjemność. Przestałam i podeszłam do niego, lecz położyłam się obok.
- Pomożesz mi zdjąć resztę, przystojniaczku? - powiedziałam do niego, muskając go w policzek.
Jason z uśmiechem troszeczkę się zniżył i zdjął moje spodnie i koronkowe majtki. Przez moment zaczął wąchać moją pochwę, po czym przeszedł do działania. Wsadził penisa do niej. Posuwał nim tak mocno, że nie mogłam wytrzymać i zaczęłam krzyczeć. Oh! Oh! Ah! Oh! Pieprz mnie! Oh! Ah! Jason zaczął mnie całować. nawet gdy jego usta zatykały moje, to i tak wydawałam dźwięki podniecenia. Czułam, że zaczynam się pocić, Najwyraźniej przystojniak również. W pewnym momencie przestał mnie całować i wysunął swoją twarz do przodu. pewnie w tym momencie wytrysnął swoją spermą. Znów zaczął mnie namiętnie całować. Podobały mi się jego pocałunki. Chłopak położył się obok i objął mnie swoim ramieniem, przy czym dałam mu buziaka w policzek.

___________

Mam do was małą prośbę. Nie jestem do końca pewien, czy opowiadanie wam się podoba, wiec był bym wdzięczny za wyrażenie swojej opinii w komentarzach. Komentarze dałyby mi motywację do kontynuacji opowiadania. Dziękuję :)