Słyszałam jak myje zęby.
- Nie będę tobie przeszkadzać, jakbym cię odwiedziła? Teraz?
- Coś się stało? - chyba był zdziwiony.
-To nie jest rozmowa na telefon.
Przez chwilę Jason milczał, lecz po chwili się zgodził. Pożegnałam się z nim i ruszyłam w stronę jego domu. Zadzwoniłam dzwonkiem. Szybko nawet drzwi otworzył. Usiedliśmy w kuchni. Przystojniak wstawił wodę i uszykował kubki do herbat. Nie wyobrażam sobie pic o tej godzinie kawy. Nie zasnęłabym, a rano do pracy. Mężczyzna przyniósł herbaty i usiadł.
- Co się stało, że przyszłaś?
- Pokłóciłam się z chłopakiem.
- Ostatnio ze wszystkimi masz kłótnie. - zażartował, mimo że mi w ogóle do śmiechu nie było.
Zrobiłam łyk herbaty. Nawet dobra. Czułam maliny w niej.
- Teraz nie chcę go znać. - poleciały mi łzy - Nie rozumiem, czemu nagle zdanie zmienił.
-Stało się coś konkretnego? - dopytywał.
-Tak, ale nie chcę cie przynudzać.
Przystojniak przybliżył się krzesłem kuchennym bliżej mnie, po czym chwycił mnie za rękę. Czułam jego ciepło.Jego dotyk był przyjemny. Nie chciałabym, aby ją oderwał. Aria, co się z tobą dzieje?
- Nie będziesz przynudzać. Chętnie cię wysłucham. - mężczyzna chwycił moją rękę i zaciągnął do swojego pokoju.
Znów w nim byłam. Od razu przypomniała mi się wczorajsza noc. Usiedliśmy na łóżku. Te same łózko....
- Zrobiłam Mike'owi żart, że jestem z nim w ciąży, Widziałam, że nie był zadowolony, lecz chyba przyjął do świadomości, że będzie ojcem. Przy seksie nawet nie chciał używać prezerwatywy. Gdy mu powiedziałam, że to był żart, ucieszył się. Jakby mu kamień z serca spadł. A dzisiaj, powiedział mi, że chce mieć ze mną dziecko. Najpierw się cieszy, a teraz zmienia zdanie. Nie mogłam tego wytrzymać i chyba, z nim skończyłam. Powiedziałam, że nie chce go widzieć.
Jason był zszokowany. W pewnym momencie, przytulił mnie i otarł moje łzy swoją ręką. Podobało mi się to.
Chyba mocno ścisnęłam jego plecy. Jak cokolwiek to brzmi. Postanowiliśmy udać się już do łóżek. Przystojniak objął mnie i mocno przytulił,
***
Oboje byliśmy już na nogach i szykowaliśmy się pomału do wyjścia. Jason szybko uszykował jakieś śniadanie, abyśmy nie padli z głodu. Chwile potem, byliśmy już w kierunku kawiarni. Spojrzałam na telefon. Nie miałam wiadomości od Mike'a. Nawet dobrze. Nie miałam zbytnio ochoty z nim rozmawiać, ani go słyszeć. Grace czekała przed drzwiami kawiarni.
- Co ty tutaj robisz? - spytałam zdziwiona na jej widok.
- Czekałam na ciebie. - uśmiechnęła się - Gadałam z Mike'iem. Co się stało?
Weszliśmy do środka. Powiedziałam całą historię i dziewczyna była w szoku.
- Co za palant!
Zgadzam się. Niestety, nie mogłam z nią dłużej rozmawiać. Klienci czekali. Pożegnałam się z nią i wróciłam , Caffecake świeciło trochę pustkami. To mało jak na tą porę dnia. Zazwyczaj są z dwa stoliki zajęte, a teraz? Nikogo nie ma. Po jakieś godzinie przyszedł pierwszy klient. Usiadł przy stole przy oknie i dziwnie się zaczął gapić. Szczególnie na mnie. Czy jestem brudna? Podeszłam,
- Podać coś panu?
- Poproszę kawę z dużą ilością pianki, młoda damo.
Zapisałam w notesie i odwróciłam się. Nagle, idąc do kuchni, zauważyłam, że Jason chwycił się blatu i zaczął dziwnie oddychać.
- Coś ci jest? - spytałam.
- Wszystko w porządku. - odparł i machnął ręką z uśmiechem na twarzy.
Również puściłam uśmiech i udałam się do kuchni z zamówieniem. Po chwili, zaniosłam klientowi.
- Aria, możesz mnie zastąpić na chwilę na kasie? Muszę iść do łazienki.
- Jasne. - podeszłam do kasy.
Do kawiarni, weszła dziewczynka, która podeszła do mnie.
- Można u pani kupić sok pomarańczowy? Nigdzie nie mogę go dostać. Uważam że jest, ale nie chcą mi sprzedać bo uważają, że jestem za mała abym sama kupowała sok.
- A ile masz lat dziewczynko? - spytałam z uśmiechem.
- Sześć, - pokazała liczbę na palcach.
Ta mała była słodka. Chwyciłam sok z pułki i podałam dziewczynce, przy czym poprosiłam o pieniądze. Malutka wyjęła akurat odpowiednią ilość pieniędzy, po czym wyszła. Nagle wszedł Jason, który oparł się ręką o blat, po czym nagle upadł na podłogę.
- Jason! - krzyknęłam, podbiegając do niego.
Odwróciłam go na plecy i sprawdziłam puls. Był. Próbowałam go obudzić mówiąc do niego. Nie podziałało.
- Czy może pan zadzwonić po karetkę? - skierowałam się do klienta.
Wyjął telefon i karetka się pojawiła po piętnastu minutach. Jason do tego czasu nawet nie drgnął. Zamknęłam kawiarnię i pojechałam z nimi, nie opuszczając przystojniaka. W szpitalu niestety musiałam poczekać na poczekalni, gdyż zabrali go na salę aby go przebadać. Denerwowałam się. Szybko wysłałam SMSa do Grace, aby przyjechała. Lada moment zjawiła się i mnie mocno przytuliła. Zza drzwi, wyszedł lekarz.
- Co z nim? - spytałam, będą cała w nerwach.
- Dobrze. Zemdlał z przemęczenia, ale wróci do siebie. Nadal jest nie przytomny. Daliśmy mu leki wzmacniające. Kim pani jest? - spytała pani doktor.
- Jestem pracownicą w kawiarni. Razem pracujemy.
- Ma pani kontakt do jego rodziny? Musze ich poinformować.
- Jason jest z Kalifornii i tylko tyle wiem. Mogę na moment do niego wejść?
- Tylko na chwilę. Sama. - powiedziała, nie będąc raczej zachwycona.
Weszłam do pokoju, w którym leżał. Podeszłam do niego i chwyciłam za rękę. Poleciały mi łzy. Moje serce zaczęło mi szybciej bić.Chwyciłam go za rękę.
- Mam nadzieję, że dojdziesz do zdrowia.
Ścisnęłam jego dłoń. Nachyliłam nad nim.
- Zakochałam się w tobie. Kocham cię Jason. - zamknęłam oczy i pocałowałam go w usta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz