- Cześć. - powiedziałam, siadając obok niego i całując w policzek.
- Witaj Ario. - poklepał mnie po ramieniu.
Zdziwiłam się. W nocy szalał jak kot, że aż nie mógł opanować swojego ciała, a teraz tylko takie coś? Zaczęłam się ubierać. Jason po chwili do mnie podszedł i zaczął mnie przepraszać za swoje zachowanie. Zeszliśmy do kuchni. Tym razem postanowiłam ja ugotować jakieś śniadanie. Tak, ugotować. Otwarłam lodówkę. Niestety, zaczęła pomału świecić pustkami. Nie dobrze. Mam w planach zrobić naleśniki, a niema oczywiście mleka. Szlag! Przeliczyłam pieniądze. Starczy. Powiedziałam Jason'owi, że wychodzę na moment do sklepu. W nim właśnie szukałam mleka. Powinien być w tej ogromnej lodówce, a tam go nie było. Spytałam pracownika sklepu o mleko, po czym wskazała mi ścianę, na której się ono znajdowało. Mleko przy ścianie a nie w lodówce? Chwyciłam je i udałam do kasy. Sprzedawczyni jakoś nie wyglądała na bardzo milutką. Myślałam, że mi go nie sprzeda. W domu przystojniaka, w końcu mogłam zrobić śniadanie. Uszykowałam patelnie i przygotowałam ciasto. Smażenie wszystkich naleśników, jakie zrobiłam, trwało niespełna 30 minut. Widziałam, że Jason wcześniej zrobił kawy. Usiedliśmy w końcu do stołu. Nie sądziłam, że takie dobre mi wyjdą. Nagle, usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Mężczyzna poszedł otworzyć.
- Ona jest u ciebie? - usłyszałam głos taty.
Oh nie. Wstałam z krzesła. Tata nie wyglądał na szczęśliwego.
- Córcia, co ty do jasnej cholery, tutaj robisz? - spytał.
- Chciałam ci wczoraj powiedzieć, że idę do Jason'a... - szczerze, miałam zamiar lekko skłamać.
- Gdzie jest Mike? - no jeszcze musiał o niego pytać.
-Wyjechał. Nieco się pokłóciliśmy.
Tata przez moment przechadzał się po pokoju, po czym usiadł na kanapie w salonie. Rozglądał się.
- Przeczuwam, że z nim zerwałaś i szukałaś tak waszego zwanego pocieszenia. - wykrztusił - Zawiodłem się na tobie, Ario.
- A ty co, tato?! - podniósł mi ciśnienie - Sam nie jesteś lepszy, skoro.... uprawiałeś seks z panią Monic!
- Skąd ty.... - zdziwił się.
- Weszłam do twego pokoju, po usłyszeniu dziwnych dźwięków! Mogłeś zostawić coś innego niż pustą kartkę na drzwiach!
W pewnym momencie, dziwnie się poczułam. Przed oczyma robił mi się bardzo jasny obraz. Zaczynałam ledwo co słyszeć. Czułam, że upadam.... Otworzyłam oczy, Zauważyłam, że leżę na kanapie, a wokół mnie jest Jason i tata.
- Co się stało? - podniosłam się w pozycję siedzącą.
- Zemdlałaś, Dobrze się czujesz? - spytał Jason.
- Tak. Teraz tak.
Tata przez moment spojrzał się na przystojniaka, po czym on wyszedł i zostałam sama z własnym ojcem.
- Przepraszam. Nie miałem zamiaru doprowadzić cię do takiego stanu przez moją nie wyparzoną gębę.
- Nic się nie stało, tato. - chwyciłam go za dłoń - Powinnam tobie od razu powiedzieć. Też cię przepraszam, że widziałam ciebie wczoraj. Powinnam od razu się zorientować, że coś jest na rzeczy z tą kartką.
- Naprawdę ci się on podoba? - wskazał ręką za siebie.
- Tato! - protestowałam.
Zaśmiał się.
- Już dobrze córcia. Śpieszę się do pracy. Odpoczywaj kochanie. - pocałował mnie w czoło i kierował się w kierunku drzwi.
Jason wrócił do mnie z naleśnikiem. Miałam bez żadnego gadania go zjeść. Ah, na śmierć zapomniałam. Muszę iść sobie wymienić podpaski. Powolnym ruchem próbowałam wstać. Mężczyzna nie był zadowolony, ale mu to wytłumaczyłam. Zdjęłam spodnie i już chciałam zdjąć brudną podpaskę, gdy zorientowałam się, że w ogóle jej nie mam. Moment... nawet nie leci mi krew. Czyżby się mi skończyło? Dosyć szybko mi minęło. Jak ten czas szybko leci. Wróciłam i już usiadłam do stołu, przy czym dokończyłam śniadanie.
- Dzwoniła jakaś kobieta. Mówi, że cie zna i chce porozmawiać. Niby to pilne. - powiedział Jason, siadając na przeciwko mnie.
- Nie przedstawiła się?
- Nie. Zamierza przyjść do twojego domu. Chciała do kawiarni, ale jak widzisz dziś nie pracujemy.
No patrz! Nawet się nie zorientowałam, że nie jesteśmy w pracy. Aria, ogarnij się! Zjadłam i szybko kierowałam się ku wyjściu. Pocałowałam przystojniaka na pożegnanie i zniknęłam z punktu jego widzenia. Lada chwila, znalazłam się już u siebie. Taty nie było. Napiłam się kranówki. Nagle, zadzwonił dzwonek do drzwi. Pewnie to ta kobieta. Poszłam je otworzyć. To była pani Monic, którą ze zdziwieniem wpuściłam do środka. Usiadłyśmy na kanapie w salonie. Nie wyglądała na szczęśliwą.
- Kiedy kontaktowałaś się z Grace? - spytała.
- Wczoraj wieczorem. Odprowadzała mnie do.... chłopaka.
- I nie wiesz gdzie się wtedy udała?
- Nie, Coś się stało, proszę pani? - spytałam zdziwiona.
Dlaczego mnie o nią tak pyta? Kobieta wyjęła chusteczkę z torebki i wysmarkała nos. Zobaczyłam, jak spływają jej łzy.
- Moja kochana Grace nie wróciła do domu. Nie wiem gdzie jest. Sądziłam, że jest z tobą. Teraz kompletnie się załamałam. - jej łzy płynęły jak wodospad.
Grace zniknęła? O boże!
- Proszę panią, odnajdę Grace. Jestem przecież jej najlepszą przyjaciółką i nie pozwolę by stała się jej krzywda. Jak ją znajdę, dam pani znać. - powiedziałam ,po czym wstałam i przez moment chwyciłam się za głowę.
Pani Monic dziwnie się na mnie spojrzała, Już chciała spytać czy nic mi nie jest, ale odpowiedziałam, że jest dobrze. Kobieta wstała i pożegnała się ze mną, po czym opuściła dom. Gdzie Grace może być? Wyjęłam telefon i wybrałam jej numer. Kurwa, brak sygnału. Udałam się do swojego pokoju i odpaliłam laptopa. Może wysala mi jakaś wiadomość E-Mail? Zalogowałam się na Gmail'a. Same jebnięte reklamówki. Teraz zaczęłam się niepokoić, że coś mogło się jej stać. Wybrałam numer chłopaka, z którym spędziłam noc.
- Tęskniłem. - powiedział, ale jakoś nie miałam ochoty na takie czułości.
- Cześć. Mam problem, Przyjdź do mnie.
- Co się stało? - zdziwił się mojego tonu.
- Jason, przyjdź. - powtórzyłam.
- Okey. Zaraz będę.
Rozłączyłam się. Nie mogłam usiedzieć w jednym miejscu. Chciałam jak najszybciej, zobaczyć i przytulić ją. Usłyszałam dzwonek, po czym otworzyłam przystojniakowi drzwi. Byliśmy w kuchni, gdzie mu powiedziałam o Grace. Jason wypytywał mnie, czy wiem gdzie ona mogła sobie wczoraj pójść. Nic mi nie przychodziło do głowy. No może było jedno miejsce, ale ona w takim stanie by tam poszła? Nie wyobrażam jej teraz w klubie, mimo, że brzuszka jeszcze nie widać. Na tę myśl , przez moment samej zrobiło się niedobrze. Nagle, zadzwonił mój telefon, Chwyciłam go i wyświetlił się nieznany mi numer.
- Halo?
- Słuchaj, dziwko! Albo dajesz mi 30 000$, albo twoja koleżaneczka zginie. - powiedział mężczyzna, dosyć potężnym głosem.
- Z kim mówię? Jakie 30 000$?
- Nie zadawaj kurwa pytań! Za pięć godzin za miastem w opuszczonym magazynie. Powinnaś je kojarzyć. - po tych słowach się rozłączył.
Byłam cała przestraszona. Co jeśli ten typ zrobi bądź już zrobił mojej przyjaciółce krzywdę? Nie wybaczę sobie tego.
- Kto to był? - spytał.
- Nie wiem, Jakiś mężczyzna, który ma Grace i chce ode mnie 30 000$. - popłakałam się.
Jason podszedł do mnie i mocno przytulił.
- Nie martw się. Uratujemy twoją przyjaciółkę. Obiecuję ci to.
- Obiecanki cacanki.
- Naprawdę. Uwierz mi. - spojrzał mi prosto w oczy. - Musimy popytać ludzi, kto ją ostatnio widział i co robiła przez ostatnie godziny.
Przystojniak miał rację i chyba wiem gdzie możemy zacząć.
- Ona jest u ciebie? - usłyszałam głos taty.
Oh nie. Wstałam z krzesła. Tata nie wyglądał na szczęśliwego.
- Córcia, co ty do jasnej cholery, tutaj robisz? - spytał.
- Chciałam ci wczoraj powiedzieć, że idę do Jason'a... - szczerze, miałam zamiar lekko skłamać.
- Gdzie jest Mike? - no jeszcze musiał o niego pytać.
-Wyjechał. Nieco się pokłóciliśmy.
Tata przez moment przechadzał się po pokoju, po czym usiadł na kanapie w salonie. Rozglądał się.
- Przeczuwam, że z nim zerwałaś i szukałaś tak waszego zwanego pocieszenia. - wykrztusił - Zawiodłem się na tobie, Ario.
- A ty co, tato?! - podniósł mi ciśnienie - Sam nie jesteś lepszy, skoro.... uprawiałeś seks z panią Monic!
- Skąd ty.... - zdziwił się.
- Weszłam do twego pokoju, po usłyszeniu dziwnych dźwięków! Mogłeś zostawić coś innego niż pustą kartkę na drzwiach!
W pewnym momencie, dziwnie się poczułam. Przed oczyma robił mi się bardzo jasny obraz. Zaczynałam ledwo co słyszeć. Czułam, że upadam.... Otworzyłam oczy, Zauważyłam, że leżę na kanapie, a wokół mnie jest Jason i tata.
- Co się stało? - podniosłam się w pozycję siedzącą.
- Zemdlałaś, Dobrze się czujesz? - spytał Jason.
- Tak. Teraz tak.
Tata przez moment spojrzał się na przystojniaka, po czym on wyszedł i zostałam sama z własnym ojcem.
- Przepraszam. Nie miałem zamiaru doprowadzić cię do takiego stanu przez moją nie wyparzoną gębę.
- Nic się nie stało, tato. - chwyciłam go za dłoń - Powinnam tobie od razu powiedzieć. Też cię przepraszam, że widziałam ciebie wczoraj. Powinnam od razu się zorientować, że coś jest na rzeczy z tą kartką.
- Naprawdę ci się on podoba? - wskazał ręką za siebie.
- Tato! - protestowałam.
Zaśmiał się.
- Już dobrze córcia. Śpieszę się do pracy. Odpoczywaj kochanie. - pocałował mnie w czoło i kierował się w kierunku drzwi.
Jason wrócił do mnie z naleśnikiem. Miałam bez żadnego gadania go zjeść. Ah, na śmierć zapomniałam. Muszę iść sobie wymienić podpaski. Powolnym ruchem próbowałam wstać. Mężczyzna nie był zadowolony, ale mu to wytłumaczyłam. Zdjęłam spodnie i już chciałam zdjąć brudną podpaskę, gdy zorientowałam się, że w ogóle jej nie mam. Moment... nawet nie leci mi krew. Czyżby się mi skończyło? Dosyć szybko mi minęło. Jak ten czas szybko leci. Wróciłam i już usiadłam do stołu, przy czym dokończyłam śniadanie.
- Dzwoniła jakaś kobieta. Mówi, że cie zna i chce porozmawiać. Niby to pilne. - powiedział Jason, siadając na przeciwko mnie.
- Nie przedstawiła się?
- Nie. Zamierza przyjść do twojego domu. Chciała do kawiarni, ale jak widzisz dziś nie pracujemy.
No patrz! Nawet się nie zorientowałam, że nie jesteśmy w pracy. Aria, ogarnij się! Zjadłam i szybko kierowałam się ku wyjściu. Pocałowałam przystojniaka na pożegnanie i zniknęłam z punktu jego widzenia. Lada chwila, znalazłam się już u siebie. Taty nie było. Napiłam się kranówki. Nagle, zadzwonił dzwonek do drzwi. Pewnie to ta kobieta. Poszłam je otworzyć. To była pani Monic, którą ze zdziwieniem wpuściłam do środka. Usiadłyśmy na kanapie w salonie. Nie wyglądała na szczęśliwą.
- Kiedy kontaktowałaś się z Grace? - spytała.
- Wczoraj wieczorem. Odprowadzała mnie do.... chłopaka.
- I nie wiesz gdzie się wtedy udała?
- Nie, Coś się stało, proszę pani? - spytałam zdziwiona.
Dlaczego mnie o nią tak pyta? Kobieta wyjęła chusteczkę z torebki i wysmarkała nos. Zobaczyłam, jak spływają jej łzy.
- Moja kochana Grace nie wróciła do domu. Nie wiem gdzie jest. Sądziłam, że jest z tobą. Teraz kompletnie się załamałam. - jej łzy płynęły jak wodospad.
Grace zniknęła? O boże!
- Proszę panią, odnajdę Grace. Jestem przecież jej najlepszą przyjaciółką i nie pozwolę by stała się jej krzywda. Jak ją znajdę, dam pani znać. - powiedziałam ,po czym wstałam i przez moment chwyciłam się za głowę.
Pani Monic dziwnie się na mnie spojrzała, Już chciała spytać czy nic mi nie jest, ale odpowiedziałam, że jest dobrze. Kobieta wstała i pożegnała się ze mną, po czym opuściła dom. Gdzie Grace może być? Wyjęłam telefon i wybrałam jej numer. Kurwa, brak sygnału. Udałam się do swojego pokoju i odpaliłam laptopa. Może wysala mi jakaś wiadomość E-Mail? Zalogowałam się na Gmail'a. Same jebnięte reklamówki. Teraz zaczęłam się niepokoić, że coś mogło się jej stać. Wybrałam numer chłopaka, z którym spędziłam noc.
- Tęskniłem. - powiedział, ale jakoś nie miałam ochoty na takie czułości.
- Cześć. Mam problem, Przyjdź do mnie.
- Co się stało? - zdziwił się mojego tonu.
- Jason, przyjdź. - powtórzyłam.
- Okey. Zaraz będę.
Rozłączyłam się. Nie mogłam usiedzieć w jednym miejscu. Chciałam jak najszybciej, zobaczyć i przytulić ją. Usłyszałam dzwonek, po czym otworzyłam przystojniakowi drzwi. Byliśmy w kuchni, gdzie mu powiedziałam o Grace. Jason wypytywał mnie, czy wiem gdzie ona mogła sobie wczoraj pójść. Nic mi nie przychodziło do głowy. No może było jedno miejsce, ale ona w takim stanie by tam poszła? Nie wyobrażam jej teraz w klubie, mimo, że brzuszka jeszcze nie widać. Na tę myśl , przez moment samej zrobiło się niedobrze. Nagle, zadzwonił mój telefon, Chwyciłam go i wyświetlił się nieznany mi numer.
- Halo?
- Słuchaj, dziwko! Albo dajesz mi 30 000$, albo twoja koleżaneczka zginie. - powiedział mężczyzna, dosyć potężnym głosem.
- Z kim mówię? Jakie 30 000$?
- Nie zadawaj kurwa pytań! Za pięć godzin za miastem w opuszczonym magazynie. Powinnaś je kojarzyć. - po tych słowach się rozłączył.
Byłam cała przestraszona. Co jeśli ten typ zrobi bądź już zrobił mojej przyjaciółce krzywdę? Nie wybaczę sobie tego.
- Kto to był? - spytał.
- Nie wiem, Jakiś mężczyzna, który ma Grace i chce ode mnie 30 000$. - popłakałam się.
Jason podszedł do mnie i mocno przytulił.
- Nie martw się. Uratujemy twoją przyjaciółkę. Obiecuję ci to.
- Obiecanki cacanki.
- Naprawdę. Uwierz mi. - spojrzał mi prosto w oczy. - Musimy popytać ludzi, kto ją ostatnio widział i co robiła przez ostatnie godziny.
Przystojniak miał rację i chyba wiem gdzie możemy zacząć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz