UWAGA!

!!!OPOWIADANIE MOŻE ZAWIERAĆ PRZEKLEŃSTWA ORAZ SCENY EROTYCZNE!!!





czwartek, 12 lutego 2015

Rozdział 18

Gdy otworzyłam oczy, to Jason'a przy mnie  nie było. Gdzie on poszedł? Ciesze się, że był całą noc przy mnie. Wstałam z łózka, aby się ubrać. Gdy spojrzałam na siniaki na moim ciele, to wszystko mi się przypomniało. Chciałabym, aby to był tylko sen. Przez chwilę zakręciło mi się w głowie, a nic wczoraj nie piłam, więc nie powinnam mieć kaca. Postanowiłam to zignorować. Zeszłam na dół, a Jason właśnie niósł tacę ze śniadaniem.
- Już wstałaś? Myślałem, że zrobię ci przyjemność śniadaniem do łózka. - zdziwił się na mój widok.
Postanowiłam nie psuć jego fantazji i grzecznie wróciłam z powrotem do łózka. Chłopak wszedł do pokoju i postawił tacę na moje kolana, po czym z uśmiechem pocałował w usta.
- Dzień dobry. - dodał.
- Dzień dobry mój książę.
Spojrzałam na talerz. Tosty z serem, jajecznica ze szczypiorkiem i do tego ciepłe kakao. Pycha!
- Zjesz ze mną? - spytałam.
- Z chęcią. - usiadł obok mnie.
Wziął jednego tosta z talerza, a ja chwyciłam za widelec i konsumowałam jajecznicę, cały czas nie odwracając wzroku od Jason'a. Nagle, zrobiło mi się niedobrze. Odłożyłam tacę, po czym wstałam i wbiegłam do łazienki, prawie zanurzając głowę w toalecie. Zwymiotowałam. Wstając, spłukałam i umyłam przy umywalce twarz i ręce. wróciłam do chłopaka.
- Dobrze się czujesz? - spytał.
- Nie. Odechciało mi się właśnie jeść. Chyba wrócę do domu.
- Ok. Martwię się o ciebie. - wstał i podszedł do mnie.
Kocham go za to. Jest taki troskliwy. Zeszłam na dół. Pożegnałam się z Jason'em i wyszłam. Po chwili dopiero zorientowałam się, że mam jego ubrania. A niech to... Nie miałam nawet przy sobie swojej torebki. Może moje rzeczy nadal są w tym parku. Postanowiłam tam wrócić. Gdy dotarłam, moich rzeczy nie było. Pewnie ten koleś je ukradł. Zawiedziona, wróciłam do domu. Gdy weszłam, widziałam, jak tata chodzi po kuchni. Poszłam tam. Była tam również pani Monic i Grace.
- Boże, córcia. - powiedział tata, podchodząc do mnie i mocno przytulając - Tak się wszyscy o ciebie baliśmy.
- Nic mi nie jest. Byłam u Jason'a. - powiedziałam, lecz teraz jakoś nie było mi do radości.
- Policjanci przynieśli twoje dokumenty.
- Policja tutaj była? - zszokowałam się słowami taty - Czego chcieli?
- Powiedzieli, że znaleźli twoją torebkę i ubrania. Podejrzewają, że zostałaś zgwałcona. - powiedziała przyjaciółka.
Spojrzałam na nich wszystkich. Widziałam, że byli i nadal są przerażeni.
- Grace, mogę z tobą pogadać u siebie w pokoju?
- Jasne.
Chwyciłam przyjaciółkę za rękę i udałyśmy się do pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz. Odwracając się do niej, wzięłam głęboki wdech.
- Jak byłam w parku, to przysiadł się do mnie pewien mężczyzna. - powiedziałam, prawie ze łzami w oczach.
Dziewczyna miała lekko otwartą buzię.
- I co dalej? - dopytywała.
- Chodziłam z nim po parku, aż w końcu zaczął mnie bić, wyzywać i potem uprawiał ze mną morderczy seks. - łzy leciały mi coraz szybciej.
Usiadłam. Grace przytuliła mnie.
- O mój boże, Aria. - wykrztusiła - Tak mi przykro. Dlaczego do mnie nie zadzwoniłaś?
- Nie chciałam cię budzić.
- Nic by się nie stało. Może tylko reszta by mnie wyzywała, że rozmawiam o późnej godzinie przez telefon, ale bym wtedy wyszła na korytarz. Powiedz mi, jak udało ci się uciec od niego?
- Gdy się ubierał, to po prostu uciekłam. Myślałam, że będzie mnie gonił, lecz się myliłam. Udałam się do Jason'a.
- Oh....
Przyjaciółka wyjęła ze swojej torebki chusteczki i mi je podała, abym otarła łzy. Usłyszałyśmy pukanie. Otworzyłam i wparował tata.
- Masz. - podał mi pudełko, na którym widniał napis "Test".
- Co? Zwariowałeś? - oburzyłam się.
- Skoro zostałaś zgwałcona, to muszę mieć pewność, że nie zaszłaś. - wyszedł.
Spojrzałam na Grace. Otworzyłam pudełko i wyjęłam patyczek. Akurat zachciało mi się do toalety, wiec wyszłyśmy razem. Usiadłam na sedesie i przybliżyłam patyk do pochwy by puścić niewielką ilość moczu. Po krótkiej chwili, wyszłyśmy. Położyłam test na biurku w pokoju.
- Ile muszę czekać? - spytałam.
Grace chwyciła instrukcję.
- Minutę.
- Na pewno nie jestem. To nie możliwe, abym zaszła tak szybko.
- A widziałaś, że miał kondoma? - spytała.
- Nie.
Przechadzałam się po pokoju. Koleżanka spojrzała na wiszący zegarek.
- Już. - oznajmiła.
Miałam stracha. Bałam się go chwycić. Musiałam wziąć się w garść. Na pewno nie jestem. Na pewno. Podeszłam i chwyciłam patyk w dłoń. Spojrzałam na wynik. Po krótkiej chwili, chwyciłam się za głowę i zaczęłam płakać, przy czym upadłam na podłogę. Grace szybko do mnie podbiegła i spojrzała na test.
- O cholera, Aria. - wykrztusiła.
- Co ja mam teraz zrobić? - spytałam ze łzami.
- Nie wiem.
Spojrzałam jeszcze raz na wyniki.
- Muszę iść jak najszybciej do ginekologa. - powiedziałam, po czym wstałam i położyłam patyk na biurku - Lepiej by tata go nie widział.
- To poszukaj jakiegoś dobrego lekarza.
- Nie będę dzwonić. Udam się tam od razu. I ty pójdziesz ze mną.
- Co? - zdziwiła się.
Chwyciłam przyjaciółkę  i otworzyłam drzwi. Wbiegłyśmy na chwile do salonu.
- I jak? - spytał zdenerwowany tata.
- Nie wiem. Nic się nie pokazało. - skłamałam - Pójdę z Grace po drugi.
- Dobrze. Będziemy tutaj czekać.
Wyszłyśmy. Musze sobie przypomnieć, gdzie jest tutaj najbliższa przychodnia. Biegłyśmy po całej okolicy. W pewnym momencie, znalazłam prywatny gabinet. Weszłyśmy do środka. Zapukałam do pierwszego pokoju i weszłam.
- Dzień dobry. Nazywam się Aria i chciałam się dowiedzieć, czy przyjmuje pani bez umówienia się przez telefon.
- Tak. - ucieszyłam się.
Powiedziałam Grace, aby na mnie zaczekała. Usiadłam obok pani doktor.
- W czym mogę tobie pomóc? - spytała z uśmiechem i założonymi rękoma.
- Dzisiaj rano zrobiłam test i wyszło, że jestem w ciąży. Przykro mi o tym mówić, ale wczoraj zostałam zgwałcona i to raczej nie możliwe, abym tak szybko zaszła. - trochę posmutniałam. jak i lekarka
- Przykro mi, kochana. Mogę cię przebadać, lecz jak wiesz to nie jest gabinet na kasę chorych.
- Wiem. zapłacę,
- No dobrze. - wstała i zaczęła szykować łózko.
Denerwowałam się. Pani doktor kazała mi się położyć na łóżku. Zrobiłam tak. Podniosłam swoja bluzę, przy czym ona zaczęła się śmiać.
- Skoro mówiłaś, że zostałaś zgwałcona wczoraj, a dziś zrobiłaś pozytywny test, to na brzusznym USG nic się nie pokaże. Muszę ci zrobić USG dopochwowe. - powiedziała.
- Czyli? - spytałam zdziwiona.
- Rozszerz szeroko nogi.
Lekarka zajrzała przez jakieś urządzenie do mojej pochwy. Po jakieś chwili, przestała i kazała mi się ubrać.
- Mam dla pani dobre lub złe wiadomości.
- Słucham. - ubrałam się i usiadłam na krześle.
- Jest pani w ciąży, ale pani ciąża ma gdzieś ponad tydzień. Test ciążowy powinna pani wykonać po dwóch tygodniach od zapłodnienia.
- Ale test wyszedł, że jestem. A po za tym, jak ona trwa tydzień? - zszokowałam się.
- Jakby pani zrobiła drugi raz, to pewnie wyszedł by negatywny. Jadła pani dzisiaj coś?
- Tak, lecz od razu zwymiotowałam.
- To normalne.
Ona chyba siebie nie słyszy.
- Może się pani udać do domu i gratuluję.
Zszokowana, położyłam pieniądze na jej biurku. Wyszłam, lecz nic nie odpowiedziałam. NA  moment mnie zatrzymała i podarowała zdjęcie. Nie wiedziałam, że tak można. Wyszłyśmy z Grace z pomieszczenia.
- I co? - spytała.
Podałam jej zdjęcie i się zdziwiła. teraz bałam się powiedzieć o tym tacie. On mnie przecież zabije. Weszłyśmy do środka. Nigdzie nie widziałam taty. Udałyśmy się do pokoju. O dziwo on tam był i trzymał mój test w ręce. O cholera.
- Grace, czy możesz iść do domu? Chciałbym z córką porozmawiać na osobności.
- Tak, proszę pana. - powiedziała, po czym się ze mną pożegnała i odeszła.
Udałam się z tatą do salonu. Widziałam, że jest zdenerwowany. Nie wiedziałam co mam teraz powiedzieć.
- Tato, mogę ci wyjaśnić, że sama nie wiedziałam o tym.
- A co to do kurwy nędzy jest?! - wydarł się na mnie i machał przed oczyma patykiem.
Nagle, zobaczył, że trzymam zdjęcie w ręce. Wyrwał je i zaczął oglądać.
- A to? Też jakoś wytłumaczysz?!
- Udałam się do lekarza, aby się upewnić,
- Widzę, że się już upewniłaś! - nadal nie odstępował z wysokości tonu.
Miałam ochotę znów się popłakać, lecz pokazałam, że jestem twarda.
- Płód ma ponad tydzień. - powiedziałam po dłuższej chwili ciszy.
Tata spojrzał na mnie zdziwiony i zezłoszczony.
- Tydzień? Tydzień?! Ktoś jeszcze cię zgwałcił wcześniej?!
- Nie....
- A może porostu kurwa lubisz seks?! Zachowujesz się jak jakaś pieprzona dziwka!
Moje serce zamarło. Czułam jak napływają mi łzy do oczu. Zaczęłam się trząść. Tata stanął w miejscu.
- Córcia, przepraszam. Nie miałem tego na myśli. - powiedział normalnym tonem i podszedł do mnie, lecz ja się odsunęłam.
- Zostaw mnie w spokoju! - krzyknęłam i wybiegłam.
W tym momencie nienawidziłam swojego ojca. Jak mógł tak o mnie powiedzieć? Jason pewnie jest w pracy. Udałam się do Caffecake, lecz Jason'a nie było. Zamówiłam sobie cappuccino i wyszłam. Miałam ochotę się teraz komuś wyżalić.
- Co się stało? - spytał damski głos za mną. Odwróciłam się i była to Karen, siostra Grace.
- Mam ochotę umrzeć. - powiedziałam ze łzami.
Dziewczyna widziała, że coś się u mnie stało.
- Może pójdziemy do parku? Jest ładna pogoda.
- Nie! - krzyknęłam, po czym zmieniłam ton - Jakoś nie mam ochoty iść do parku.
- To chodźmy do mojej ulubionej restauracji. Podają tam niesamowite obiady.
Zgodziłam się i udałyśmy się tam. Karen zamówiła dla nas ziemniaki z kurczakiem w sosie pieczeniowym i do tego pepsi. Usiadłyśmy przy środkowym stoliku. Teraz wyczekiwała, że jej powiem co się stało.
- Dzisiaj dowiedziałam się, że jestem w ciąży i tata mnie strasznie wyzywał.
- Jesteś w ciąży? Gratuluję. - uśmiechnęła się.
- Chyba nie ma czego gratulować.
Dziewczyna się zdziwiła.
- Tata nazwał mnie dziwką. Mówił, że nie miał tego na myśli, ale strasznie mnie uraził.
- Nie dziwię się, że uciekłaś. Jakby tak na mnie powiedzieli, to bym postąpiła jak ty.
Kelner podał nasze zamówione danie.
- Powiedz mi, dlaczego nie chciałaś iść do parku? Tak dziwnie zareagowałaś. - spytła biorąc ziemniaki na widelec.
Za nim coś powiedziałam, to wzięłam dwa głębokie wdechy.
- Wczoraj, jak odeszłaś, to właśnie się tam udałam, aby o wszystkim pomyśleć i przysiadł się jakiś nieznajomy mężczyzna, który mnie.... mnie zgwałcił. - ostatnie słowa powiedziałam dosyć cicho.
Karen zszokowała się, przy czym zakryła rękoma usta.
- Trzeba dorwać tego bydlaka! - powiedziała po chwili.
- Jak? Nigdzie go nie ma. Nawet zapomniałam zabrać swoich rzeczy, a dzisiaj są już u mnie w domu.
- To dziwny ten człowiek. Jak chcesz to mogę tobie pomóc z nim.
- Nie musisz.
Prawie kończyłyśmy jeść, gdy do restauracji weszła Grace.



___________

Cześć. Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. Zostawcie jakiś ślad po sobie. Jeżeli posiadasz Twitter'a, to był bym wdzieczny za jakieś opinie o opowiadaniu z dzisiejszym działającym hashtagiem #RozdartaAria . Będę bardzo wdzięczny. to na tyle. Do usłyszenia niebawem! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz