- Opowiedz mi co się stało. - powiedział.
Mam opowiadać obcej mi osobie o moim zrujnowanym życiu? To nie w moim stylu, lecz komu mam się wyżalić? Tacie wolę nic nie mówić, a wszyscy moi znajomi odsunęli się ode mnie.
- Moje życie nie ma już sensu. - zaczęłam - Nie mam już dla kogo żyć. Chcę uciec jak najdalej stąd.
- Co ty gadasz? - poprawił swoje ułożenie - Na pewno będzie lepiej. Musisz tylko w to uwierzyć. Mówię poważnie.
Mężczyzna wstał i wyciągnął rękę w moją stronę. Przez chwilę się na nią wpatrywałam. W końcu chwyciłam go i pomógł mi się podnieść. Dał znak, że mam iść razem z nim. Szłam z tyłu. Jestem ciekawa, gdzie mnie prowadzi. Po chwili, odwrócił się w moją stronę i dał znak, że mam się go nie bać i iść tuż przy nim. Tak zrobiłam. Z jego twarzy nie znikał uśmiech. w pewnym momencie, stanęliśmy przy wejściu do parku. Od razu zrobiło mi się słabo.
- Coś ci jest? - spytał lekko przerażony.
- Chyba nie chcesz iść ze mną do tego parku? - spytałam, wskazując na miejsce ręką.
- Zamierzam. Chcę cie rozweselić.
O nie. Odeszłam kawałek do tyłu. Chłopak podszedł ponownie do mnie.
- Skoro przeraża cię park, to pójdziemy w inne miejsce i chyba już wiem gdzie. - uśmiechnął się szeroko i szedł dalej.
Ja za nim. Po paru minutach, dotarliśmy na plażę. Chyba jest trochę za zimno, aby siedzieć na piasku i się opalać. Podeszliśmy bliżej wody i usiedliśmy. Woda była piękna. Co jakiś czas było widać fale.
- Opowiedz mi teraz, co tobie się przytrafiło, że chcesz skończyć ze sobą. - spojrzał na mnie.
- Nie mówiłam, że ogółem chce się zabić, tylko nie chce mieć problemów. Chciałbym tak zacząć wszystko od nowa, bez żadnych kłamstw i romansów. - chłopak dziwnie się spojrzał - Miałam chłopaka. Byłam z nim szczęśliwa. Pewnego dnia, udałam się do kawiarni "Caffecake". Może słyszałeś?
- Bylem tam nie raz.
- Pracuje tam taki jeden chłopak, Jason. Poczułam się dosyć dziwnie. Przyjaciółka chciała go poznać, wiec jej pokazałam. Spodobał się jej również. Zakochała się w nim. Wszystko by było super, gdyby Mike mnie nie poratował dziwnie.
- Co masz na myśli, mówiąc 'dziwnie"? - zapytał, kładąc się na piasku.
Również się położyłam.
- Zrobiłam sobie z niego żart, że będę miała z nim dziecko. Był zły na mnie. W końcu powiedziałam mu, że to był żart, a on nagle zaczął pragnąć być ojcem. Wkurzyłam się, więc mu to wygadałam. Zaczął mnie wyzywać i przeklinać. Zerwałam z nim.
- Dupek. - wymamrotał, przez zamknięte oczy.
Przez moment myślałam, że w ogóle mnie nie słucha.
- Opowiadaj dalej.
- Wtedy postanowiłam związać się z Jason'em. Był taki opiekuńczy. Dbał o mnie.
- Ta przyjaciółka na pewno była na ciebie zła.
- Chyba trochę była. Nie pamiętam. Wiem, że ona mnie wspierała, a ja ją. Pamiętam jak Grace została porwana i wraz z Jason'em jej szukaliśmy. Wtedy przyjechała nasza znajoma, Nikolina. Dawno się z nią nie widziałyśmy. Potem byłam trochę na nią zła.
- Dlaczego? - podniósł się trochę.
- Związała się z Mike'm. - spojrzałam na niego.
- Przecież mówiłaś, że źle cię traktował.
- Tak. Ale sam fakt, że przyjaciółka z nim była, było wkurzające. Nie powinna tak robić.
- A wiedziała, że ty z nim kiedyś byłaś.
- Nie. - lekko puściłam uśmiech, chociaż nie chciałam.
- To nie zrobiła nic złego, a tym bardziej specjalnie.
Ma rację. Nagle, poczułam, że burczy mi w brzuchu.
- Zgłodniałam. - wymamrotałam.
- To idziemy coś zjeść. - mężczyzna wstał.
Znów mi pomógł. Wyszliśmy z plaży i dotarliśmy, aż do ulubionej Pizzerii. Chłopak poszedł do kasy zmówić coś, a ja usiadłam przy jednym z wolnych stolików. Akurat padł na ten pechowy.
- Zaraz przyniosą jakąś pyszną pizzę i Colę. - powiedział, po czym usiadł na przeciwko mnie.
- To było tutaj. - powiedziałam ze spuszczonym wzrokiem - Przy tym stoliku siedziałyśmy. Ja, Nikolina i Karen. Potem przyszedł własnie Mike i Nikolina go przywitała, dosyć romantycznie.
- Kim jest Karen? Też jedną z twoich przyjaciółek? - spytał, gdy kelnerka podała nam talerze oraz szklanki.
- Tak. Ogółem jest zaginioną siostrą Grace. Gdy ona była w szpitalu, to Karen chciała ją odwiedzić, lecz nie mogła. Z Nikoliną ją śledziłyśmy i dotarłyśmy aż tutaj.
- Pewnie na coś poważnego leżała?
- Jest w ciąży.
Chłopak zszokował się.
- Myślałem, że miała jakąś poważną operację.
Kelnerka przyniosła pizzę i picie. Chłopak okazał szarmanckość i ukroił mi kawałek oraz nalał Coli. Zrobiło mi się strasznie miło.
- Nie mogłam znieść widoku, Nikoliny i Mike'a, więc udałam się do parku. Potem żałowałam. Przysiadł się do mnie pewien mężczyzna z piwem. Przechadzaliśmy się po nim, aż... - urwałam i spuściłam głowę - ...zaciągnął mnie za drzewo i zgwałcił. - popłakałam się.
- Mężczyzna ponownie wyjął chusteczkę, lecz tym razem on sam mi wytarł łzy.
- Powinnaś z tym iść na policję.
- Udałam się do Jason'a. Rano, gdy wróciłam do siebie, to tata kazał mi zrobić test ciążowy. Był pozytywny.
- Wow. - zdziwił się - Nie sądziłem, że można zajść tak szybko. - wziął do ust kawałek pizzy.
- Nie byłam z tym gwałcicielem. Okazało się, że ojcem może być Jason lub Mike. Bałam się o tym tacie powiedzieć, lecz gdy się dowiedział, to mnie wyzwał i uciekłam.
- Też do Jason'a?
- Nie chciałam do niego iść, ale tak. Potem znów spotkałam tego gwałciciele u siebie w pracy.
- Pracujesz?
- Tak. W Caffecake. - wzięłam swój kawałek pizzy - Ten gwałciciel zwie się Ester. Groził mi. Okazało się, że on jest narkomanem. Pewnego dnia, zamknął mnie w szatni, gdzie się przebieramy i zaczął mi grozić. No możne nie, że grozić, ale wyzywał i kopał mnie.
- Straszne.- napił się.
- Poroniłam.
Chłopak zszokował się.
- Zabiłbym gnoja.
- Mówisz jak Karen. - nie mogłam się pozbyć uśmiechu z twarzy.
- Taka prawda - również się uśmiechnął i puścił oczko.
- Wtedy przyszły przyjaciółki. Wszystko było dobrze, gdy wtargnął Jason z Mike'm i zaczęli się bić o mnie.
- Bić o ciebie?
- Tak. Nie mówiłam tobie, ale przed tymi zdarzeniami, spotkałam Mike. Dowiedział się o dziecku i chciał znów spróbować poprawić relacje między nami. Zgodziłam się.
- Zrobiłaś największy błąd jaki mogłaś zrobić. - miał rację.
- Wiem. Teraz to już nie ma znaczenia. Są na mnie źli o to. Tak samo przyjaciółki. - znowu posmutniałam.
- Mówię ci. Jakoś się ułoży.
Chyba ten chłopak był jakimś Aniołem Stróżem. Na wszystko miał jakieś wytłumaczenie, a tym bardziej sprawiał, że miałam ochotę się uśmiechać, mimo, że nie powinnam w takiej sytuacji. Skończyliśmy jeść i zamierzaliśmy się już zbierać, aż nagle,weszły trzy dziewczyny.
- Możemy z tobą porozmawiać? - zaczęła Nikolina.
Spojrzałam się na nie. Widziałam ,że trochę było im głupio.
- Przepraszamy za nasze zachowanie. Nadal chcemy się z tobą przyjaźnić. Przemyślałyśmy wszystko. Wybaczysz nam, Ario? - powiedziała Grace, której od razu pojawiły się łzy.
Pozwoliłam dziewczynom usiąść razem z nami.
- A wy mi wybaczycie? - spytałam.
- Już to zrobiłyśmy. - odpowiedziała Karen.
Wszystkie się uśmiechnęłyśmy.
- A kto to za przystojniak? - spojrzała na niego Nikolna.
- Poznajcie.... - urwałam, gdyż nie znałam jego imienia - Em... Jak masz na imię? - zaśmiałam się.
- Xander.
- Poznajcie Xander'a.
Dziewczyny się przywitały. Postanowiliśmy już wszyscy, że wyjdziemy z Pizzerii. Kierowaliśmy się w stronę mojego domu. Nagle, przed domem, siedzieli chłopcy. Zdziwiłam się. Czego mogą chcieć?
- Aria. - powiedział Jason.
Mike wstał.
- Czego chcecie? - spytałam, plącząc dłonie na piersiach.
- Źle postąpiliśmy, że cię tak opuściliśmy.
- Rozumiem. Byliście źli na mnie. Źle zrobiłam, że będąc z jednym, romansowałam z drugim.
- Wybaczysz nam? - Mike przybliżył się.
Zaczęłam się zastanawiać. Nie chciałam, aby znow bylo tak jak przedtem.
- A wy mi?
- Oczywiście! - wtrącił się Mike.
- A wy mi?
- Oczywiście! - wtrącił się Mike.
- Ja wam też, ale proszę was. Nie bijcie się już o mnie, jasne?
Zgodzili się. Od razu mi było lepiej na sercu. Cieszę się, że mam już to z głowy.
- Mamy jeszcze jedną sprawę. - Jason jednym okiem spojrzał na Mike'a.
- Jaką? - ze zdziwieniem, spojrzałam się na chłopaków, po czym z tyłu na dziewczyny i Xander'a.
- Z kim z nas chcesz być? - zapytał Mike.
Zszokował mnie. Nie powiem, nadal byli w moim sercu. Przez bardzo długi czas patrzałam się na nich. Oboje byli niesamowicie przystojni . Miałam bardzo trudną decyzję do podjęcia. Wzięłam głęboki wdech.
- Kocham....
***
Miesiąc później....
- Musisz jechać? - spytałam Jason'a z którym znajdowałam się na dworcu w Nowym Jorku.
- Tak. Chcę odpocząć trochę od tego miasta, od Caffecake. Musisz mnie zrozumieć, Ario. - spojrzał na mnie.
- Będę za tobą tęsknić.
- Ja za tobą też.
Jason przytulił mnie i pocałował w policzek, po czym odszedł. Przez moment jeszcze stałam i wpatrywałam się w niego. Łzy napływały mi do oczu. Gdy zniknął za schodami, udałam się do domu. Gdy weszłam do swojego pokoju, to zobaczyłam ogromny bałagan. Zaczęłam go ogarniać.
- Ario, czy możesz na chwilę zejść na dół!? - krzyknął tata.
- Już idę!
Wyszłam z pokoju i udałam się na dół. Zauważyłam tatę z panią Monic w salonie. Na stole stały świeczki i jakieś jedzenie. Czyżbym przeszkodziła w romantycznej kolacji? Tata kazał mi usiąść na przeciwko nich. Nagle, tata wyją jakieś pudełko z kieszeni z marynarki i uklęknął przed mamą Grace.
- Monic, czy zostaniesz moją żoną? - zapytał.
Kobieta była w szoku, tak samo jak ja. Z jej oczu spływały niewielkie kropelki łez.
- Tak, Eric'u. Tak, wyjdę za ciebie! - bardzo mocno przytuliła mojego tatę.
Tylko po co ja byłam do tego potrzebna?
- Nie za szybko? - Aria, co cie to obchodzi?!
- Ario, jak ludzie się kochają, to zrobią przecież wszystko by być razem. Wiesz o tym. - odparł, po czym założył pani Monic pierścionek.
- A dlaczego ja byłam potrzebna do zaręczyn?
- Chciałem, aby Monic nie uznała tego za żart, więc jesteś świadkiem tego co tutaj zaszło. - spojrzał się z uśmiechem na kobietę.
- Ja miałabym tobie nie uwierzyć? - lekko się zezłościła, po czym od razu rozpromieniła i pocałowała tatę.
Chyba powinnam już sobie iść. Weszłam do kuchni, zrobić sobie kanapkę. Byłam nieco głodna. Pod czas jedzenia chleba z masłem i serem białym, za wibrował telefon. Odczytałam SMS'a. "Za godzinę w Caffecake. Nikolina.". Po co chce się ze mną tam spotkać?
- Widzę kochanie, że jesteś nie zadowolona. - zaczął tata, który wszedł do kuchni.
- Dlaczego? - zapytałam zdziwiona.
- Sądziłem, że się ucieszysz, że poukładałem sobie życie, mimo, że nie jest to mama. - widziałam u taty łezkę.
-Oh tato. Cieszę się, naprawdę. Wiem, że bardzo kochasz panią Monic i ja ją lubię. Nie okazałam swojej radości, ale ważne żebyś ty tato był szczęśliwy. - uśmiechnęłam się.
Tata podszedł do mnie i położył rękę na ramieniu, po czym wrócił do kobiety. Za chwilę powinnam być w kawiarni. Zrobiłam ostatni kęs kanapki i wyszłam pośpiesznie z domu. Parę chwil później, znalazłam się pod budynkiem. Weszłam do środka. Grace, Karen, Nikolina oraz Mike siedzieli przy jednym ze stolików z dużą porcją lodów truskawko-czekoladowych. Usiadłam obok nich.
- Szkoda, że Jason musiał wyjechać. - odparła Grace.
- Ale dzięki niemu, masz pracę jako kasjerka. - z uśmiechem powiedziała Nikolina.
- Tylko jutro. - szturchnęła ją.
- Mam nadzieję, że będzie pisał co jakiś czas. - powiedziałam lekko zamyślona.
- Na pewno. - Mike chwycił mnie za dłoń.
- Słyszałyście nowinę? Mój tata właśnie oświadczył się mamie Grace.
Wszyscy byli zszokowani. Po chwili, Grace wydarła się na całą kawiarnię, że aż zgromadzeni tu ludzie, zaczęli się na nią gapić.
- Wiedziałam, że do tego dojdzie! - dodała - Będziemy teraz jak siostry!
Tylko kiwnęłam głową. Do kawiarni, wszedł Xander, po czym usiadł obok mnie.
- Coś mnie ominęło? - zapytał.
- Nasi rodzice się zaręczyli! - znów podekscytowanym głosem wymamrotała przyjaciółka, wskazując na mnie.
Chłopak przez moment chciał się zaśmiać.
- Ciekawe kiedy ty Ario, staniesz na ślubnym kobiercu. - Karen odkładała pusty puchar po lodach.
- Mam nadzieję, że będę mógł przyjść? - zapytał z nadzieją Mike.
- Ja z Nikoliną i tak będziemy czuły się zaproszone! - wymamrotała Grace, zajadając się lodami.
- Na ślub mam jeszcze dużo czasu. Nie śpieszno mi do tego. Ważne, że teraz jestem ponownie szczęśliwa i zakochana. - z radością na twarzy spojrzałam na Xandera, a on na mnie, po czym przybliżyłam się do niego i pocałowałam.
Cieszę się, że nie wybrałam Mike'a czy Jason'a Przez nich czułam się rozdarta.
- Ja za tobą też.
Jason przytulił mnie i pocałował w policzek, po czym odszedł. Przez moment jeszcze stałam i wpatrywałam się w niego. Łzy napływały mi do oczu. Gdy zniknął za schodami, udałam się do domu. Gdy weszłam do swojego pokoju, to zobaczyłam ogromny bałagan. Zaczęłam go ogarniać.
- Ario, czy możesz na chwilę zejść na dół!? - krzyknął tata.
- Już idę!
Wyszłam z pokoju i udałam się na dół. Zauważyłam tatę z panią Monic w salonie. Na stole stały świeczki i jakieś jedzenie. Czyżbym przeszkodziła w romantycznej kolacji? Tata kazał mi usiąść na przeciwko nich. Nagle, tata wyją jakieś pudełko z kieszeni z marynarki i uklęknął przed mamą Grace.
- Monic, czy zostaniesz moją żoną? - zapytał.
Kobieta była w szoku, tak samo jak ja. Z jej oczu spływały niewielkie kropelki łez.
- Tak, Eric'u. Tak, wyjdę za ciebie! - bardzo mocno przytuliła mojego tatę.
Tylko po co ja byłam do tego potrzebna?
- Nie za szybko? - Aria, co cie to obchodzi?!
- Ario, jak ludzie się kochają, to zrobią przecież wszystko by być razem. Wiesz o tym. - odparł, po czym założył pani Monic pierścionek.
- A dlaczego ja byłam potrzebna do zaręczyn?
- Chciałem, aby Monic nie uznała tego za żart, więc jesteś świadkiem tego co tutaj zaszło. - spojrzał się z uśmiechem na kobietę.
- Ja miałabym tobie nie uwierzyć? - lekko się zezłościła, po czym od razu rozpromieniła i pocałowała tatę.
Chyba powinnam już sobie iść. Weszłam do kuchni, zrobić sobie kanapkę. Byłam nieco głodna. Pod czas jedzenia chleba z masłem i serem białym, za wibrował telefon. Odczytałam SMS'a. "Za godzinę w Caffecake. Nikolina.". Po co chce się ze mną tam spotkać?
- Widzę kochanie, że jesteś nie zadowolona. - zaczął tata, który wszedł do kuchni.
- Dlaczego? - zapytałam zdziwiona.
- Sądziłem, że się ucieszysz, że poukładałem sobie życie, mimo, że nie jest to mama. - widziałam u taty łezkę.
-Oh tato. Cieszę się, naprawdę. Wiem, że bardzo kochasz panią Monic i ja ją lubię. Nie okazałam swojej radości, ale ważne żebyś ty tato był szczęśliwy. - uśmiechnęłam się.
Tata podszedł do mnie i położył rękę na ramieniu, po czym wrócił do kobiety. Za chwilę powinnam być w kawiarni. Zrobiłam ostatni kęs kanapki i wyszłam pośpiesznie z domu. Parę chwil później, znalazłam się pod budynkiem. Weszłam do środka. Grace, Karen, Nikolina oraz Mike siedzieli przy jednym ze stolików z dużą porcją lodów truskawko-czekoladowych. Usiadłam obok nich.
- Szkoda, że Jason musiał wyjechać. - odparła Grace.
- Ale dzięki niemu, masz pracę jako kasjerka. - z uśmiechem powiedziała Nikolina.
- Tylko jutro. - szturchnęła ją.
- Mam nadzieję, że będzie pisał co jakiś czas. - powiedziałam lekko zamyślona.
- Na pewno. - Mike chwycił mnie za dłoń.
- Słyszałyście nowinę? Mój tata właśnie oświadczył się mamie Grace.
Wszyscy byli zszokowani. Po chwili, Grace wydarła się na całą kawiarnię, że aż zgromadzeni tu ludzie, zaczęli się na nią gapić.
- Wiedziałam, że do tego dojdzie! - dodała - Będziemy teraz jak siostry!
Tylko kiwnęłam głową. Do kawiarni, wszedł Xander, po czym usiadł obok mnie.
- Coś mnie ominęło? - zapytał.
- Nasi rodzice się zaręczyli! - znów podekscytowanym głosem wymamrotała przyjaciółka, wskazując na mnie.
Chłopak przez moment chciał się zaśmiać.
- Ciekawe kiedy ty Ario, staniesz na ślubnym kobiercu. - Karen odkładała pusty puchar po lodach.
- Mam nadzieję, że będę mógł przyjść? - zapytał z nadzieją Mike.
- Ja z Nikoliną i tak będziemy czuły się zaproszone! - wymamrotała Grace, zajadając się lodami.
- Na ślub mam jeszcze dużo czasu. Nie śpieszno mi do tego. Ważne, że teraz jestem ponownie szczęśliwa i zakochana. - z radością na twarzy spojrzałam na Xandera, a on na mnie, po czym przybliżyłam się do niego i pocałowałam.
Cieszę się, że nie wybrałam Mike'a czy Jason'a Przez nich czułam się rozdarta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz