UWAGA!

!!!OPOWIADANIE MOŻE ZAWIERAĆ PRZEKLEŃSTWA ORAZ SCENY EROTYCZNE!!!





czwartek, 11 września 2014

Rozdział 13

- Nikolina? Co ty tutaj robisz? - spytałam do dziewczyny.
Ona podeszła bliżej nas i obieła.
- Stęskniłam się za wami. Przeprowadziłam się z powrotem tutaj. Na stałe. - powiedziała pełna radości.
Nikolnia to nasza wspólna najlepsza przyjaciółka. Znamy się od gimnazjum, lecz po jego ukończeniu, przeprowadziła się wraz z rodzicami do swojego ojczystego kraju zwanego Słowacją. W środku była szczęśliwa, że ją zobaczyłam.
- Co cię sprowadziło z powrotem tutaj? - spytała Grace.
Szłyśmy właśnie w stronę pubu.
- U mnie dużo się zmieniło, dziewczyny. Lepiej jak wam to opowiem przy dużej szklanie piwa i nie winnej wódce.
Właśnie weszłyśmy do środka. O dziwo nikogo w nim nie było. Usiadłyśmy przy barmanie, do którego Nikolina zamówiła trzy kufle piwa oraz trzy kieliszki wódki. Niezła mieszanka wybuchowa. Po chwili, barman podał zamówienie. Wzniosłyśmy toast za odnowienie naszej przyjaźni. 
- To teraz opowiadaj nam od A do Z. - powiedziała Grace.
- Jak się przeprowadziłam do Słowacji to wszystko było okej. Musiałam chodzić do nowej szkoły, zapoznać się z nowymi kolegami i koleżankami i takie tam. Tak było aż do niedawna. Po zakończeniu liceum, moi starzy się pokłócili. Już teraz nie pamiętam o co, ale doszło do rozwodu. Mieszkałam potem z mamą, a tata na ruski rok mnie odwiedzał. Nie powiem. Byłam załamana, że nie może być cały czas z nami. Musiałam się z tym faktem pogodzić. Teraz nie dawno właśnie poznałam pewnego chłopaka. Jest mega przystojny! Nie wiedziałam, że pochodzi z Nowego Jorku. Powiedział mi, że mam się tam przeprowadzić i zamieszkać w jego mieszkaniu, a on przyjedzie do mnie  w przyszłym tygodniu. - dziewczyna chwyciła piwo i się go napiła.
- Niesamowita historia. Też tak chcę. - zesmutniałą krótkowłosa brunetka.
- Przecież masz jak w bajce. Masz księcia z bajki, który pracuje w twoim ulubionym klubie. - pocieszyłam ją.
Wypiłyśmy całe piwo. Tak jak i wódkę. Postanowiłyśmy udać się do domu. Wypadło na dom Grace. Co wiadomo, jej mamy może nie być w domu, więc chata będzie wolna. Wyszłyśmy z klubu, po czym skierowałyśmy się prosto do domu. W środku, Grace zrobiła wszystkim herbaty z miodem. Mmm pycha! Pewnie będę u niej nocowała, więc wysłałam tacie SMSa, że nocuję u Grace. Po chwili tata odpowiedział krótkim "Ok", co mnie zdziwiło. Byłam święcie przekonana, że zrobi mi awanturę czy coś w tym stylu. Weszłyśmy na moment do jej pokoju i zaniosłyśmy pościele do salonu. Z piwnicy, musiałam przynieść jeden trzyosobowy materac. Kiedyś się zastanawiałam, na co im taki materac, skoro ich jest tylko dwie. Usiadłyśmy.
- Co chcecie porobić? - spytałam.
- Może obejrzymy jakiś film? - zaproponowała Nikolina.
- "Poradnik Pozytywnego Myślenia" z przystojnym Bradley'em Cooper'em? - również zaproponowała, lecz tym razem Grace, wstając z materacu i udając się do płyt DVD.
Obie z Nikoliną kiwnęłyśmy głową. Krótkowłosa brunetka wyszukała płytę z filmem. Włożyła go do odtwarzacza i wróciła do nas. Byłyśmy zagapione w film. Było mi szkoda, że teraz, gdy wyszedł ze szpitala, bohater nie może ponownie spotkać się z żoną. Byłą żoną.
- Kiedyś też uprawiałam seks, ale nie w burze tylko w szkole z nauczycielem hiszpańskiego. - powiedziała długowłosa brunetka, gdy bohaterka filmowa wspomniała o pracy.
Wraz z Grace spojrzałyśmy na nią dziwnie.
- Dlaczego? - spytała krótkowłosa.
- Sam chciał bym się z nim przespała. Dzięki temu, zdałam język.
Film się właśnie skończył. Było już dosyć późno, więc postanowiłyśmy się już położyć.
***

Właśnie skończyłam myć zęby. Musiałam się jeszcze załatwić i byłam gotowa, aby udać się do pracy. Jedna z przyjaciółek właśnie się zaczęła budzić. Wstała z materacu i od razu poszła do kuchni, gdzie własnie szykowałam jakieś jedzenie, grzebiąc w lodówce Grace.
- Już na nogach? - spytała Nikolina, ziewając.
- Zaraz do pracy muszę iść. 
- Nie wiedziałam, że pracujesz. - usiadła.
Uszykowałam sobie kanapkę z serem żółtym. Zrobiłam również dla długowłosej.
- Od niedawna w Caffecake. Jak chcesz, to możesz potem wpaść na kawę czy coś. - zaproponowałam.
Dziewczyna uśmiechnęła się, co miało znaczyć, że  na bank wpadnę. Popiłam kranówką jedzenie w buzi i szybko wybiegłam z domu. Powinnam już znajdować się przed drzwiami kawiarni. Dobrze, że dzisiaj szefowa nie zajrzała do nas. Przebrałam się i od razu obsłużyłam klientów.
- Poproszę kawę Latte z dużym kawałkiem tortu cytrynowego. Proszę również dodać posypki czekolady. - powiedział jeden z klientów.
Zapisałam zamówienie i odeszłam. Zdziwiło mnie to, że kucharz był cały zdenerwowany. Zaniosłam zamówione danie mężczyźnie w garniturze.
- Jak często się pani myje? - spytał.
- Słucham? - no to była przesada!
- Wie pani, że lepiej być czystym w pracy.
- Tak wiem. Zawsze przed wyjściem biorę prysznic. - odpowiedziałam lekko zirytowana.
- To dobrze. Też lepiej przychodzić wyspanym, prawda? - klient wziął kawałek tortu do ust.
Te pytania pomału mnie denerwowały. 
- Zgadzam się z panem. - puściłam fałszywy uśmiech.
- Jedzenie mogło by być trochę lepszej jakości. - powiedział, wąchając tort, po czym zrobił łyk kawy - A to już o niebo lepiej.
- Nie smakuje panu? - ciśnienie mi się podnosiło.
- Smakuje. Tylko kucharz powinien bardziej przyłożyć ręce do dań.
- Dobra! Mam tego dosyć! Kim pan w ogóle jest, żeby tak oceniać nasze dania! Skoro pan ma taką opinie co do tortu czy kawy, to niech pan uda się gdzieś indziej, a nie tu, skoro ma pan pretensje! - wydarłam się na niego.
Z dali słyszałam głos Jasona, mówiący "Nie.". Nagle, klient wstał ze stołu, zapłacił i wyszedł. Chwyciłam niedokończone zamówienie i zaniosłam kucharzowi. Był nieco przybity.
- Mogę cię na słówko? - spytał Jason.
Nie wyglądał na zadowolonego. Udałam się za nim do szatni. Usiadłam, a on stał przy szafce z zaplecionym rękoma.
- Wiesz co właśnie uczyniłaś? - spytał, z lekkim podniesionym głosem.
- Pozbyłam się natrętnego klienta, który zadawał za dużo pytań. - odpowiedziałam,
- Nie. Właśnie nakrzyczałaś na gościa ze sanepidu. 
W tym momencie, czułam jakby mój świat lęgnął w gruzach. Co ja najlepszego uczyniłam? Jason wyszedł i zostawił mnie samą. Muszę coś wykombinować. Musze jakoś tego pana przeprosić. Tylko kurwa jak? Chwyciłam się za głowę. Wzięłam się w garść i zajęłam się ponownie obsługą klientów, lecz uważałam tym razem na słowa, jakie padały z mych ust.
- Przyszła suka! - lekko krzyknęła Nikolina, wchodząc do kawiarni.
Jeszcze jej tu brakowało. Podeszła do mnie. Widziała, że ze mną jest coś nie tak.
- Co jest? - spytała, głaszcząc mnie po włosach.
- Zrujnowałam kawiarnię. - usiadłam na krześle przy stoliku.
Przyjaciółka zrobiła tak samo.
- Na pewno nie jest aż tak źle.
- Nakrzyczałam na kolesia ze sanepidu.
- Auć. - zrobiła skwaszoną minę.
- Nie wiem co mam teraz robić. - walnęłam lekko w stół dłonią.
- Proste, Obciągnij mu.- zasugerowała.
No chyba ocipiała z radości! Mam robić mu loda, aby kawiarnia nie przestałą być tylko wspomnieniem? Miałam ochotę jebnąć ją w łeb. Musiałam coś sama chyba wymyślić.
- Wiem! - wstała z miejsca - Ja to zrobię.
- Co? - spojrzałam na nią jak na idiotkę.
- O której kończysz?
- O czternastej.
- To przyjdę po ciebie i pójdziemy do tego sanepidu wszystko wyjaśnić. - to nawet był dobry pomysł.
O ile ona nie mu nie obciągnie. Pożegnałam się z przyjaciółką i wróciłam do pracy. Gdy miałam się już ubierać, nagle dostałam telefon. Dzwoniła Grace.
- Halo?
- Aria? Możesz szybko przyjechać do mnie do domu. Coś jest ze mną nie tak. - usłyszałam jej płacz.
- Co takiego, kochana? - spytałam, siadając.
- Krwawię. - przeraziłam się - Chyba poroniłam. Aria, przyjedź szybko proszę cię.
- Zaraz będę.
Rozłączyłam się, po czym pobiegłam w stronę drzwi wyjściowych z Caffekake.

środa, 10 września 2014

Rozdział 12

Oboje stanęliśmy przed ulubionym klubem Grace. Jason przez moment się na mnie spojrzał. Byłam pewna, że nie za bardzo chce tam wchodzić. Niestety, nie było innego wyjścia. Weszliśmy do środka. Pierwsze co zwróciło naszą uwagę, to metalowe rury. Trudno mi było wyobrazić przyjaciółkę w takim miejscu. Podeszliśmy do barmana.
- Przepraszam, czy wczoraj nie było tutaj takiej dziewczyny. Gdzieś mojego wzrostu i miała czarne krótkie włosy.
Barman wycierając kieliszki, wyglądał jakby myślał.
- Nazywa się Grace - dodałam.
Chłopak po chwili kiwnął głową. że nie zna takiej. Załamałam się. Nie wiem gdzie mam teraz szukać.
- Chyba mogę wam pomóc. - odezwał się chłopak, który stał za nami.
Zdziwiłam się. Ten koleś był w garniturze.
- Niby jak? - spytał Jason, zaplatając ręce przy klatce piersiowej.
- Chodźcie ze mną,
Zrobiliśmy tak. Po chwili, znaleźliśmy się w jakimś biurze. Kim jest ten koleś? Kazał nam usiąść na kanapie. Zaproponował również herbatę i ciasteczka, lecz odmówiliśmy.
- Grace była tutaj wczoraj. U mnie. - powiedział, zakładając nogę na nogę - Rozmawialiśmy przez chwilę, a potem zeszła na dól, zamówiła shot'a i gdzieś sobie poszła.
- Piła? - zdziwiłam się.
Przecież ona jest w ciąży!
- Tak. Chciałem ją dogonić, ale niestety była już daleko.
- A kim pan jest, przepraszam?
- Gdzie moje maniery. -wstał i podszedł do nas, po czym wyciągnął do mnie dłoń - Nazywam się Jake. A wy znajdujecie w moim klubie.
O mój boże. Czyżby ten Jake co myślę?
- O czym rozmawiałeś z nią? - musiałam spytać.
Przez moment, poprawił sobie garnitur.
- O jej ciąży.
Wiedziałam! Chwyciłam Jason'a i wyszliśmy. Musimy się dostać do tego opuszczonego magazyny. Fajnie by było, gdybym wiedziała jaki to. Niby mam to wiedzieć, a czuję jakbym miała pustkę, lukę w głowie. Nagle, znów dzwonił telefon. Bałam się go odebrać. Nie miałam innego wyjścia.
- Tak?
- Zmiana planów. Nie chce kasy. Przyniesiesz mi kokę,
- Że co?
- Trzy woreczki koki i twoja przyjaciółeczka jest wolna. I pamiętaj! Opuszczony magazyn. - rozłączył się.
Powiedziałam chłopakowi co usłyszałam, po czym chwycił się za głowę. Jason był przeciwny, ale ja zamierzałam wykonać te zadanie. Zaczęłam się rozglądać na ulicy, czy gdzieś nie stoi jakiś hip-hop'owiec.
- Ty jesteś Aria? - spytał mnie pewien czarny mężczyzna.
Kiwnęłam głową, po czym on dał mi trzy torebki i uciekł. To chyba było to. Zaczynałam się bać. Jason objął mnie, co trochę poprawiło mi humor. Szliśmy przed siebie. Po chwili, z nieba spadła jakaś kartka. Kto ją rzucił? Chwyciłam ją i otwinęłam. Rysunek wyglądał na mapę.
- To ten magazyn. - powiedział Jason - Wiem gdzie on jest. Chodźmy.
Chłopak chwycił mnie za rękę i zaczęliśmy biec. Dosyć długi biegliśmy, aż znaleźliśmy się przy pewnym budynku, przypominający bardziej garaż samochodowy niż magazyn. Postanowiliśmy przez moment się wsłuchać, czy faktycznie ktoś tam jest. Cisza. Otworzyłam drzwi i weszliśmy do środka. Jak się okazało, pomieszczenie było puste. Gdzie ten koleś się podział z Grace?
- Aria, tu jest kartka. - powiedział Jason, podnosząc ją z ziemi.
Podeszłam do niego, po czym on owinął ją.
"A kuku! Zrobiliśmy cie w bambuko! Tu są dalsze instrukcje, gdzie się znajdujemy. Powodzenia!"
To zaczynało mi już działać na nerwy. Spojrzałam na chłopaka pełna zawodu. Udaliśmy się w skazane miejsce. Był to hotel pięciogwiazdkowy. Gdy próbowaliśmy wejść do środka budynku, zatrzymał nas ochroniarz, który chciał abyśmy pokazali kartę dostępu VIP. Czy ta osoba postradała już kompletnie zmysły? Odsunęliśmy się. Jason wpadł na pewien pomysł, który od razu mi się nie spodobał. Miałam się włamać. Stanęliśmy przed balkonem, na którym widniała drabina. Chwyciłam ją i szłam po niej na górę. On zrobił tak samo. Zatrzymaliśmy się przed balkonem podajże na czwartym piętrze. O dziwo było ono otwarte, po czym weszliśmy do środka. Dosłyszeliśmy hałasy z łazienki. O nie. Usłyszałam krzyk kobiecy. Chyba to Grace. Jason próbował otworzyć drzwi, lecz były zamknięte.
- O kurwa, mają nas! - krzyknął pewien mężczyzna, który stał w progu.
- Czy to ty dzwoniłeś do mojej dziewczyny? - powiedział Jason.
W moim sercu, zrobiło się ciepło, gdy usłyszałam jego słowa.
- Tak to ja. Macie to co chcę? - podszedł bliżej.
Wyjęłam z kieszeni trzy torebki i mu je podałam. Chwycił je i zaczął przeglądać oraz wąchać. Kazał nam się odsunąć od drzwi i je otworzył. Grace miała zaklejone usta. Gdy je odkleił, ona od razu przybiegła do mnie, przytulając i płacząc. Mi samej zaczęły lecieć łzy. Cieszyłam się, że jest całą i zdrowa. Lada moment, do góry wtargnęła policja, po czym zatrzymali tego mężczyznę. Musiał być wkurzony.
- Ty po nich zadzwoniłeś? - spytałam chłopaka.
Kiwnął głową, że nie. W sumie, nie obchodzi mnie to. Dobrze, że moja najlepsza przyjaciółka jest cała i zdrowa. Wyszliśmy z budynku. Tym razem użyliśmy normalnych drzwi. Dobrze, że ochrona była zajęta czymś innym, Przez moment, oglądaliśmy jak policja wsadza tego typa do radiowozu. Dobrze mu tak. Powinni jeszcze złapać tego czarnoskórego kolesia, który handluje tym gównem.
- Możemy już iść do domu dziewczyny. Dzisiaj też chcesz spać u mnie? - spytał Jason z uśmiechem na twarzy.
- Nie. Dzisiaj zamierzam wyspać się w swoim łóżku, by tata nie marudził. A po za tym chcę spędzić czas z przyjaciółką. Jak nie masz nic przeciwko.
Chłopak jak wtedy, kiwnął głową i odszedł. Chwyciłam Grace pod rękę i szłyśmy przed siebie.
- Dokąd idziemy? - spytałam, spoglądając na nią.
- Może pójdziemy do jakiegoś pubu? Chętnie bym się piwa napiła. - odpowiedziała.
Po takim przeżyciu sama bym się napiła.
- No to idziemy! - powiedziałam. po czym szłyśmy śmiesznym krokiem.
- Mogę do was dołączyć, dziewczyny? - usłyszałyśmy kobiecy głos.
Zatrzymałyśmy się, po czym odwróciłyśmy. Własnym oczom nie wierzyłyśmy, kogo zobaczyłyśmy.

sobota, 6 września 2014

Rozdział 11

Obudziłam się cała szczęśliwa. Cały czas w mojej głowie buszowała ta niesamowita i niezapomniana noc. Nawet seks z Mike'm nie był taki jak z Jason'em. Miałam ochotę to powtórzyć. Udałam się do łazienki. Szkoda, że znów nie pomyślałam o zabraniu szczoteczki. No trudno. Jakoś umyłam zęby. Również zrobiłam swoją potrzebę fizjologiczną. Gdy wróciłam, przystojniak już siedział na łóżku, chwytając za bokserki. Ups. Nawet się nie zorientowałam, że byłam właśnie naga.
- Cześć. - powiedziałam, siadając obok niego i całując w policzek.
- Witaj Ario. - poklepał mnie po ramieniu.
Zdziwiłam się. W nocy szalał jak kot, że aż nie mógł opanować swojego ciała, a teraz tylko takie coś? Zaczęłam się ubierać. Jason po chwili do mnie podszedł i zaczął mnie przepraszać za swoje zachowanie. Zeszliśmy do kuchni. Tym razem postanowiłam ja ugotować jakieś śniadanie. Tak, ugotować. Otwarłam lodówkę. Niestety, zaczęła pomału świecić pustkami. Nie dobrze. Mam w planach zrobić naleśniki, a niema oczywiście mleka. Szlag! Przeliczyłam pieniądze. Starczy. Powiedziałam Jason'owi, że wychodzę na moment do sklepu. W nim właśnie szukałam mleka. Powinien być w tej ogromnej lodówce, a tam go nie było. Spytałam pracownika sklepu o mleko, po czym wskazała mi ścianę, na której się ono znajdowało. Mleko przy ścianie a nie w lodówce? Chwyciłam je i udałam do kasy. Sprzedawczyni jakoś nie wyglądała na bardzo milutką. Myślałam, że mi go nie sprzeda. W domu przystojniaka, w końcu mogłam zrobić śniadanie. Uszykowałam patelnie i przygotowałam ciasto. Smażenie wszystkich naleśników, jakie zrobiłam, trwało niespełna 30 minut. Widziałam, że Jason wcześniej zrobił kawy. Usiedliśmy w końcu do stołu. Nie sądziłam, że takie dobre mi wyjdą. Nagle, usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Mężczyzna poszedł otworzyć.
- Ona jest u ciebie? - usłyszałam głos taty.
Oh nie. Wstałam z krzesła. Tata nie wyglądał na szczęśliwego.
- Córcia, co ty do jasnej cholery, tutaj robisz? - spytał.
- Chciałam ci wczoraj powiedzieć, że idę do Jason'a... - szczerze, miałam zamiar lekko skłamać.
- Gdzie jest Mike? - no jeszcze musiał o niego pytać.
-Wyjechał. Nieco się pokłóciliśmy.
Tata przez moment przechadzał się po pokoju, po czym usiadł na kanapie w salonie. Rozglądał się.
- Przeczuwam, że z nim zerwałaś i szukałaś tak waszego zwanego pocieszenia. - wykrztusił - Zawiodłem się na tobie, Ario.
- A ty co, tato?! - podniósł mi ciśnienie - Sam nie jesteś lepszy, skoro.... uprawiałeś seks z panią Monic!
- Skąd ty.... - zdziwił  się.
- Weszłam do twego pokoju, po usłyszeniu dziwnych dźwięków! Mogłeś zostawić coś innego niż pustą kartkę na drzwiach!
W pewnym momencie, dziwnie się poczułam. Przed oczyma robił mi się bardzo jasny obraz. Zaczynałam ledwo co słyszeć. Czułam, że upadam....  Otworzyłam oczy, Zauważyłam, że leżę na kanapie, a wokół mnie jest Jason i tata.
- Co się stało? - podniosłam się w pozycję siedzącą.
- Zemdlałaś, Dobrze się czujesz? - spytał Jason.
- Tak. Teraz tak.
Tata przez moment spojrzał się na przystojniaka, po czym on wyszedł i zostałam sama z własnym ojcem.
- Przepraszam. Nie miałem zamiaru doprowadzić cię do takiego stanu przez moją nie wyparzoną gębę.
- Nic się nie stało, tato. - chwyciłam go za dłoń - Powinnam tobie od razu powiedzieć. Też cię przepraszam, że widziałam ciebie wczoraj. Powinnam od razu się zorientować, że coś jest na rzeczy z tą kartką.
- Naprawdę ci się on podoba? - wskazał ręką za siebie.
- Tato! - protestowałam.
Zaśmiał się.
- Już dobrze córcia.  Śpieszę się do pracy. Odpoczywaj kochanie. - pocałował mnie w czoło i kierował się w kierunku drzwi.
Jason wrócił do mnie z naleśnikiem. Miałam bez żadnego gadania go zjeść. Ah, na śmierć zapomniałam. Muszę iść sobie wymienić podpaski. Powolnym ruchem próbowałam wstać. Mężczyzna nie był zadowolony, ale mu to wytłumaczyłam. Zdjęłam spodnie i już chciałam zdjąć brudną podpaskę, gdy zorientowałam się, że w ogóle jej nie mam. Moment... nawet nie leci mi krew. Czyżby się mi skończyło? Dosyć szybko mi minęło. Jak ten czas szybko leci. Wróciłam i już usiadłam do stołu, przy czym dokończyłam śniadanie.
- Dzwoniła jakaś kobieta. Mówi, że cie zna i chce porozmawiać. Niby to pilne. - powiedział Jason, siadając na przeciwko mnie.
- Nie przedstawiła się?
- Nie. Zamierza przyjść do twojego domu. Chciała do kawiarni, ale jak widzisz dziś nie pracujemy.
No patrz! Nawet się nie zorientowałam, że nie jesteśmy w pracy. Aria, ogarnij się! Zjadłam  i szybko kierowałam się ku wyjściu. Pocałowałam przystojniaka na pożegnanie i zniknęłam z punktu jego widzenia. Lada chwila, znalazłam się już u siebie. Taty nie było. Napiłam się kranówki. Nagle, zadzwonił dzwonek do drzwi. Pewnie to ta kobieta. Poszłam je otworzyć. To była pani Monic, którą ze zdziwieniem wpuściłam do środka. Usiadłyśmy na kanapie w salonie. Nie wyglądała na szczęśliwą.
- Kiedy kontaktowałaś się z Grace? - spytała.
- Wczoraj wieczorem. Odprowadzała mnie do.... chłopaka.
- I nie wiesz gdzie się wtedy udała?
- Nie, Coś się stało, proszę pani? - spytałam zdziwiona.
Dlaczego mnie o nią tak pyta?  Kobieta wyjęła chusteczkę z torebki i wysmarkała nos. Zobaczyłam, jak spływają jej łzy.
- Moja kochana Grace nie wróciła do domu. Nie wiem gdzie jest. Sądziłam, że jest z tobą. Teraz kompletnie się załamałam. - jej łzy płynęły jak wodospad.
Grace zniknęła? O boże!
- Proszę panią, odnajdę Grace. Jestem przecież jej najlepszą przyjaciółką i nie pozwolę by stała się jej krzywda. Jak ją znajdę, dam pani znać. - powiedziałam ,po czym wstałam i przez moment chwyciłam się za głowę.
Pani Monic dziwnie się na mnie spojrzała, Już chciała spytać czy nic mi nie jest, ale odpowiedziałam, że jest dobrze. Kobieta wstała i pożegnała się ze mną, po czym opuściła dom. Gdzie Grace może być? Wyjęłam telefon i wybrałam jej numer. Kurwa, brak sygnału. Udałam się do swojego pokoju i odpaliłam laptopa. Może wysala mi jakaś wiadomość E-Mail? Zalogowałam się na Gmail'a. Same jebnięte reklamówki. Teraz zaczęłam się niepokoić, że coś mogło się jej stać. Wybrałam numer chłopaka, z którym spędziłam noc.
- Tęskniłem. - powiedział, ale jakoś nie miałam ochoty na takie czułości.
- Cześć. Mam problem, Przyjdź do mnie.
- Co się stało? - zdziwił się mojego tonu.
- Jason, przyjdź. - powtórzyłam.
- Okey. Zaraz będę.
Rozłączyłam się. Nie mogłam usiedzieć w jednym miejscu. Chciałam jak najszybciej, zobaczyć i przytulić ją. Usłyszałam dzwonek, po czym otworzyłam przystojniakowi drzwi. Byliśmy w kuchni, gdzie mu powiedziałam o Grace. Jason wypytywał mnie, czy wiem gdzie ona mogła sobie wczoraj pójść. Nic mi nie przychodziło do głowy. No może było jedno miejsce, ale ona w takim stanie by tam poszła? Nie wyobrażam jej teraz w klubie, mimo, że brzuszka jeszcze nie widać. Na tę myśl , przez moment samej zrobiło się niedobrze. Nagle, zadzwonił mój telefon, Chwyciłam go i wyświetlił się nieznany mi numer.
- Halo?
- Słuchaj, dziwko! Albo dajesz mi 30 000$, albo twoja koleżaneczka zginie. - powiedział mężczyzna, dosyć potężnym głosem.
- Z kim mówię? Jakie 30 000$?
- Nie zadawaj kurwa pytań! Za pięć godzin za miastem w opuszczonym magazynie. Powinnaś je kojarzyć. - po tych słowach się rozłączył.
Byłam cała przestraszona. Co jeśli ten typ zrobi bądź już zrobił mojej przyjaciółce krzywdę? Nie wybaczę sobie tego.
- Kto to był? - spytał.
- Nie wiem, Jakiś mężczyzna, który ma Grace i chce ode mnie 30 000$. - popłakałam się.
Jason podszedł do mnie i mocno przytulił.
- Nie martw się. Uratujemy twoją przyjaciółkę. Obiecuję ci to.
- Obiecanki cacanki.
- Naprawdę. Uwierz mi. - spojrzał mi prosto w oczy. - Musimy popytać ludzi, kto ją ostatnio widział i co robiła przez ostatnie godziny.
Przystojniak miał rację i chyba wiem gdzie możemy zacząć.

czwartek, 4 września 2014

Rozdział 10

W pewnym momencie, zobaczyłam, że przystojniak otwiera swe oczy. Na mej twarzy oczywiście pojawił się uśmiech.
- Aria? - wykrztusił - Co się stało.
Widocznie bolała go głowa, skoro chwycił się za czoło.
Poszłam po doktora. Niestety, znów musiałam zaczekać na korytarzu. Po chwili, wyszła pielęgniarka.
- Co pani zrobiła, że się ocknął? - zdziwiłam się tym pytaniem.
Zastanawiałam się czy na pewno jej odpowiedzieć. To dosyć intymne jak dla mnie, a zarazem, ciekawiło mnie dlaczego o to pyta.
- Pocałowałam go. - odpowiedziałam,
- Dzięki pani, mężczyzna wraca do siebie. Jak jego stan się poprawi, to jutro będzie mógł wyjść. - odeszła,
Uśmiechnęłam się. Grace zrobiła zszokowaną minę. Cud, że jej mucha nie wleciała, która akurat przelatywała.
- Coś ci jest? - spytałam, siadając.
- Całowałaś Jason'a?
- Tak. Nawet wyznałam mu miłość.
- Że co? - jej uśmiech był coraz szeroki.
Po chwili, przyjaciółka zaczęła biegać po szpitalu. W pewnym momencie, przyszła recepcjonistka, aby ją uspokoić. Groziła jej, że da zastrzyk w dupę. To było zabawne z jej strony. Spytałam się pielęgniarki, czy mogę do niego iść. Na szczęście zgodziła się.  Zobaczyłam, że Jason już siedział. Na mój widok, zrobił się radosny. Usiadłam obok niego.
- Jak się czujesz?- spytałam.
- Dobrze. Lekarz mówi że zemdlałem. To prawda?
- Tak. Byłeś nieprzytomny. Jeden z naszych klientów zadzwonił po karetkę.
- A co z Caffcake? - chyba się trochę zdenerwował.
- Spokojnie. Zamknęłam go.
Pewnie nic nie pamięta, co zrobiłam. Przypomnieć mu? Co jeśli mnie odrzuci? Przystojniak chwycił moją rękę, a ja ją mocno ścisnęłam. Spojrzałam mu prosto w oczy.  Przybliżyłam się do niego i mocno pocałowałam Mężczyzna był w szoku.
- Co to było? - spytał.
- Kocham cię, Jason. Gdy stoję obok ciebie, czuję dreszcze. Nie dreszcze, motyle w brzuchu. Moje serce bije mocniej na twój widok. A gdy zemdlałeś... zaczęłam się bać, że cię stracę.
Jason nie mógł uwierzyć w to co powiedziałam. Przybliżył się, chwycił moją szyję i delikatnie pocałował, ale bardzo namiętnie. Znów serce zabiło mocniej.
- Mogę dzisiaj wrócić do domu.? - spytał pełny nadziei.
- Lekarze powiedzieli, że nie, ale skoro lepiej się czujesz to ich ubłagam . - puściłam uśmiech promienny.
Wyszłam z pomieszczenia i podeszłam do recepcji. Niestety nikogo w niej nie było. Postanowiłam zabawić się w niegrzeczną dziewczynkę i zajrzałam do komputera.
-Zgłupiałaś?! - zdenerwowała się Grace.
-  Chcę, aby Jason wyszedł.
- Takim sposobem na pewno nie wyjdzie.
- Jak nie powiesz nikomu to się uda.
- W ogóle, jak zamierzasz to zrobić? - dopytywała.
- Zamierzam załatwić mu wypis. Oby tylko lekarze się nie zorientowali.
W pewnym momencie, znalazłam jego dokumenty. Przez chwilę w nie zajrzałam. Nic mu takiego nie było na szczęście.
- Aria, szybko! - szepnęła przyjaciółka, widząc, że pielęgniarka idzie.
Szybkim ruchem zamknęłam dokumenty i udawałam, że przytulam Grace. Fakt, była zszokowana. Mam nadzieję, że załapała dlaczego tak zrobiłam. Po chwili, skierowałam się do pielęgniarki. Chyba nie była w zbyt dobrym nastroju do rozmowy, ale zaryzykowałam.
- Dzień dobry. Czy pan Jason może dzisiaj wyjść ze szpitala?
- Nie jestem tego taka pewna. Proszę spytać lekarza o to. Ja tu tylko przyjmuję umówione terminy.
Nie byłą dosyć miła. zaczęłam szukać pobliskiego lekarza, aby mi odpowiedział na moje pytanie. 
- Słucham? - spytał jeden z nich, którego z znienacka zaczepiłam.
- Czy pan Jason może dzisiaj wyjść ze szpitala?
- Nie jestem tego pewien. On nalega?
-Tak. Jest w ogóle jakaś możliwość, aby wyszedł? Bardzo mu na tym zależy. No i mnie trochę też. - uśmiechnęłam się.
Lekarz widocznie udał się do Jason'a, Usiadłam na poczekalni z Grace. Miałam negatywne myśli. Byłam niemal świecie przekonana, że on dzisiaj nie wyjdzie. Chciałabym poczuć jego ciepło. Nagle, lekarz pozwolił na wejść. Zrobiłyśmy tak i przystojniak był cały uśmiechnięty. Zobaczyłam, że zaczyna się pakować. Na mej twarzy pojawił się szczery uśmiech. Byłam taka szczęśliwa. W raz z Grace mu pomogłyśmy. Po chwili, kierowaliśmy się już do wyjścia.
- Może udamy się na lody? - zaproponowała przyjaciółka.
- Teraz? - zdziwiłam się.
- A czemu nie? Dawno nie jadłam.
Weszliśmy do pobliskiej lodziarni. Niestety dużego wyboru nie było. Każdy z nas wziął sobie po dwa smaki. Byłam bardzo zdziwiona, gdy za płacił za nie Jason. Chyba naprawdę mu zależy na mnie i nie myśli o mnie jak o dziwce. Usiedliśmy przy stoliku na zewnątrz.
- Kiedy zamierzacie iść na kolejną randkę? - spytała bardzo ciekawskim głosem Grace.
I znów zaczyna.
- Możemy uznać, że to jest druga randka z przyzwoitką. - zaśmiał się.
Nawet mi się ona podobała. Tylko właściwie mogłabym być tylko ja i Jason. Skończyliśmy lody i przystojniak postanowił udać się już do domu. Zaprosił mnie do siebie na noc. Znów miałam u niego spać! Najpierw udałam się do siebie do domu, aby tata nie marudził, że kolejną noc jestem po za domem. Weszłam wraz z Grace do środka mieszkania. Od razu wyjęłam jakąś wodę z lodówki i nalałam do szklanek. Nagle, usłyszałam dziwne dźwięki z góry. Zdziwiłam się, bo byłam pewna, że jesteśmy same w domu. Spojrzałam nie pewnie na przyjaciółkę i obie udałyśmy się na górę. Szłyśmy na paluszkach. Na klamce u taty była jakaś karteczka biała przyklejona na drzwiach. Szkoda, że nie napisał gdzie się podział.
- Mocniej pieprz! Płonę! - usłyszałyśmy.
Lekko nacisnęłam klamkę i uchyliłam po cichu drzwi. Własnym oczom nie wierzyłam! Tata pieprzył panią Monic. O kurwa! Po cichu je zamknęłam, po czym gapiłam się na Grace, która najwyraźniej chciała wiedzieć co widziałam. Powiedziałam jej, abyśmy zeszły na dól, bo musiałam się napić wody. Zrobiłyśmy tak.
- Na pewno chcesz wiedzieć? - upewniałam się.
- Tak. Co może być gorszego?
Wzięłam dwa głębokie wdechy.
- Mój ojciec posuwa twoją matkę.
Grace była tak w szoku, że aż cała woda, którą miała w buzi poleciała na jej ubrania. Zamierzała tam do nich iść, lecz ją powstrzymałam, mówiąc, że to by był zły pomysł. Z nienawidzili by nas obie. Chwyciłyśmy wody i wróciłyśmy z powrotem, lecz wchodząc do mego pokoju. Zamierzałam wziąć jakąś seksowną bieliznę. Mozę będzie kolejny seks z przystojniakiem. Mmmm. Byłam już gotowa.
- Sądzisz, że ta kartka miała znaczyć, aby nie przeszkadzać? - spytała.
- Możliwe. Na ich miejscy dałabym skarpetę - Musimy się już zbierać.
Wyszłyśmy z domu. Jeszcze trochę plotkowałyśmy o własnych rodzicach, po czym znalazłam się już pod domem Jason'a. Pożegnałam przyjaciółkę, za nim zadzwoniłam na dzwonek. Chłopak był cały uśmiechnięty, gdy otworzył mi drzwi. Chyba miał jakiś plan. W salonie był ładnie stół uszykowany ze świecami, a obok telewizora znajdowały się same romantyczne filmy. Chłopak i romantyczne filmy? Byłam zdziwiona, a za razem szczęśliwa, że też je uwielbia. A możne tylko na dzisiaj je pożyczył? Jason zaprowadził mnie do stołu, przy czym odsunął mi krzesło, abym na nim usiadła. Zarumieniłam się. Chłopak wszedł do kuchni po czym wszedł z kurczakiem z rożna. Wyglądał tak apetycznie, że prawie mi ślinka ciekłą. Chwycił ze stołu szampana i nalał do kieliszków. Podniósł je.
- Wypijmy za nas. - oświadczył.
Również wzięłam go do ręki i stuknęliśmy się nimi, po czym zrobiliśmy mały łyczek szampana i zaczęliśmy konsumować kurczaka. Sądzę, że sam go ugotował. Według mnie nie wyglądał na kupny. Chyba. Po udanej kolacji, zasiedliśmy przed telewizorem, Przystojniak włączył "Randki w Ciemno". Nawet fajny jest. Opowiada o niewidomym mężczyźnie, który szuka dziewczyny. W pewnym momencie, przystojniak objął mnie swoim ramieniem. Mocno się w nie wtuliłam. Nagle, nasze oczy skupiły się na nas. Dotknęłam swoją ręką jego brody, po czym chwyciłam za jego szyję i kierowałam jego głowę, aby się schylił. Pocałowałam go, wsadzając mu język do gardła. Mizialiśmy się tak przez parę minut. Film się właśnie skończył. Jason chwycił mnie i zaprowadził do swego pokoju, rzucając mnie na łózko. Dobrze, że nie spadłam głową o oparcie. Wtedy bym miała niezłego guza. Mężczyzna wziął do ręki pilota i włączył nową wersję piosenki Beyonce, po czym odwrócił się do mnie i zdjął swoją bluzkę. Na widok jego torsu nie mogłam się oprzeć. Zaczęła mi lecieć ślinka. Zdjęłam swoją bluzeczkę, po czym pozwoliłam mu zdjąć spodnie. Oh Jason był taki seksowny, gdy to robił. Nie wiem dlaczego nigdy wcześniej tego nie zauważyłam. Jak zwykle, jego antenka próbowała się wydostać. Przypomniał mi się ten seksowny strój, jaki ze sobą zabrałam. Na momencik zostawiłam go samego i udałam się do łazienki. Zaczęłam się przebierać. O cholera! Przecież mam okres! Mam nadzieję, że widok krwi go nie odstraszy. Wróciłam. Jason leżał na łóżku i był zagapiony w sufit. W pewnym momencie, zwrócił uwagę na mnie i szczęka mu opadła. Dobrze wiedziałam. aby go wziąć. Podeszłam do niego jak taka kocica i zaczęłam całować jego klatkę piersiową. Lizałam nawet ją. Chwyciłam ręką jego spodni. Odpięłam je, po czym zsunęłam z jego nóg, aby dać trochę powietrza jego penisowi. Zaczęłam lekko, ale intensywnie przesuwać na boki ręką jego główkę penisa. Zaczynał jęczeć. Kocica chciała trochę mleczka. Zdjęłam jego bokserki i wsadziłam członka do buzi  i zaczęłam go posuwać ustami w górę i w dół. Jason cały czas jęczał i wydawał się, jakby nie mógł wziąć oddechu. W pewnym momencie, poczułam w ustach szybkie strzały Było to trochę gorzkie, ale połknęłam, nie przestawiając posuwać jego penisa. Wpadłam na mały pomysł. Przestałam, po czym powiedziałam swojemu przystojniakowi, że zaraz do niego wrócę. Udałam się do kuchni. Otworzyłam jego lodówkę. Na szczęście, znalazłam bitą śmietanę. Znalazłam również czekoladę. Otworzyłam ją i zaczęłam nią smarować swoje ciało, przy czym nałożyłam na swoje piersi bitą. Na stole leżały winogrona. Wzięłam z dwa i nałożyłam na śmietanę. Wyglądałam apetycznie! Wróciłam z powrotem na górę. Mężczyzna był w niebo wzięty, a za razem zszokowany. Położyłam się obok niego i kazałam mu, aby mnie zlizał. Jason uśmiechnął się, po czym jego usta zaczęły dotykać bitej śmietany. Normalnie ją ze mnie zlizywał. Swoją ręką, zdejmował ramiączko od stanika  z prawej strony. To samo zrobił po kolejnej stronie, zlizując bitą. Jego rozpalone dłonie powędrowały za plecy. Odpiął stanik i go ze mną wyrwał, przy czym wydał głos dzikiego lwa. Mrrrr.... Moje piersi zostały właśnie zgwałcone. Ssał je. Zabrał się za wodnistą już czekoladę, którą również zlizywał. Jego język dotarł aż do pępka. Przez pewien czas lizał w tym miejscu. Jego języczek próbował zdjąć mi stringi, lecz chyba się nie udało. Dołączyły dłonie. Byłam już zupełnie naga. Język cały czas lizał moje ciało, aż dotarło do pochwy. Po dłuższej chwili lizania tamtych okolic, ewidentnie go wsadził do środka. Wsadził swój język do mej pochwy! Czułam, że dotyka nim wszystkich moich ścian. Oh, ah, oh aaah, o kurwa mać, oh, ah.... Nie mogłam przestać jęczeć. W pewnej chwili, słyszałam jakby zaczął coś siorbać. Czyżby smakowała mu okresowa krew? Jason podniósł się i wsunął w pochwę swoją armatę. Posuwał, posuwał i posuwał. Niemal skakałam na jego łóżku. Przystojniak wytrysnął swoją strzelbą we mnie. Przez moment, nie mogłam oddychać. Chłopak wyjął penisa i położył się obok mnie, głaszcząc moje włosy. Przez pewien moment, wpatrywał się we mnie, po czym namiętnie zaczął całować. 

poniedziałek, 1 września 2014

Rozdział 9

- Aria? Coś się stało, że do mnie dzwonisz? - spytał Jason przez słuchawkę.
Słyszałam jak myje zęby.
- Nie będę tobie przeszkadzać, jakbym cię odwiedziła? Teraz?
- Coś się stało? - chyba był zdziwiony.
-To nie jest rozmowa na telefon.
Przez chwilę Jason milczał, lecz po chwili się zgodził. Pożegnałam się z nim i ruszyłam w stronę jego domu. Zadzwoniłam dzwonkiem. Szybko nawet drzwi otworzył. Usiedliśmy w kuchni. Przystojniak wstawił wodę i uszykował kubki do herbat. Nie wyobrażam sobie pic o tej godzinie kawy. Nie zasnęłabym, a rano do pracy. Mężczyzna przyniósł herbaty i usiadł.
- Co się stało, że przyszłaś?
- Pokłóciłam się z chłopakiem.
- Ostatnio ze wszystkimi masz kłótnie. - zażartował, mimo że mi w ogóle do śmiechu nie było.
Zrobiłam łyk herbaty. Nawet dobra. Czułam maliny w niej.
- Teraz nie chcę go znać. - poleciały mi łzy - Nie rozumiem, czemu nagle zdanie zmienił.
-Stało się coś konkretnego? - dopytywał.
-Tak, ale nie chcę cie przynudzać.
Przystojniak przybliżył się krzesłem kuchennym bliżej mnie, po czym chwycił mnie za rękę. Czułam jego ciepło.Jego dotyk był przyjemny. Nie chciałabym, aby ją oderwał. Aria, co się z tobą dzieje?
- Nie będziesz przynudzać. Chętnie cię wysłucham. - mężczyzna chwycił moją rękę i zaciągnął do swojego pokoju.
Znów w nim byłam. Od razu przypomniała mi się wczorajsza noc. Usiedliśmy na łóżku. Te same łózko....
- Zrobiłam Mike'owi żart, że jestem z nim w ciąży, Widziałam, że nie był zadowolony, lecz chyba przyjął do świadomości, że będzie ojcem. Przy seksie nawet nie chciał używać prezerwatywy. Gdy mu powiedziałam, że to był żart, ucieszył się. Jakby mu kamień z serca spadł. A dzisiaj, powiedział mi, że chce mieć ze mną dziecko. Najpierw się cieszy, a teraz zmienia zdanie. Nie mogłam tego wytrzymać i chyba, z nim skończyłam. Powiedziałam, że nie chce go widzieć.
Jason był zszokowany. W pewnym momencie, przytulił mnie i otarł moje łzy swoją ręką. Podobało mi się to.
Chyba mocno ścisnęłam jego plecy. Jak cokolwiek to brzmi. Postanowiliśmy udać się już do łóżek. Przystojniak objął mnie i mocno przytulił,
***

Oboje byliśmy już na nogach i szykowaliśmy się pomału do wyjścia. Jason szybko uszykował jakieś śniadanie, abyśmy nie padli z głodu. Chwile potem, byliśmy już w kierunku kawiarni. Spojrzałam na telefon. Nie miałam wiadomości od Mike'a. Nawet dobrze. Nie miałam zbytnio ochoty z nim rozmawiać, ani go słyszeć. Grace czekała przed drzwiami kawiarni.
- Co ty tutaj robisz? - spytałam zdziwiona na jej widok.
- Czekałam na ciebie. - uśmiechnęła się - Gadałam z Mike'iem. Co się stało?
Weszliśmy do środka. Powiedziałam całą historię i dziewczyna była w szoku.
- Co za palant!
Zgadzam się. Niestety, nie mogłam z nią dłużej rozmawiać. Klienci czekali. Pożegnałam się z nią i wróciłam , Caffecake świeciło trochę pustkami. To mało jak na tą porę dnia. Zazwyczaj są z dwa stoliki zajęte, a teraz? Nikogo nie ma. Po jakieś godzinie przyszedł pierwszy klient. Usiadł przy stole przy oknie i dziwnie się zaczął gapić. Szczególnie na mnie. Czy jestem brudna? Podeszłam,
- Podać coś panu?
- Poproszę kawę z dużą ilością pianki, młoda damo.
Zapisałam w notesie i odwróciłam się. Nagle, idąc do kuchni, zauważyłam, że Jason chwycił się blatu i zaczął dziwnie oddychać.
- Coś ci jest? - spytałam.
- Wszystko w porządku. - odparł i machnął ręką z uśmiechem  na twarzy.
Również puściłam uśmiech i udałam się do kuchni z zamówieniem. Po chwili, zaniosłam klientowi.
- Aria, możesz mnie zastąpić na chwilę na kasie? Muszę iść do łazienki.
- Jasne. - podeszłam do kasy.
Do kawiarni, weszła dziewczynka, która podeszła do mnie.
- Można u pani kupić sok pomarańczowy? Nigdzie nie mogę go dostać. Uważam że jest, ale nie chcą mi sprzedać bo uważają, że jestem za mała abym sama kupowała sok.
- A ile masz lat dziewczynko? - spytałam z uśmiechem.
- Sześć, - pokazała liczbę na palcach.
Ta mała była słodka. Chwyciłam sok z pułki i podałam dziewczynce, przy czym poprosiłam o pieniądze. Malutka wyjęła akurat odpowiednią ilość pieniędzy, po czym wyszła. Nagle wszedł Jason, który oparł się ręką o blat, po czym nagle upadł na podłogę.
- Jason! - krzyknęłam, podbiegając do niego.
Odwróciłam go na plecy i sprawdziłam puls. Był. Próbowałam go obudzić mówiąc do niego. Nie podziałało.
- Czy może pan zadzwonić po karetkę? - skierowałam się do klienta.
Wyjął telefon i karetka się pojawiła po piętnastu minutach. Jason do tego czasu nawet nie drgnął. Zamknęłam kawiarnię i pojechałam z nimi, nie opuszczając przystojniaka. W szpitalu niestety musiałam poczekać na poczekalni, gdyż zabrali go na salę aby go przebadać. Denerwowałam się. Szybko wysłałam SMSa do Grace, aby przyjechała. Lada moment zjawiła się i mnie mocno przytuliła. Zza drzwi, wyszedł lekarz.
- Co z nim? - spytałam, będą cała w nerwach.
- Dobrze. Zemdlał z przemęczenia, ale wróci do siebie. Nadal jest nie przytomny. Daliśmy mu leki wzmacniające. Kim pani jest? - spytała pani doktor.
- Jestem pracownicą w kawiarni. Razem pracujemy.
- Ma pani kontakt do jego rodziny? Musze ich poinformować.
- Jason jest z Kalifornii i tylko tyle wiem. Mogę na moment do niego wejść?
- Tylko na chwilę. Sama. - powiedziała, nie będąc raczej zachwycona.
Weszłam do pokoju, w którym leżał. Podeszłam do niego i chwyciłam za rękę. Poleciały mi łzy. Moje serce zaczęło mi szybciej bić.Chwyciłam go za rękę. 
- Mam nadzieję, że dojdziesz do zdrowia.
Ścisnęłam jego dłoń. Nachyliłam nad nim.
- Zakochałam się w tobie. Kocham cię Jason. - zamknęłam oczy i pocałowałam go w usta.