UWAGA!

!!!OPOWIADANIE MOŻE ZAWIERAĆ PRZEKLEŃSTWA ORAZ SCENY EROTYCZNE!!!





czwartek, 16 kwietnia 2015

Rozdział 25

Przed sobą, widziałam parę adidasów. Podniosłam głowę i zobaczyłam dosyć wysokiego mężczyznę. Był elegancko ubrany. Adidasy trochę nie pasowały do ubioru. Podniosłam się i nie wiem dlaczego, ale zaczęłam od razu płakać. Mężczyzna przysiadł się obok mnie, po czym wyjął chusteczkę, podał mi ją.
- Opowiedz mi co się stało. - powiedział.
Mam opowiadać obcej mi osobie o moim zrujnowanym życiu? To nie w moim stylu, lecz komu mam się wyżalić? Tacie wolę nic nie mówić, a wszyscy moi znajomi odsunęli się ode mnie.
- Moje życie nie ma już sensu. - zaczęłam - Nie mam już dla kogo żyć. Chcę uciec jak najdalej stąd.
- Co ty gadasz? - poprawił swoje ułożenie - Na pewno będzie lepiej. Musisz tylko w to uwierzyć. Mówię poważnie.
Mężczyzna wstał i wyciągnął rękę w moją stronę. Przez chwilę się na nią wpatrywałam. W końcu chwyciłam go i pomógł mi się podnieść. Dał znak, że mam iść razem z nim. Szłam z tyłu. Jestem ciekawa, gdzie mnie prowadzi. Po chwili, odwrócił się w moją stronę i dał znak, że mam się go nie bać i iść tuż przy nim. Tak zrobiłam. Z jego twarzy nie znikał uśmiech. w pewnym momencie, stanęliśmy przy wejściu do parku. Od razu zrobiło mi się słabo.
- Coś ci jest? - spytał lekko przerażony.
- Chyba nie chcesz iść ze mną do tego parku? - spytałam, wskazując na miejsce ręką.
- Zamierzam. Chcę cie rozweselić.
O nie. Odeszłam kawałek do tyłu. Chłopak podszedł ponownie do mnie.
- Skoro przeraża cię park, to pójdziemy w inne miejsce i chyba już wiem gdzie. - uśmiechnął się szeroko i szedł dalej.
Ja za nim. Po paru minutach, dotarliśmy na plażę. Chyba jest trochę za zimno, aby siedzieć na piasku i się opalać. Podeszliśmy bliżej wody i usiedliśmy. Woda była piękna. Co jakiś czas było widać fale.
- Opowiedz mi teraz, co tobie się przytrafiło, że chcesz skończyć ze sobą. - spojrzał na mnie.
- Nie mówiłam, że ogółem chce się zabić, tylko nie chce mieć problemów. Chciałbym tak zacząć wszystko od nowa, bez żadnych kłamstw i romansów. - chłopak dziwnie się spojrzał - Miałam chłopaka. Byłam z nim szczęśliwa. Pewnego dnia, udałam się do kawiarni "Caffecake". Może słyszałeś?
- Bylem tam nie raz.
- Pracuje tam taki jeden chłopak, Jason. Poczułam się dosyć dziwnie. Przyjaciółka chciała go poznać, wiec jej pokazałam. Spodobał się jej również. Zakochała się w nim. Wszystko by było super, gdyby Mike mnie nie poratował dziwnie.
- Co masz na myśli, mówiąc 'dziwnie"? - zapytał, kładąc się na piasku.
Również się położyłam.
- Zrobiłam sobie z niego żart, że będę miała z nim dziecko. Był zły na mnie. W końcu powiedziałam mu, że to był żart, a on nagle zaczął pragnąć być ojcem. Wkurzyłam się, więc mu to wygadałam. Zaczął mnie wyzywać i przeklinać. Zerwałam z nim.
- Dupek. - wymamrotał, przez zamknięte oczy.
Przez moment myślałam, że w ogóle mnie nie słucha.
- Opowiadaj dalej.
- Wtedy postanowiłam związać się z Jason'em. Był taki opiekuńczy. Dbał o mnie. 
- Ta przyjaciółka na pewno była na ciebie zła.
- Chyba trochę była. Nie pamiętam. Wiem, że ona mnie wspierała, a ja ją. Pamiętam jak Grace została porwana i wraz z Jason'em jej szukaliśmy. Wtedy przyjechała nasza znajoma, Nikolina. Dawno się z nią nie widziałyśmy. Potem byłam trochę na nią zła.
- Dlaczego? - podniósł się trochę.
- Związała się z Mike'm. - spojrzałam na niego.
- Przecież mówiłaś, że źle cię traktował.
- Tak. Ale sam fakt, że przyjaciółka z nim była, było wkurzające. Nie powinna tak robić.
- A wiedziała, że ty z nim kiedyś byłaś.
- Nie. - lekko puściłam uśmiech, chociaż nie chciałam.
- To nie zrobiła nic złego, a tym bardziej specjalnie.
Ma rację. Nagle, poczułam, że burczy mi w brzuchu. 
- Zgłodniałam. - wymamrotałam.
- To idziemy coś zjeść. - mężczyzna wstał.
Znów mi pomógł. Wyszliśmy z plaży i dotarliśmy, aż do ulubionej Pizzerii. Chłopak poszedł do kasy zmówić coś, a ja usiadłam przy jednym z wolnych stolików. Akurat padł na ten pechowy.
- Zaraz przyniosą jakąś pyszną pizzę i Colę. - powiedział, po czym usiadł na przeciwko mnie.
- To było tutaj. - powiedziałam ze spuszczonym wzrokiem - Przy tym stoliku siedziałyśmy. Ja, Nikolina i Karen. Potem przyszedł własnie Mike i Nikolina go przywitała, dosyć romantycznie.
- Kim jest Karen? Też jedną z twoich przyjaciółek? - spytał, gdy kelnerka podała nam talerze oraz szklanki.
- Tak. Ogółem jest zaginioną siostrą Grace. Gdy ona była w szpitalu, to Karen chciała ją odwiedzić, lecz nie mogła. Z Nikoliną ją śledziłyśmy i dotarłyśmy aż tutaj.
- Pewnie na coś poważnego leżała?
- Jest w ciąży.
Chłopak zszokował się.
- Myślałem, że miała jakąś poważną operację.
Kelnerka przyniosła pizzę i picie. Chłopak okazał szarmanckość i ukroił mi kawałek oraz nalał Coli. Zrobiło mi się strasznie miło. 
- Nie mogłam znieść widoku, Nikoliny i Mike'a, więc udałam się do parku. Potem żałowałam. Przysiadł się do mnie pewien mężczyzna z piwem. Przechadzaliśmy się po nim, aż... - urwałam i spuściłam głowę - ...zaciągnął mnie za drzewo i zgwałcił. - popłakałam się.
- Mężczyzna ponownie wyjął chusteczkę, lecz tym razem on sam mi wytarł łzy.
- Powinnaś z tym iść na policję.
- Udałam się do Jason'a. Rano, gdy wróciłam do siebie, to tata kazał mi zrobić test ciążowy. Był pozytywny.
- Wow.  - zdziwił się - Nie sądziłem, że można zajść tak szybko. - wziął do ust kawałek pizzy.
- Nie byłam z tym gwałcicielem. Okazało się, że ojcem może być Jason lub Mike. Bałam się o tym tacie powiedzieć, lecz gdy się dowiedział, to mnie wyzwał i uciekłam.
- Też do Jason'a?
- Nie chciałam do niego iść, ale tak. Potem znów spotkałam tego gwałciciele u siebie w pracy.
- Pracujesz?
- Tak.  W Caffecake. - wzięłam swój kawałek pizzy - Ten gwałciciel zwie się Ester. Groził mi. Okazało się, że on jest narkomanem. Pewnego dnia, zamknął mnie w szatni, gdzie się przebieramy i zaczął mi grozić. No możne nie, że grozić, ale wyzywał i kopał mnie.
- Straszne.- napił się.
- Poroniłam.
Chłopak zszokował się.
- Zabiłbym gnoja.
- Mówisz jak Karen. - nie mogłam się pozbyć uśmiechu z twarzy.
- Taka prawda - również się uśmiechnął i puścił oczko.
- Wtedy przyszły przyjaciółki. Wszystko było dobrze, gdy wtargnął Jason z Mike'm i zaczęli się bić o mnie.
- Bić o ciebie?
- Tak. Nie mówiłam tobie, ale przed tymi zdarzeniami, spotkałam Mike. Dowiedział się o dziecku i chciał znów spróbować poprawić relacje między nami. Zgodziłam się.
- Zrobiłaś największy błąd jaki mogłaś zrobić. - miał rację.
- Wiem. Teraz to już nie ma znaczenia. Są na mnie źli o to. Tak samo przyjaciółki. - znowu posmutniałam.
- Mówię ci. Jakoś się ułoży.
Chyba ten chłopak był jakimś Aniołem Stróżem. Na wszystko miał jakieś wytłumaczenie, a tym bardziej sprawiał, że miałam ochotę się uśmiechać, mimo, że nie powinnam w takiej sytuacji. Skończyliśmy jeść i zamierzaliśmy się już zbierać, aż nagle,weszły trzy dziewczyny.
- Możemy z tobą porozmawiać? - zaczęła Nikolina.
Spojrzałam się na nie. Widziałam ,że trochę było im głupio.
- Przepraszamy za nasze zachowanie. Nadal chcemy się z tobą przyjaźnić. Przemyślałyśmy wszystko. Wybaczysz nam, Ario? - powiedziała Grace, której od razu pojawiły się łzy.
Pozwoliłam dziewczynom usiąść razem z nami.
- A wy mi wybaczycie? - spytałam.
- Już to zrobiłyśmy. - odpowiedziała Karen.
Wszystkie się uśmiechnęłyśmy.
- A kto to za przystojniak? - spojrzała na niego Nikolna.
- Poznajcie.... - urwałam, gdyż  nie znałam jego imienia - Em... Jak masz na imię? - zaśmiałam się.
- Xander.
- Poznajcie Xander'a.
Dziewczyny się przywitały. Postanowiliśmy już wszyscy, że wyjdziemy z Pizzerii. Kierowaliśmy się w stronę mojego domu. Nagle, przed domem, siedzieli chłopcy. Zdziwiłam się. Czego mogą chcieć?
- Aria. - powiedział Jason.
Mike wstał.
- Czego chcecie? - spytałam, plącząc dłonie na piersiach.
- Źle postąpiliśmy, że cię tak opuściliśmy.
- Rozumiem. Byliście źli na mnie. Źle zrobiłam, że będąc z jednym, romansowałam z drugim.
- Wybaczysz nam? - Mike przybliżył się.
Zaczęłam się zastanawiać. Nie chciałam, aby znow bylo tak jak przedtem.
- A wy mi?
- Oczywiście! - wtrącił się Mike.
- Ja wam też, ale proszę was. Nie bijcie się już o mnie, jasne?
Zgodzili się. Od razu mi było lepiej na sercu. Cieszę się, że mam już to z głowy.
- Mamy jeszcze jedną sprawę. - Jason jednym okiem spojrzał na Mike'a.
- Jaką? - ze zdziwieniem, spojrzałam się na chłopaków, po czym z tyłu na dziewczyny i Xander'a.
- Z kim z nas chcesz być? - zapytał Mike.
Zszokował mnie. Nie powiem, nadal byli w moim sercu. Przez bardzo długi czas patrzałam się na nich. Oboje byli niesamowicie przystojni . Miałam bardzo trudną decyzję do podjęcia. Wzięłam głęboki wdech.
- Kocham....

***
Miesiąc później....

- Musisz jechać? - spytałam Jason'a z którym znajdowałam się na dworcu w Nowym Jorku.
- Tak. Chcę odpocząć trochę od tego miasta, od Caffecake. Musisz mnie zrozumieć, Ario. - spojrzał na mnie.
- Będę za tobą tęsknić.
- Ja za tobą też.
Jason przytulił mnie i pocałował w policzek, po czym odszedł. Przez moment jeszcze stałam i wpatrywałam się w niego. Łzy napływały mi do oczu. Gdy zniknął za schodami, udałam się do domu. Gdy weszłam do swojego pokoju, to zobaczyłam ogromny bałagan. Zaczęłam go ogarniać.
- Ario, czy możesz na chwilę zejść na dół!? - krzyknął tata.
- Już idę!
Wyszłam z pokoju i udałam się na dół. Zauważyłam tatę z panią Monic w salonie. Na stole stały świeczki i jakieś jedzenie. Czyżbym przeszkodziła w romantycznej kolacji? Tata kazał mi usiąść na przeciwko nich. Nagle, tata wyją jakieś pudełko z kieszeni z marynarki i uklęknął przed mamą Grace.
- Monic, czy zostaniesz moją żoną? - zapytał.
Kobieta była w szoku, tak samo jak ja. Z jej oczu spływały niewielkie kropelki łez.
- Tak, Eric'u. Tak, wyjdę za ciebie! - bardzo mocno przytuliła mojego tatę.
Tylko po co ja byłam do tego potrzebna?
- Nie za szybko? - Aria, co cie to obchodzi?!
- Ario, jak ludzie się kochają, to zrobią przecież wszystko by być razem. Wiesz o tym. - odparł, po czym założył pani Monic pierścionek.
- A dlaczego ja byłam potrzebna do zaręczyn?
- Chciałem, aby Monic nie uznała tego za żart, więc jesteś świadkiem tego co tutaj zaszło. - spojrzał się z uśmiechem na kobietę.
- Ja miałabym tobie nie uwierzyć?  - lekko się zezłościła, po czym od razu rozpromieniła i pocałowała tatę.
Chyba powinnam już sobie iść. Weszłam do kuchni, zrobić sobie kanapkę. Byłam nieco głodna. Pod czas jedzenia chleba z masłem i serem białym, za wibrował telefon. Odczytałam SMS'a. "Za godzinę w Caffecake. Nikolina.". Po co chce się ze mną tam spotkać?
- Widzę kochanie, że jesteś nie zadowolona. - zaczął tata, który wszedł do kuchni.
- Dlaczego? - zapytałam zdziwiona.
- Sądziłem, że się ucieszysz, że poukładałem sobie życie, mimo, że nie jest to mama. - widziałam u taty łezkę.
-Oh tato. Cieszę się, naprawdę. Wiem, że bardzo kochasz panią Monic i ja ją lubię. Nie okazałam swojej radości, ale ważne żebyś ty tato był szczęśliwy. - uśmiechnęłam się.
Tata podszedł do mnie i położył rękę na ramieniu, po czym wrócił do kobiety. Za chwilę powinnam być w kawiarni. Zrobiłam ostatni kęs kanapki i wyszłam pośpiesznie z domu. Parę chwil później, znalazłam się pod budynkiem. Weszłam do środka. Grace, Karen, Nikolina oraz Mike siedzieli przy jednym ze stolików z dużą porcją lodów truskawko-czekoladowych. Usiadłam obok nich.
- Szkoda, że Jason musiał wyjechać. - odparła Grace.
- Ale dzięki niemu, masz pracę jako kasjerka. - z uśmiechem powiedziała Nikolina.
- Tylko jutro. - szturchnęła ją.
- Mam nadzieję, że będzie pisał co jakiś czas. - powiedziałam lekko zamyślona.
- Na pewno. - Mike chwycił mnie za dłoń.
- Słyszałyście nowinę? Mój tata właśnie oświadczył się mamie Grace.
Wszyscy byli zszokowani. Po chwili, Grace wydarła się na całą kawiarnię, że aż zgromadzeni tu ludzie, zaczęli się na nią gapić.
- Wiedziałam, że do tego dojdzie! - dodała - Będziemy teraz jak siostry!
Tylko kiwnęłam głową. Do kawiarni, wszedł Xander, po czym usiadł obok mnie.
- Coś mnie ominęło? - zapytał.
- Nasi rodzice się zaręczyli! - znów podekscytowanym głosem wymamrotała przyjaciółka, wskazując na mnie.
Chłopak przez moment chciał się zaśmiać.
- Ciekawe kiedy ty Ario, staniesz na ślubnym kobiercu. - Karen odkładała pusty puchar po lodach.
- Mam nadzieję, że będę mógł przyjść? - zapytał z nadzieją Mike.
- Ja z Nikoliną i tak będziemy czuły się zaproszone! - wymamrotała Grace, zajadając się lodami.
- Na ślub mam jeszcze dużo czasu. Nie śpieszno mi do tego. Ważne, że teraz jestem ponownie szczęśliwa i zakochana. - z radością na twarzy spojrzałam na Xandera, a on na mnie, po czym przybliżyłam się do niego i pocałowałam.
Cieszę się, że nie wybrałam Mike'a czy Jason'a Przez nich czułam się rozdarta.

czwartek, 9 kwietnia 2015

Rozdział 24

- Jason! - krzyknęłam ze łzami w oczach.
Nie wiedziałam co robić. Wyjęłam telefon i już wybierałam numer karetki, gdy Karen chwyciła szklankę pełną napoju i oblała go. Ocknął się.
- Oh Jason. - powiedziałam i przytuliłam go.
- Co się stało? - spytał zdziwiony.
- Straciłeś pamięć? - spytała Grace.
- Pamiętam, że powiedziałaś mamie o ciąży i... to wszystko.
Spojrzałam się na niego. Nie rozumiałam, dlaczego zemdlał.
- Tym razem już naprawdę pójdziemy. Odprowadzę Jason'a do domu.
- Nie ma sprawy. - przyjaciółka wstała z miejsca i odsunęła chłopakowi krzesło, bym wraz z Karen mogły go podnieść.
Jason położył swoje ramię na mojej szyi, a Nikolina otworzyła nam drzwi wyjściowe. Powolnym krokiem, dotarliśmy do domu. Chłopak podał mi klucze z kieszeni i otworzyłam drzwi.
- Usiądę w salonie. - powiedział.
Posadziłam go tam. W kuchni przygotowałam jakaś małą herbatę i mu ją zaniosłam.
- Co tam jest? - zaczął być podejrzliwy.
- To zwykła herbata - uspokoiłam go - Pij.
Zrobił jej łyk. Zaczęłam przez chwilę myśleć. Miałam jedno pytanie do niego, ale nie wiem czy mu je zadać. Ah zaryzykuję.
- Czy przezywasz moją ciąże?
- Słucham? - zszokował się.
- Mam na myśli, czy przejmujesz się mną. 
- Oczywiście. nie chcę aby tobie coś złego się stało.
Kiwnęłam tylko głową. To chyba znałam już swoją odpowiedź. Za bardzo się mną przejmuje i to go wykończyło. Chyba. Gdy wypił swoją herbatę, to postanowiłam zanieść go do łózka. Chciałam go rozebrać, gdyż mnie powstrzymał i zasugerował, że ma siłę by sam to zrobić.
- Chcesz zostać na noc?
- Z miłą chęcią. Będę miała wtedy na ciebie oko. - podeszłam do chłopaka i musnęłam w policzek.
Położyłam się obok niego. Tym razem to ja go obięłam ramionami. Czułam, że jest zimny.

***
Po przebudzeniu się, od razu spojrzałam na chłopaka, lecz go już nie było. Gdzie on się podziewa? Wygramoliłam się i zeszłam na dół. Może znów robi dla mnie śniadanie. Był zbytnio osłabiony, wiec na pewno dzisiaj nie byłby wstanie zrobić sam śniadania. Zobaczyłam go akurat w kuchni, pijącego kawę.
- Witaj Ario. - powiedział z uśmiechem.
Podeszłam.
- Już nie śpisz? - usiadłam na krześle obok niego.
- Nie. Za chwilę idziemy do pracy, więc jedz śniadanie. - podsunął mi dwie kanapki.
Chwyciłam jedną i zaczęłam jeść.
- Jak się dzisiaj czujesz? - spytałam z pełnymi ustami
- Dobrze. - uśmiechnął się.
- To super, kochanie. - pocałowałam go w usta.
Dokończyłam śniadanie i oboje udaliśmy się na górę. Chwyciłam swoją torebkę i pomału wychodziliśmy z domu. Jason chwycił mnie za rękę. Nie wiem dlaczego, ale poczułam, że się strasznie rumienię. Spojrzałam na niego, a on na mnie. Zbliżaliśmy się już do kawiarni. Była jeszcze zamknięta. Nagle, za nami pojawił się Ester, który właśnie zamierzał otworzyć Caffecake. Kto mu dał klucz do cholery? Weszliśmy do szatni, aby się przebrać. Pierwsi goście pojawili się dopiero pół godziny później. Zdziwiło mnie, że każdy klient dzisiaj chciał zamówić to samo, czyli Czekoladowe ciasto z miętowym budyniem. Akurat ten przysmak był nowością w kawiarni. Sama bym z chęcią spróbowała. Zwróciłam uwagę, że Ester się na mnie dziwnie patrzy. Przecież nic mu nie zrobiłam.
- Mógłbym dostać jeszcze jeden kawałek tego ciasta? - spytał mnie klient.
- Oczywiście. - z uśmiechem podeszłam do kucharza, aby podał mi jeszcze jeden kawałek ciasta.
Zaniosłam go. Naprawdę, był straszny ruch dzisiaj. Jak nigdy! Szefowa na pewno nie zdejmie tego deseru z Menu.
- Aria, czy mogłabyś na moment się urwać? - spytała Nikolina, która ledwo co weszła do środka.
- Raczej nie. - odparłam.
Przyjaciółka zaczęła się rozglądać po kawiarni.
- Chodzi o Mike'a.
- Co z nim? - splotłam ręce na piersiach.
- Chce się z tobą teraz spotkać. Nie wiem o co chodzi.
Zdziwiłam się. Podeszłam do Jason'a się spytać czy mogę szybciutko wyjść. Musiałam trochę go okłamać. Zgodził się, ale mam się pośpieszyć. Postanowiłam się nie przebierać i z Nikoliną opuściłyśmy Caffecake. Ona udała się w swoją stronę, a ja w swoją. Zapukałam do drzwi chłopaka.
- Chciałeś coś? - spytałam, gdy tylko je otworzył.
- Musiałem się z tobą zobaczyć. - wpuścił mnie do środka.
Udaliśmy się do kuchni, gdzie czekała już ciepła herbata.
- Jak było wczoraj u Grace.
- Nie chcesz wiedzieć. Nikolina ci nie mówiła? - spytałam, popijając herbatę.
- Nie rozmawiałem z nią. Tylko poprosiłem by po ciebie przyszła.
- I tylko po to chciałeś mnie widzieć?
- Nie. - Mike zaczął dotykać mojej twarzy.
Poprosił mnie, abym wstała i zaprowadził na kanapę w salonie. Położyłam się na niej, a on namiętnie całował, przy czym powolnymi krokami mnie odpinał. Chce uprawiać teraz zemną seks, mimo, że powinnam być w pracy? Jego duża dłoń powędrowała na moje piersi. Macał je, przez co piszczałam. Miałam zamiar sama pchać swój język do jego jamy ustnej. Nie! Aria, opanuj się! Chłopak próbował dopchać się do moich spodni, gdyż go powstrzymałam. Zdziwił się.
- Coś nie tak zrobiłem? - zapytał.
- Powinnam być w pracy. Przyszłam tylko na chwilę.
- Rozumiem. - podniósł się.
Również wstałam i poprawiłam sobie stanik. Dopiłam jeszcze herbatę i pożegnałam Mike'a, pocałunkiem. Do kawiarni normalnie biegłam. Mam nadzieję, że nie zamierza przyjść szefowa. Wtedy bym chyba dostała zwolniona. Dotarłam. Jason spojrzał się na ,mnie i zawołał gestem ręki
- Dobrze, że wróciłaś wcześniej. Szefowa ma przyjść. - no i wywołałam wilka z lasu.
- O której? - spytałam, poprawiając swoje ubranie.
- Nie wiem.
Wróciłam do pracy.  Czy mi się zdaje, czy jest jeszcze więcej klientów niż przedtem? Jak zwykle tylko te jedno ciasto. Ludzie, jest wiele innych ciast do spróbowania i bardzo pysznych! Tak właśnie minął mi dzień w owej kawiarni. Weszłam do szatni, aby się przebrać. Zamierzałam już z niej wychodzić, gdyż zobaczyłam Ester'a, który własnie stał przy drzwiach. Minę miał jakąś inną niż przedtem.
- Gdzie jest ta mała torebka? - spytał, podchodząc do mnie powolnym krokiem.
- Jaka torebka? - zdziwiłam się - Nie wiem o czym ty mówisz.
- Nie wygłupiaj się, szmato! - podniósł głos. - Za kartonem, który był na zapleczu, schowałem coś. Teraz tego tam nie ma. Szefowa mi mówiła, że tobie kazała zabrać karton do samochodu.
- Nie wiedziałam, że coś tam było. - przyznałam - I pewnie schowałeś tam jakieś prochy.
- A gówno cie to obchodzi! - podszedł i nagle chwycił mnie za szyję.
Czułam. że zaczynam tracić oddech
- Puść mnie. - ledwo wykrztusiłam.
- Puszczę, jak mi oddasz torebkę.
- Nic ci nie oddam. Nie mam.
Po chwili puścił. Chyba w końcu zrozumiał. W pewnym momencie, szybkim ruchem wymachiwał nogą i kopnął mnie w brzuch, że aż upadłam. Chwyciłam się za niego.
- Co ty wyprawiasz?! - krzyknęłam ze rzeką łez.
- Masz mi załatwić tą samą działkę co przedtem, albo powiem o tym, że się ze mną kochałaś.
- Już o tym wiedzą.
- Ale nie to, że ty tego chciałaś.
- Kłamca.
- Zamknij ryj! - ponownie mnie kopnął i to w te same miejsce.
Nagle, zobaczyłam krew na spodniach, przy czym straszny ból brzucha. W pewnym momencie, drzwi od szatni się otwarły.
- Policja! Masz prawo zachować milczenie! - policjanci wtargnęli i zabrali Ester'a.
- Co tu się stało? - spytała szefowa, która wyłoniła się znikąd - Aria? - podeszła do mnie.
Dotknęła dwoma palcami krwi. Nie mogłam opanować swoich płaczu.
- Jesteś w ciąży? - spytała patrząc na mnie, a tylko kiwnęłam głową na potwierdzenie - Szkoda, że wcześniej nie wiedziałam jaki jest pan Ester. Nigdy bym go nie zatrudniła. a ty powinnaś mnie uprzedzić o swoim stanie. - wyjęła telefon z kieszeni i wyszła.
Do środka właśnie wtargnęły Karen, Nikolina i Grace.
- Kochana, wszystko dobrze? - spytała Karen.
- Nie. Strasznie boli mnie brzuch. - odparłam i próbowałam się podnieść, ale nie mogłam.
Dziewczyny były przerażone. Nagle i nie spodziewanie, wszedł Jason i Mike, którzy od razu przyszli do mnie.
- Co się stało skarbie? - powiedzieli wspólnie.
Zaczęli na siebie dziwnie patrzeć. O kurwa. Teraz chyba się zacznie.
- Coś ty koleś powiedział? - spytał go Mike - Aria jest przecież moja.
- Słucham? Aria jest moją dziewczyną, palancie! - krzyknął Jason.
Po chwili oboje mężczyźni zaczęli się bić. Jason uderzył Mike'a w twarz, a on drugiego w brzuch. Co ja narobiłam?
- Możecie przestać? -powiedziałam z bólem.
Przestali i zaczęli się na mnie patrzeć.
- Kogo naprawdę kochasz? - spytał Mike.
Zatkał mnie tym pytaniem. Miałam ich obydwóch w sercu i trudno było mi podjąć decyzję.
- Nie wiem. - wymamrotałam.
- Spotykałaś się z nami obojga potajemnie? - spytał jeden z nich.
Kiwnęłam głową.
- Nie chciałam do tego doprowadzić. Miałam zamiar zdecydować do kogo bardziej czuję. Kogo kocham.
- Jesteś zwykłą egoistką. - Mike opuścił szatnię.
- Mike, wracaj! Nie skończyłam jeszcze! Mike! - krzyczałam, ale chyba nic to nie dawało i po chwili spojrzałam na drugiego chłopaka - Jason....
- Nie Ario. - przerwał mi - Nie chcę ciebie już widzieć i znać. - również odszedł.
Cały mój świat chyba lęgnął w gruzach. Co ja najlepszego narobiłam?! Przyjaciółki stały nie ruchomo, aż do momenty, gdy otworzyła usta Grace.
- Przykro mi, ale na mnie chyba już pora.
- Proszę was. tylko wy mnie nie opuszczajcie. - wymamrotałam.
- To co zrobiłaś, było chamskie. - powiedziała Karen, która kierowała się w stronę drzwi.
Wyszła. Reszta zrobiła tak samo. Teraz zupełnie byłam sama. Miałam ochotę uciec jak najdalej.
- Karetka już przyjechała. - powiedziała szefowa.

***
- Musi pani teraz o siebie dbać. - powiedziała pielęgniarka, która trzymała w ręce mój wypis ze szpitala.
Podała mi go.
- Wiem proszę pani.
- Jeszcze raz bardzo mi przykro, że nie mogliśmy uratować dziecka. - położyła rękę na moim ramieniu, po czym dała wypis i odeszła.
Spojrzałam się na nią. Gdy się dowiedziałam, to chciałam być na jego miejscu. Dlaczego to wszystko musiało mnie akurat spotkać? Gdy opuściłam blok szpitala, zastanawiałam się co zrobić. Mogłam wrócić do domu, bardzo bym chciała iść odwiedzić swoje przyjaciółki oraz chłopaków. Zamierzam ich przeprosić za to wszystko. Akurat dotarłam do drzwi Mike'a. Zapukałam. Przez dłuższy czas nikt nie otwierał.
- Kto tam? - po dłuższej chwili się odezwał.
- To ja, Aria, Możemy porozmawiać? - spytałam, mając wielką nadzieję, że mnie wpuści do środka.
- Odejdź sąd. Nie mam ochoty rozmawiać z oszustką i kłamczuchą.
Posmutniałam. Miałam wrażenie, że część serca, które go kochało, przełamało się na pół. Odeszłam od jego drzwi. Może Jason będzie chętny do rozmowy. Własnie stanęłam przed jego drzwiami.
- Jason, jesteś w domu? - spytałam, pukając do drzwi.
Po krótkiej chwili mi je otworzył.
- Cześć, Ario. Coś się stało? Widzę, że już cię wypisali.
- Chcę ciebie przeprosić. Nie powinnam tak robić. Naprawdę to jestem bardzo w tobie zakochana.
- Na to już raczej za późno. - powiedział z poważną miną.
- Jason, tylko nie to. - do oczu napływały łzy.
- Przez to moje uczucie do ciebie zniknęło. Kochałem cię, Ario. Naprawdę cię kochałem. Teraz odejdź i zapomnij o mnie. - zamknął drzwi.
Płakałam. Nie mogłam się opanować. Cały czas żałuję, że tak zrobiłam. Udałam się do Grace. Mam nadzieję, że uda mi się z nią porozmawiać. 
- Czego chcesz? - spytała, wychodząc na zewnątrz wraz ze swoją siostrą oraz Nikoliną.
- Przepraszam za wszystko. - powiedziałam wycierając łzy z oczu.
Dziewczyny spojrzały się na siebie.
- Źle potraktowałaś chłopaków. - Grace splotła ręce na piersi.
- A tym bardziej Jason'a, po którym było widać, że jest w tobie zakochany. - dodała Nikolina.
- Wiem, dziewczyny. Chciałam teraz wszystko naprawić.
- Za późno. - wszystkie weszły do środka, zostawiając mnie przed domem.
No pięknie! Jeszcze one. Kurwa. Teraz to zupełnie mam ochotę się zabić. Odeszłam. Nie zamierzałam iść do domu. Pewnie tata też będzie miał do mnie pretensje, mimo, że nie wie o co chodzi. Na pewno by nie był zadowolony, gdyby wiedział. Udałam się do centrum miasta. Usiadłam przy murze. Znalazłam jakieś puste pudełeczko po deserze i postawiłam przed sobą. Położyłam się na ziemi i zaczęłam szlochać.
- Coś się stało? Nie wyglądasz na bezdomną. - powiedział przyjemny, męski głos.

piątek, 3 kwietnia 2015

Rozdział 23

Zapukałam do drzwi Mike'a. Za nim otworzył drzwi, to trochę czasu minęło. Oczywiście pocałował mnie w usta na powitanie.
- Co powiesz zamiast kolacji, na obiad? - zaproponował.
- Mi pasuje. - uśmiechnęłam się.
Udaliśmy się do kuchni. Zauważyłam, że wszystko już było gotowe. Chłopak chwycił dwa talerze i zaniósł do salonu. Przez moment myślałam, że będziemy jeść tutaj, w kuchni.
- Usiądź już przy stole. - powiedział, chwytając kieliszki.
Będziemy pili wino? Zrobiłam tak. Musiał się naprawdę postarać. Wszystko wyglądało tak pysznie. Chwyciłam za widelec i zaczęłam już konsumować danie, które przygotował. Miałam wrażenie, że Mike cały czas się na mnie patrzy. Nie myliłam się. Przez większy czas, milczeliśmy.
- Dlaczego nie możesz przyjść wieczorem? - spytał, popijając jedzenie winem.
- Idę na kolację do Grace.
- Pójdę z tobą.
- Nie! - krzyknęłam.
Chłopak dziwnie się na mnie patrzył, aż mu jedzenie z widelca spadło.
- To znaczy, wolę iść tam sama. Rozumiesz? - tym razem wymamrotałam spokojnie.
Kiwnął tylko głową. Gdy skończyliśmy obiad, pomogłam chłopakowi w sprzątaniu. Nasze dłonie się dotknęły. Spojrzałam na jego twarz. Była pełna radości. Jego dłoń powędrowała na mój brzuch i przez dłuższy czas masował go. Trochę dziwnie się czułam. Miałam ochotę go bardzo namiętnie pocałować. Jego twarz przybliżyła się do mojej. Całowaliśmy przez dłuższy czas, aż za wibrował mój telefon. Wyjęłam go i spojrzałam na osobę dobijającą się do mnie. Cholera! To Jason. Przeprosiłam na moment Mike'a i udałam się na górę, aby odebrać.
- Cześć Jason. - zaczęłam.
- Witaj skarbie. Przyszłabyś do mnie? Kupiłem lody truskawkowe, ale sam ich nie zjem. - zaśmiał się.
I co mam teraz zrobić? Trochę głupio by było, gdybym tak po prostu opuściła Mike'a.
- Pewnie. Będę za godzinę. - co ja gadam.
- Będę na ciebie czekał. - rozłączył się.
Schowałam komórkę i wróciłam do chłopaka.
- Coś się stało? - spytał, siadając na tapczanie w salonie.
- Będę musiała wyjść. - podeszłam i ciągnęłam kłamstwo - Tata mnie pilnie potrzebuje.
- Dobrze. Odezwę się do ciebie. - chwycił moją twarz i pocałował.
Puściłam mu ciepły uśmiech i wyszłam. Nie minęło dużo minut i zamierzałam zapukać do Jason'a.
- Cieszę się, że tak szybko jesteś.
Czyżby stał cały czas przy oknie, czekając na mnie? To nawet miłe z jego strony. Wpuścił mnie do środka. Już widziałam uszykowane pucharki lodów na stole kuchennym. Podał mi jeden z nich. Spróbowałam i już nie mogłam się oprzeć ich smaku. Jadłam wiele lodów truskawkowych, ale te miały inny smak.
- Gdzie je kupiłeś? - zapytałam.
- Co? Lody? W jakimś spożywczym.
- Muszę się tam wybrać. Są bardzo dobre.
- Smakują jak normalne lody, Ario. Chyba tobie się zmieniły kubki smakowe w ciąży.
Może ma rację. Skończyliśmy jeść i chłopak podszedł do mnie, by wziąć z mojej dłoni pucharek. Jego wzrok był skupiony na moim. Swoją dłonią dotykał mojej twarzy. Zaczynałam czuć, że odlatuję. Pocałował mnie. Chciałam wiecznie czuć jego usta na moich.
- Musimy się za chwilę zbierać do Grace. - przestał.
Spojrzałam na zegarek. Faktycznie! Muszę się jeszcze jakoś elegancko przebrać.
- Pójdę do domu się przebrać. - wstałam.
- Okej. Przyjdę po ciebie za pół godziny.
Puściłam szczery uśmiech. Dobrze, że Mike nie idzie z nami. No chyba, że pójdzie z nim Nikoliną. Wyszłam z domu chłopaka wprost do siebie. Tata chyba też się wybiera. Widziałam jego nowy krawat. Może nie już taki nowy, ale zawsze mówił, że po śmierci mamy, go nie odpakuje i nie założy. Widocznie pani Monic na niego wpłynęła. W szafie w pokoju, wyjęłam pierwszą lepszą suknię. Chyba będzie się nadawała. Spojrzałam się w lustrze, po założeniu i się nie myliłam. Ładnie się umalowałam i założyłam nie wysokie szpilki. Zeszłam na dół.
- Gotowa? - spytał tata, poprawiając krawat.
- Tak.
- To idziemy.
- Idź sam. Po mnie przyjdzie Jason.
- Jason? - zdziwił się.
- Tato, mówiłam ci o nim.
- Nie przypominam sobie - zaczął myśleć - Dobra córcia! Idę już. - wyszedł,
Jestem pewna, że mu o nim mówiłam. W salonie, szybko przejrzałam czy lecą jakieś wiadomości w telewizji. Nie będę się przynajmniej nudzić, czekając na chłopaka. Ledwo co uruchomiłam telewizor, a już usłyszałam dzwonek. Szybko. Otworzyłam chłopakowi drzwi. Wszedł na chwilę do środka, a ja wróciłam się na górę po torebkę i mogliśmy już wychodzić. Przez całą drogę niemal się śmialiśmy. Nie mieliśmy konkretnego powodu. Jason zapukał do drzwi Grace.
- Wchodźcie. - otworzyła nam jej mama.
Usłyszeliśmy głośne rozmowy dobiegające z salonu. Weszliśmy i przywitaliśmy się, po czym usiedliśmy na wolnych dwóch obok siebie miejscach. Karen poleciła nam abyśmy spróbowali jej sałatki. Tak zrobiliśmy.
- Kochanie, są już wszyscy. Chciałaś coś powiedzieć. - mama Grace usiadła na swoim miejscu, obok mojego taty - Nie rozumiem dlaczego nie mogłaś o tym mówić na osobności.
Widziałam, że dziewczyna się trząść. Próbowałam ją trochę uspokoić, lecz chyba to nic nie dało. Przyjaciółka wstała z miejsca.
- Mamo, muszę ci coś powiedzieć o Haylie. - jej mama poprawiła swoje ułożenie na krześle - Ona nie ma tak na imię. - spuściła głowę.
- To jak? I po to sprowadziłaś tutaj wszystkich ludzi? Grace...
- Musiałam ich tutaj sprowadzić. Chciałam, aby wszyscy byli światkami tego co tobie powiem, mamo. Haylie to tak naprawdę Karen.
- W takim razie milo cię poznać Karen. - zwróciła się do dziewczyny - Masz takie same imię, jak moja córka, która uciekła z domu. Tak bardzo mi jej brakuje. - wyłoniła łzy.
- Ja też tęsknię... mamo.- powiedziała ze smutkiem i lekkim uśmiechem.
- Słucham? - zdziwiła się kobieta.
- Karen jest właśnie twoją córką, a moją siostrą, która kiedyś uciekła. - wyjaśniła Grace.
Widziałam, że pani Monic chyba nie mogła złapać oddechu ze zdziwienia. Miałam wrażenie, że robiło się niezręcznie. Kobieta wstała z miejsca ze łzami w oczach.
- Poczekaj, mamo! Jest coś jeszcze. - zatrzymała ją przyjaciółka.
- Co takiego? Chyba mam już dosyć wrażeń na dzisiaj.
- Spodziewam się dziecka.
W tym momencie, zrobiło się strasznie cicho. Było by można usłyszeć muchę. Każdy zaczął się na siebie gapić, aż w pewnym momencie, tacie spadł widelec, który obił się o talerz.
- Czy ty żartujesz? - pani Monic położyła ręce na biodrach.
- Nie. - widziałam u przyjaciółki łzy.
- Mam już serdecznie dosyć tego dnia! - krzyknęła jej mama, aż się wystraszyłam - Chcę abyście wszyscy opuścili ten dom! - szła w kierunku schodów.
- Monic, zaczekaj! - tata podszedł do niej, aby ją zatrzymać - Nie możesz tak po prostu uciec od sprawy.
- A co mam niby zrobić, Eric. Co?!
- Pogadaj z obiema córkami na spokojnie. - tata położył swoja dłoń na jej ramieniu.
Nagle, pani Monic, podniosła dłoń i mocno walnęła mojego tatę w policzek. Zamarłam na ten widok.
- Eric... Nie chciałam. - wyjąkała - Przepraszam.... - pobiegła na górę.
Tata ze smutkiem odszedł do drzwi wyjściowych. Było mi go żal. Wiem, że mama Grace zrobiła to nie specjalnie. Mam nadzieję, że on też o tym wie.
- Grace, chyba z Jason'em będziemy się pomału zbierać.
- Zostańcie jeszcze chwilę. Nie chcę teraz być sama. - łzy Grace zamieniły się we wodospad.
Przytuliłam przyjaciółkę. Dołączyła Nikolina.
- Musze odebrać. - długowłosa brunetka wstała, wyjęła telefon i weszła do kuchni, odbierając telefon.
- Jason, wszystko dobrze? - usłyszałam głos Karen.
Odwróciłam się w stronę chłopaka i zobaczyłam, że jego głowa znajduje się na talerzu. Zaczęłam go szturchać.
- Jason? - podniosłam go i nagle się przeraziłam, gdy zobaczyłam, że ma zamknięte oczy i był bardzo blady.

piątek, 27 marca 2015

Rozdział 22

- Aria? Aria, ocknij się. - usłyszałam echo.
Otworzyłam oczy oraz nimi pomrugałam raz. Przy mnie klęczała Nikolina. Była we łzach.
- Co się stało? - spytałam ledwie słyszalnie.
- Zemdlałaś. - dziewczyna pomogła mi się podnieść - Wszystko w porządku?
- Tak. Trochę głowa mnie boli.
Nikolina pomogła mi dojść na kanapę. Usiadłam, a ona udała się na chwilę do kuchni. Przyniosła mi szklankę wody. Zrobiłam jej łyk.
- To co wtedy mówiłaś, to było o tobie, tak? - spytała.
- Tak. - po smutniałam.
- Przykro mi. Przepraszam że cie nazwałam niedawno obraźliwie. - przytuliła mnie.
Cieszę się, że się pogodziłyśmy.
- Wiesz który to miesiąc?
- Pierwszy tydzień.
- Gratuluję. - uśmiechnęła się.
- Dzięki. Chciałabym wiedzieć kto jest ojcem dziecka.
Zdziwiła się.
- Co chcesz przez to powiedzieć? Nie wiesz z kim uprawiałaś seks?
- Uprawiałam z dwoma. Jason'em i Mike'm.
- Że jak? - zrobiła dziwną minę.
- To co usłyszałaś. Jeszcze prześladuje mnie ten gwałciciel. - zakryłam twarz.
- To był ten koleś, który trzymał cię za ramię? - spytała.
Spojrzałam się w jej stronę, totalnie zszokowana.
- Skąd wiesz, że tak było?
- Widziałam was w oknie. - wskazała na nie palcem - Czego chciał? Mam mu urwać jaja?
- Chciał, abym to trzymała w tajemnicy, bo inaczej mnie zabije. - znów chciało mi się płakać, lecz powstrzymywałam łzy.
- Cofam to co powiedziałam. Wezmę piłę mechaniczną i przetnę tego idiotę na pół.
No teraz się zaśmiałam. Spojrzałam na zegarek i doszłam do wniosku, że powinnam być już w łóżku. Pożegnałam się z nią i szłam w kierunku drzwi frontowych. Po chwili, przyjaciółka zaczęła mnie wołać. Odwróciłam się i trzymała mojego buta w dłoni. Spojrzałam na swoje stopy. Ładnie! Wyszłabym z jednym butem na ulicę. Cofnęłam się, aby go od niego wziąć i założyłam na prawą nogę. Teraz znajdowałam się już na dworze. Strasznie się już zimno zrobiło. Zastanawiam się, czy nie iść na jakieś skróty. Aria, zapomnij. Jeszcze wpadniesz na jakiegoś kolejnego gwałciciela. Jednak szłam normalną drogą. Żałuję, że nie wzięłam ze sobą dodatkowych ubrań na przebranie. Nie sądziłam ,że moje pośladki zamarzną, mimo, że mam długie spodnie. A może to wina tych butów? Sama nie wiem. Weszłam do domu i wszystkie światła były już zgaszone. Weszłam na paluszkach do kuchni po jakiś sok. Otworzyłam lodówkę. Tylko mleko i zwykła woda gazowana. Wyjęłam wodę i napiłam się jej. Przed spaniem, szybciutko się umyłam. Gdy już leżałam, myślałam o dwóch mężczyznach w moim sercu. Mam nadzieję, że Mike się zmienił. Wkurzyło mnie to wtedy, jak zmienił zdanie o posiadaniu rodziny. Teraz pewnie jego marzenia się spełniły. Zaczęłam coraz bardziej czuć, że moim jedynym wybrankiem, jest Jason. Jest taki miły, kochany i opiekuńczy. Nie chciałabym go stracić na zawsze. Nagle, do mojego umysłu, wtargnął Ester. A ten mi tu czego? Miałam obraz jego w kawiarni. Wiem dlaczego się tam zatrudnił, ale gdyby szefowa wiedziała, co mi zrobił, to na pewno by go nie zatrudniła, Zaczęłam już ziewać i powoli zmykały mi się oczy.

***
Obudziłam się i zaczęłam się ubierać. Po chwili, usłyszałam wiadomość na swoim laptopie. Cały czas był włączony? Podeszłam do niego. Dostałam wiadomość od Mike'a.

Mike: witaj piękna :*
Ja: Cześć Mike. Nie sadziłam, że napiszesz.
Mike: jestem nieprzewidywalny kochanie
Mike: dzisiaj kolacja się uda
Ja: Nie wiem.... Powiedzmy, że tak
Mike: przyjdę po ciebie do domu
Ja: Nie. Ja do ciebie przyjdę. Wiesz tak będzie dla mnie najlepiej.
Mike: jak sobie moja księżniczka życzy
Ja: Śpieszę się do pracy
Mike: to nie będę cię zatrzymywał miłej pracki :*
Ja: Dziękuję :*

Od razu pożałowałam tej minki na końcu. Tym razem wyłączyłam laptopa i zeszłam na dól. Widzę, że tata wcześniej wstał i zrobił małe zakupy. Kupił mój ulubiony ser, z którym własnie zrobiłam kanapkę. Mniam! Do mniejszego kubka nalałam sobie zimne mleko i się go napiłam. Musiałam już się zbierać do pracy. Wsadziłam szklankę do zlewu, chwyciłam torebkę i wyszłam. W Caffecake o dziwo byłam chyba pierwsza. Nie licząc oczywiście szefowej.
- Już jesteś? Zostało jeszcze piętnaście minut. - odparła, wychodząc ze zaplecza.
Spojrzałam na zegarek i faktycznie. Jeszcze nie było dziewiątej.
- Przepraszam. Sądziłam, że już jest za dziesięć dziewiąta. - odparłam.
- Nie szkodzi. Ze zaplecza weź te dwa kartony i zanieś do samochodu, który stoi po drugiej stronie ulicy. - powiedziała, siadając przy jednym ze stolików.
- Dobrze.
Weszłam tam i od razu przy wejściu, były dwa kartony. Chwyciłam je i zaniosłam prosto do samochodu. Nie były nawet aż tak ciężkie jak sądziłam. Wróciłam tym razem do szatni i przebrałam się. Miałam jeszcze parę minut, więc posiedziałam w niej. Po chwili, przyszedł Jason. Pocałował mnie w usta na przywitanie.
- Od której już tutaj jesteś? - spytał.
- Od paru minut.
- Właśnie przyszedł jeden klient i usiadł przy stole. Obsłużysz?
- Pewnie.
Wstałam i weszłam do samej kawiarni. Klient przeglądał Menu.
- Co panu podać?
- Zwykłą kawę poproszę.
Zapisałam zamówienie i zaniosłam do kucharza. Tak miły resztę godzin w pracy. Udałam się do szatni, by trochę odpocząć. Zauważyłam, że Ester chodził w tę i weftę. Wyglądał jakby czegoś szukał.
- Zgubiłeś coś? - spytałam po chwili.
- Nie mogę znaleźć jeden rzeczy. Może ją widziałaś? - spojrzał na mnie.
Kiwnęłam przecząco głową. Ciekawe co zgubił. Rozejrzał się jeszcze przez chwilę i wyszedł. Szkoda, że nie wzięłam ze sobą jakiegoś picia. A przecież tutaj mogę sobie je kupić. Podeszłam do Jasona.
- Mogę sobie kupić oranżadę?
- Pewnie. Kto ci zabrania. - odwrócił się i chwycił małą butelkę Coca-Coli, którą mi potem podał.
Zapłaciłam i wróciłam do szatni. W końcu mogę dalej pracować. Gdy wróciłam, czekały na mnie trzy stoliki do obsłużenia. Jeden stolik chciał truskawkowe ciasto, drugi muffinki i gorącą czekoladę, a trzeci butelkę Pepsi. Podobało mi się, że klienci byli mili i uprzejmi dzisiaj. Oczywiście ja powinnam być cały czas uprzejma i miła, lecz nie zawsze to wychodzi, jak jakiś klient cię wyzywa od najgorszego człowieka na świecie.
- Czy te ciasto na pewno było dzisiaj robione? - spytał jeden z obecnych klientów.
- Nie jestem tego pewna, ponieważ mamy przywożone tutejsze ciasta, ale mogę panu zagwarantować, że ta szarlotka pochodzi z dzisiejszej dostawy. - uśmiechnęłam się.
Pan również i wrócił do jedzenia. Chyba ma jakiegoś hopla na punkcie nie świeżych dań. Nie dziwię się, gdyż sama bym pewnie tak zrobiła.
- Aria, czy wiesz co się dzieje z tym nowym? - zapytał Jason, gdy przechodziłam koło kasy.
- Wiesz, szuka czegoś. - powiedziałam, podchodząc i opierając się łokciem o krawężnik, będąc przodem do ludzi.
- Mówił co?
- Nie. Nawet nie zamierzałam wiedzieć.
Do środka, własnie weszła Nikolina. O dziwo była całą radosna.
- Cześć kochani. Macie może cytrynową galaretkę w saszetkach?
Na co jej galaretka?
- Nie. - oparł chłopak - Mamy gotowe galaretki na cieście. Chcesz?
- To nie. Dzięki. - powiedziała, po czym zwróciła wzrok na mnie - Możemy pogadać na osobności?
- Pewnie. - spojrzałam na Jason'a dziwnym wzrokiem.
Chwyciłam dziewczynę za ramię i zaprowadziłam do szatni, gdzie na pewno nikt nie powinien nam przeszkadzać. No może z wyjątkiem Ester'a.
- Coś się stało? I na co ci do cholery galaretka w saszetce? - usiadłam.
- Byłam własnie u Grace i nie zgadniesz co zrobiła. Powiedziała mamie, że jej siostra to koleżanka o imieniu Harley.
- Co zrobiła? - zszokowałam się i chwyciłam za głowę - Zwariowała?
- Też tak stwierdziłam. Zaprasza nas dzisiaj do siebie na kolację.
- Jestem już umówiona.
- Z Jason'em? Przyjdźcie razem. - usiadła obok mnie.
- Nie z nim. - spojrzałam na nią - Powiedziałam, że dzisiaj przyjdę do niego, ale gdy chciał się ze mną umówić, to napisałam mu ,ze "powiedzmy że tak".
- Mówisz o Mike'u? - kiwnęłam głową - Skoro napisałaś, że "powiedzmy" to dokładnie nie jesteś z nim umówiona.
- Wątpię, że on tak to rozumie. Wolę go uprzedzić, że nie będzie mnie u niego na kolacji. Znowu.
Nikolina spojrzała się dziwnie.
- Chciał zrobić ją wczoraj, ale odmówiłam.
- Mam pomysła! - wstała - Spotkaj się z nim po pracy. Tak, że poszłaś do niego na obiad czy podwieczorek, a potem przyjdź z Jason'em do nas, to znaczy do Grace.
To nawet by mogło wypalić.
- Jesteś genialna! - odparłam.
- Muszę lecieć. Do zobaczenia. - dotknęłyśmy się policzkami i szła ku wyjściu, lecz na moment się odwróciła - A  galaretka, to była mi potrzebna, bo Grace powiedziała, że jej mamę jedynie to uspokaja.
- A nie lepsza tabletka na nery? Chociaż wątpię, że cokolwiek jej pomorze oswoić myśl, że jej starsza córka żyje i wróciła.
- Wiem. - odeszła,
Wyjęłam telefon i napisałam SMS do Mike'a, że będę u niego wcześniej. Po chwili odpisał. "Ok, czekam.". schowałam telefon i zamierzałam wracać do kawiarni, gdy wszedł Jason i zaczynał się pomału szykować do wyjścia.
- Już? - odparłam zdziwiona.
- Tak. Idziemy coś zjeść? - zdjął swoja bluzę.
Wyglądał bez niej taki boski i czarujący.
- Muszę coś załatwić. - podeszłam do niego i dotknęłam dłonią jego torsu - Jesteśmy zaproszeni dzisiaj na kolację u Grace. Ma się wydarzyć coś ciekawego.
- Co takiego? - dopytywał, przybliżając swoją twarz do mnie.
- Zobaczysz. -zaczęliśmy namiętnie się całować.
Nie mogłam się od nich aż oderwać. Pozwoliłam się chłopakowi przebrać. szybciutko się przy nim przebrałam i na chwilę podeszłam, aby się z nim pożegnać, po czym wyszłam z Caffecake.

piątek, 13 marca 2015

Fifty Shades of Mike

Obudziłam się szczęśliwa. Dziś zaplanowaliśmy wraz z Mike'm niesamowitą noc. Bardzo romantyczną. Bardzo nie mogłam się jej doczekać. Już w mojej głowie buszowały myśli o romantycznej kolacji. Skorzystałam szybciutko z łazienki i zeszłam na dół, gdzie tata szykował śniadanie, jak co ranek. Dobrze, że dzisiaj mamy wolne od pracy. Chwyciłam chleb ze stołu i posmarowałam ją masłem i obłożyłam nielubianą prze ze mnie szynką. Nie było dużego wyboru na stole. Mój telefon za wibrował. Chwyciłam go i odebrałam, nie patryc na nazwę dzwoniącego.
- Tak?
- Cześć, Aria. Co robisz w południe? - spytała Grace.
- Chyba nic.
- To przyjdź do mnie. Będzie Nikolina.
-Wypożyczyłaś jakiś film, który chcesz z nami oglądać? - spytałam, po czym ugryźć skibkę. 
-Nie. Dawno nie miałyśmy babskiego popołudnia. 
-Okej, przyjdę. - rozłączyłam się. 
Po śniadaniu, wróciłam z powrotem na górę, aby zrobić mały porządek w pokoju. Oczywiście nie było zbyt dużego bałaganu, ale lubiłam jak jest czysto. W mojej głowie, cały czas siedział Mike. Co jakiś czas, wtryniał się Jason. Szybko go wyrzuciłam z umysłu. Czasem nie rozumiałam, dlaczego obydwóch mam w sercu, skoro powinna być tylko jedna osoba. Pokój już był czysty. Musiałam tylko poprawić poduszkę. Nawet się nie zorientowałam, a dochodziła już dwunasta w południe. Powinnam się zbierać do przyjaciółek. Chwyciłam torebkę i wyszłam. Po paru minutach, zadzwoniłam dzwonkiem. Grace otwarła drzwi z radością. W salonie była już druga przyjaciółka oraz Karen. 
- Może to nie jest głupi pomysł z tym filmem? - powiedziała siostra Grace. 
- Jaki proponujesz? - Nikolina poprawiła swoje ułożenie na kanapie. 
- Ostatnio kupiłam "Dla Ciebie Wszystko". Możemy go obejrzeć, gdyż mam go przy sobie.
Wszystkie się zgodziłyśmy. Karen wstała i na chwilę, udała się do swego pokoju. Wróciła z DVD i włożyła płytę do odtwarzacza. Zaczęło się. Brakowało jeszcze jakiegoś popcornu.
- Dzwonił do mnie Mike. - powiedziała Nikolina, nie odrywając wzroku od telewizora.
- Co chciał? - spytałam zaciekawiona.
- Mam ci przypomnieć, że dzisiejsza randka będzie inna od poprzednich.
Dlaczego zadzwonił do niej, a nie do mnie? To było dziwne z jego strony, skoro bym go nie ugryzła. Oglądałyśmy film z dużym zaciekawieniem. Nie ominęło się również bez łez i chusteczek. Muszę kiedyś pożyczyć ten film od Karen. Fajnie bym się czuła, oglądając go jeszcze z przystojniakiem.
- Wiecie co, dziewczyny. Poszłabym na jakieś zakupy. Wiecie, chodzenie po markowych odzieżach, itp. - Grace wstała i wyłączyła DVD, gdyż film właśnie się skończył.
- Możemy zawsze iść. - odparła Karen, która była niemal gotowa do buszowania po sklepach.
Wszystkie weszłyśmy do łazienki i lekko przypudrowałyśmy nosek, po czym wyszłyśmy. Do Centrum Handlowego dotarłyśmy jak struś uciekał przed wilkiem w kreskówkach Looney Toons. Weszłyśmy do pierwszego sklepu. Oczywiście spodobała nam się czerwona sukienka z wystawy. Chciałyśmy ją przymierzyć. Sprzedawczyni oświeciła nas, że jest tylko ta jedna w rozmiarze XL. Topiłybyśmy się w niej. Poszukałyśmy innego sklepu.  Po chwili, dostałam SMS'a. Wyjęłam telefon i odczytałam. "Spotkaj się ze mną wieczorem. Mike.". Po co chce się ze mną widzieć? Może szykuje jakąś romantyczną kolację? Nie mogę się doczekać, aż go ujrzę. 
- Znalazłam super niebieską sukienkę. Chodź zobaczyć. - powiedziała Grace, która wyszła z przymierzalni. Ta sukienka super na niej leżała. Musi sobie ją kupić. 
- Nie wyglądam grubo? Odwróciła się do stronę lustra, by się przyjrzeć.
- Nie. 
- To ją kupuje. 
Przyjaciółka się przebrała i udaliśmy się do kasy. Karen czekała na nas przed sklepem. Miałam wielką ochotę zobaczyć już Mike'a. 

***

Zapukałam do drzwi chłopaka. Mam nadzieje, że on również będzie przystojnie ubrany. Po chwili, ujrzałam go. Chciałam się na niego rzucić. Pieprze kolacje. 
- Wejdź ma piękna. - wymamrotał. 
Tak zrobiłam. Byłam pewna, że usiądziemy przy stole w salonie, lecz od razu szliśmy na górę. Zdziwiłam się. Otworzył drzwi sypialni. Kolor pomieszczenia był nieco inny niż pamiętam. 
- Usiądź. Zaraz przyjdę. - uśmiechnął się i wyszedł. 
Nie wiedziałam, czy mam się bać. Długo go nie było. Po jakiś dziesięciu minutach, wszedł z jakimś sprzętem w ręku. 
- Co to? - spytałam. 
- Zobaczysz. 
Chłopak wygrał z tej skrzynki jakieś włochate kajdanki policyjne. Przykuł mnie nimi do łóżka. Czułam się dosyć dziwnie. Odpiął guziki od mojej bluzki i zsunął ją do góry, potem zabrał się za mój stanik. Zaczął dotykać moje piersi swoją ręką. Miałam ochotę się wydrzeć, lecz powstrzymywałam się.
- Co ty robisz, Mike? Nie poznaję cię. - ledwo wyszeptałam.
- To mnie jeszcze nie znasz, Ario. - przestał i przybliżył swoje usta do moich - Odwróć się.
- Jak?
Chłopak odpiął mnie z kajdanek i mogłam się odwrócić. Niestety, znów mnie do nich przypiął. Poczułam lekki ból na moich pośladkach.
- Zaraz przyjdę.
Ciekawe co znów wykombinuje. Długo nie czekałam, aż usłyszałam jego kroki. Poczułam, że zsuwa moje spodnie. Moje pośladki musiało dotykać coś zimnego. Nie byłam w stanie określić co. Nagle, "to coś" bardzo mocno mnie walnęło w nie. Nie mogłam wytrzymać z bólu. Kurwa! Chłopak znów odpiął kajdanki i sam mnie odwrócił w swoją stronę. Miałam ochotę zadać masę pytać, ale lepiej będzie, gdy będę milczeć. Zdjął swoją koszulę. Ah, jak ja uwielbiam jego klatkę piersiową. Przegryzłam swoją wargę.
- Nie rób tak. - wymamrotał, przy czym rzucił koszulę za siebie.
Chwycił moje dłonie i przyciągnął do swoich spodni. Wzrok mówił, że mam mu je zdjąć. Z przyjemnością to zrobiłam. Odpięłam spodnie i zsunęłam bokserki. Penis od razu się wynurzył. Był już w pełnej gotowości. Odsunął się trochę i wsunął sprzęt w moją waginę. Ah Oh Ah. Nie mogłam opanować swoich orgazmów. O kurwa... Ahhh Ohhh Oh. Ledwo co brałam oddech. Nie minęła chwila, a już czułam jego strzał. Czułam w środku, jak to wszystko idzie w sam środek mnie. Mike wyciągnął penis i się przybliżył by znów mnie pocałować. Dotykał mocno moich piersi.
- Chcesz trochę przyjemności? - spytał.
- Właśnie mi ją dałeś. - wymamrotałam z radością i będąc jeszcze w lekkiej fazie orgazmu.
- To zrobię trochę sobie przyjemności. - podniósł się
Że co proszę? Chce się masturbować? Mike wyszedł, przy czym, kazał mi się odwrócić plecami do góry. Chyba nie miałam innego wyjścia i tak zrobiłam. Nie wiem  co on wykombinuje.
- Mam nadzieję, że jesteś gotowa. - był pewny siebie.
- Tak, ale chciałabym wiedzieć na co.
- Przekonasz się za momencik.
Usłyszałam jakieś dziwne dźwięki. Jakby metal uderzał lekko o metal. Nagle, usłyszałam uderzenie i bardzo, ale to bardzo straszny ból na swoich pośladkach.
- Mike, co ty wyprawiasz? - spytałam ze łzami w oczach.
Nie dostałam odpowiedzi, lecz kolejne uderzenie. Nie mogłam powstrzymać swoich łez.  Moja głowa zaczynała wirować. Czułam się nie zbyt dobrze. Kolejne uderzenie. Znów, znów i znów.
- Mike... - ledwo wyszeptałam, zamykając swoje oczy.

***

- Nie!!!!!!!!! - wydarłam się, podnoszą się z łóżka.
Byłam cała i ubrana w piżamę. Tak się cieszę, że to był tylko sen. Dlaczego akurat musiał mi się śnić mój były i to jeszcze w takiej postaci? Czasem nie rozumiem swoich snów. Na momencik wstałam z łózka i udałam się napić wody niegazowanej. Wchodząc z powrotem do siebie, zauważyłam na podłodze jakąś książkę. "Pięćdziesiąt Twarzy Grey'a". No tak., musiałam zasnąć podczas czytania.
- Grace, zabiję cie za tą książkę. - powiedziałam do samej siebie, i wróciłam do łózka.

czwartek, 12 marca 2015

Rozdział 21

- Nikolina, spokojnie. O co chodzi? - spytała Grace zszokowana, tak samo jak ja.
- Jak mam być spokojna?! Ta zdzira całowała się z moim chłopakiem w sklepie! Wszystko widziałam!
O nie. Ona tam była? Jestem skończona. Jej torebka zaczęła dzwonić. Podeszła do niej i szybko odebrała.
- Halo?!... Cześć Mike. Właśnie jestem..... Jak to?.... Kochanie, co to ma znaczyć... Przecież ja cię kocham... Mike? Mike! - pośpiesznie schowała telefon do torebki i zwróciła wzrok na mnie - Nie ujdzie ci to płazem!
- Coś się stało? - postanowiłam udać, że jestem zadowolona.
Przyjaciółka.... Była przyjaciółka, tylko się na mnie spojrzała i wybiegła, znowu trzaskając drzwiami frontowymi. Wyjęłam swój telefon gdyż zaczął wibrować. Był jeden SMS. "Zerwałem z Nikoliną. Przyjdź do mnie.". Po przeczytaniu, pokazałam treść dziewczynom. Były zszokowane.
- Zamierzasz iść do niego? - spytała Karen.
- Nie wiem. Jak dojdę, to może tam będzie już Nikolina i wybuchnie wielka awantura.
- Miło wtedy nie będzie.
Wzięłam powolne wdechy i wstałam z kanapy. Zbierałam się już ku wyjściu, gdy nagle weszła pani Monic. Była cała radosna.
- Witaj kochana. Muszę tobie powiedzieć, że twój ojciec jest niesamowity. Dzięki jemu prawnikowi, wygrałam sprawę.
- Cieszę się proszę pani. - udawałam radość.
- Chyba napiszę o tym powieść. - zaczęła myśleć - Pozdrów ode mnie swojego tatę, Ario. - dodała i udała się na górę.
Nic nie odpowiedziałam. Nie będę jej mówić, że tata mnie wyrzucił z domu. To znaczy, sama uciekłam. Pożegnałam się z dziewczynami i wyszłam. Do Mike'a mam niedaleko. Zaledwie parę minutek. Jestem ciekawa, czy czegoś ode mnie chce, czy po prostu porozmawiać. Albo się tylko całować. To bardziej w jego stylu. Znalazłam się już kolo jego domu, wiec zapukałam. Otworzył mi je z uśmiechem. Wpuścił mnie do środka i zaprowadził do kuchni. Wstawił czajnik na herbatę. Chciałam się rozejrzeć po jego mieszkaniu, czy są jakieś rzeczy od Nikoliny. Wiem, że to wścibskie i nie powinno mnie to szczerze interesować.
- Mogę udać się do twojego pokoju? - spytałam, opierając się o blat kuchenny.
- Możesz. Zaraz tam do ciebie dołączę. - odparł, wyjmując szklanki.
Udałam się na schody i weszłam na górę. Drzwi od jego pokoju były uchylone. W środku o dziwo było czysto. Ostatnio jak tutaj byłam ,to chłopak się pakował do swojej mamy. Rozległ się dźwięk jego komputera. Korciło mnie, aby do niego zajrzeć. Wyszłabym wtedy na zdzirę. Raz kozi śmierć. Podeszłam i odchyliłam górę od laptopa. Dostał nową wiadomość na komunikatorze od jakiegoś Steve'a.  Kto to może być? Po chwili, zorientowałam się jaką ma tapetę. To nie była Nikolina, lecz ja  razem z nim wtuleni w siebie.
- Co robisz? - spytał wchodząc do pokoju.
Pięknie.
- Ah oglądałam twoją tapetę.
Kiwnął tylko głową i położył herbaty na stoliku. Usiadłam na jego łóżku. Również tak zrobił i dotknął mojej ręki. Masował ją. Spojrzałam się na niego. Chyba powracały mi dawne uczucia do niego. Jego twarz przybliżyła się, aby mnie pocałować. Całowaliśmy się namiętnie. Dusza mówiła mi, że powinnam go odsunąć od siebie, a serce, że mam zostawić tak jak jest. Oby naprawdę się nie dowiedział Jason. Przestaliśmy. Podeszłam po herbatę i napiłam się jej. Mmm, owocowa. Komórka mi za wibrowała. Odłożyłam herbatę, po czym odczytałam SMS'a. O nie, to Jason. "Mam bilety do kina na dzisiaj wieczór. Chcę byś poszła ze mną.". To miłe z jego strony. Nie chcę, aby nabrał jakichkolwiek podejrzeń, wiec napisałam mu, że pójdę. Muszę się jakoś wymigać od Mike'a. Schowałam telefon i usiadłam z powrotem koło niego. Objął mnie swym muskularnym ramieniem.
- Miałem w planach zrobić tobie dzisiaj wyjątkową kolację.
- Dzisiaj? - zszokowałam się.
Chłopak uśmiechnął się, kiwając głową.
- Jestem już umówiona z Grace. Idziemy do kina.
- Możecie zawsze je odwołać.
- Nie możemy. Czekałyśmy na ten film.
- Rozumiem. To jutro zrobię tobie pyszną kolację. - pocałował mnie w czoło.
Ufff. Dobrze, że się nie zorientował.
- Co u twojej mamy? - przypomniało mi się, że u niej przecież był, gdy leżała w szpitalu.
- Zdrowieje. - odparł.
 - Cieszę się misiek. - pocałowałam go w usta i nie wiem dlaczego go tak nazwałam.
Jednym okiem, zobaczyłam, że robi się pomału ciemno. Powinnam się szykować do kina. Poinformowałam chłopaka i zrozumiał, że nie mogę dłużej zostać razem z nim. Zbierałam się już ku wyjściu, przy czym pożegnałam się z Mike'm namiętnie. Idąc, poprzechodziłam koło swojego domu. Spojrzałam się w jego stronę. Chciałabym wrócić. Z jednej strony musiałabym się ładnie ubrać. Podeszłam i zapukałam, mimo, że miałam klucze, to nie mogłam ich użyć. Nikt nie otwierał. Zesmutniałam. Nagle, drzwi otworzyła pani Monic.
- Dobrze, że jesteś. tata chce z tobą porozmawiać. Już wiem o wszystkim. - odsunęła się, abym mogła wejść.
Nie miałam innego wyboru. Sama zaprowadziła mnie do pokoju, gdzie tata siedział, chwytający się za głowę. Szlochał. Podeszłam do niego i przytuliłam. Zrobiło mi się bardzo smutno na jego widok. Podniósł się.
- Aria. - ledwo usłyszałam - Dobrze, że wróciłaś.
- Przepraszam, że uciekłam. - poleciały mi łzy, które tata od razu wytarł.
- Nie córcia. To ja przepraszam, Nie powinienem tak mówić.
Objęłam go. Pani Monic oparła  się z radością o ścianę. Mi zrobiło się lżej na sercu. Poinformowałam go, że idę do kina. Nie miał nic przeciwko. Udałam się do pokoju, aby się przebrać. W szafie miałam tyle ubrań, że nie miałam pojęcia co na siebie włożyć. Ubrałam bluzkę z krótkim rękawkiem i na to kurtkę dżinsową, na dodatek spodnie w rurki i bardzo ładne czerwone buty na małym obcasie. Z pudełka na biżuterię, wyjęłam niebieskie koraliki oraz kolczyki. Muszę się jeszcze ładnie umalować. Tak chyba powinnam się szykować na kolację, która odbyła się niedawno. No ale cóż. Nałożyłam czerwoną szminkę i trochę pudru. Pomalowałam rzęsy tuszem i byłam już gotowa do wyjścia. Zmieniłam sobie torebkę na mniejszą. Wyszłam z domu, informując tatę, że będę późno. Nie wiem, gdzie mam się z nim spotkać. Może już jest pod kinem? Udałam się do pobliskiego centrum. Wjechałam do góry schodami i już widziałam pomieszczenie, gdzie kupuje się bilety. Stał. Jason tam stał z bukietem róż. Moja twarz rumieniła się.
- To dla mnie? - spytałam podchodząc.
Byłam wniebowzięta. Chłopak wręczył mi kwiaty.
- Za pół godziny mamy seans, wiec możemy jeszcze coś kupić na film. - powiedział, łapiąc mnie za rękę.
Zgodziłam się. Weszliśmy do marketu, kupić popcorn i Colę. Niestety zauważyłam, że jest tam Nikolina. Miałam ochotę się ukryć za chłopakiem, lecz zauważyła mnie. Proszę, nie wypaplaj mojego sekretu.
- Widzę, że teraz jesteś z Jasom'em. - wymamrotała ze sarkazmem.
- Cały czas z nim jestem.
Dziewczyna przejrzała mnie oczyma.
- Też wybierasz się na film? - spytał ją chłopak.
- Tylko zakupy robię. Zamierzam ugotować samotne danie.
- Nikolina, możemy potem pogadać? - po co o to spytałam?
- O czym? - położyła dłonie na swojej talii.
- Wiesz... O tym....
- Jak chcesz. Tylko nie wiem czy jest o czym rozmawiać.
Mam nadzieję, że uda mi się to wszystko jej wyjaśnić. Odeszła, a my udaliśmy się do kasy. Za chwilę zaczyna się film. Weszliśmy do sali i usiedliśmy w odpowiednim rzędzie. Przytuliłam się do Jason'a. Zaczyna się. Niestety nie wiem co to za film, gdyż chyba zapomnieli podać tytuł na samym początku. Nie mal na samym środku, Jason zaczął mnie namiętnie całować. Oczywiście z góry było słychać, że mamy przestać, lecz zignorowaliśmy to. I po seansie. Wyszliśmy na świeże, ciemne powietrze. Dzisiaj księżyc był większy niż zazwyczaj. Szkoda, że to nie są walentynki, gdyż wtedy by to wszystko pasowało idealnie.
- Odprowadzić cie do Nikoliny? - zaproponował.
- Nie musisz. Dam sobie radę. - pocałowałam go w policzek.
- Jak chcesz. - on zaś cmoknął mnie w usta.
Pożegnałam się z nim. Trudno było mi się z nim tak rozstać. Dobrze, że nie zrywamy ze sobą, ponieważ moje życie wtedy by nie miało sensu. Udałam się do byłej przyjaciółki. Może uda mi się wszystko naprawić, abyśmy znów się przyjaźniły. Mam wręcz taką nadzieje, że się uda.
- Co tak samotnie spacerujesz? Nie boisz się, że ktoś cie zgwałci? - spytał znajomy i dobrze znany mi głos.
- O co tobie chodzi, Ester.? - spytałam sarkastycznie.
- O gówno. Potowarzyszę tobie odrobinę.
- Nie potrzebuję twojego nędznego towarzystwa.  Idź lepiej wytrzeźwieć, gdyż jutro do pracy.
- Jestem czysty. - zapewnił, chodź mało mnie to interesowało.
Cały czas szłam, nie patrząc na niego. Niestety nie zamierzał mnie opuścić. Już zamierzałam pukać do drzwi, gdy mężczyzna chwycił mnie za rękę i to solidnie mocno, że aż ledwo wytrzymywałam ten ból.
- Pamiętaj o naszym układzie. - puścił mi oczko.
- To twój układ, nie mój.
- Ty też w nim siedzisz, maleńka. - puścił mnie i odszedł.
Trochę się go wystraszyłam. Starałam się teraz o tym nie myśleć i zapukałam do drzwi. Otworzyła mi je, lecz widziałam, że minę ma nie wyraźną.
- Mogę wejść?
- Tak. - wpuściła mnie.
Udałyśmy się do kuchni. Usiadłam, a ona zaplotła swoje ręce na piersiach.
- Co chcesz mi powiedzieć?
- Chcę ciebie przeprosić. Wiem, że Mike z tobą był. W tym sklepie nawet nie wiedziałam, że będzie chciał mnie pocałować. Tak samo wyszło. Nawet mi zaproponował, czy możemy spróbować od nowa.
- A ty debilko się oczywiście zgodziłaś! - zaczęła krzyczeć.
Kiwnęłam tylko głową. Widziałam, że robi się już czerwona.
- Nie sądziłam, że on z tobą tak od razu zerwie. Przepraszam.
-Wiesz co? W dupie mam te twoje przepraszam. Jesteś jedynie zwykłą szmatą i tyle!
Poleciały mi łzy oraz moje ciało zaczynało się gotować.
- Proszę nie nazywaj mnie tak.
- Inaczej nie da się ciebie nazwać, pozerko! - udałą się do pokoju.
- Pozerko?! - krzyknęłam udając się za nią - Jestem ciekawa jak nazwiesz osobę, która została zgwałcona bez swojej zgody, wyzwana od swojego ojca od dziwek i jeszcze dowiaduje się, że jest  w ciąży?! Jak?! Powiedz mi! Jebaną pylną dziwką?!
Nikolina stała nieruchomo z otwartą buzą. Nagle, zauważyłam, że staje się zamazana. Przymknęłam na chwilę oczy, ale nic nie pomogło. Coś do mnie mówiła, ale jej nie słyszałam. Czułam, że osuwam się na podłogę.

sobota, 7 marca 2015

Rozdział 20

Wparowaliśmy do Caffecake. ledwo łapałam oddech. Podeszła do nas szefowa, przy czym, spojrzała na ręczny zegarek.
- Dwie minuty spóźnienia. - wymamrotała.
- Przepraszamy. - powiedział ledwo łapiąc oddech Jason.
Kobieta puściła nam oczko z uśmiechem, co miało znaczyć, że to był jej żart.
- Kazałam wam przyjść wcześniej, ponieważ mamy nowego pracownika. Jest tylko sprzątaczem, ale najlepiej by było gdyby jeden z was go oprowadził po kawiarni i pokazał mu miotłę i tak dalej. Za bardzo się śpieszę. - powiedziała, wyjmując z torebki telefon.
- On lub ona sama nie będzie wiedzieć, gdzie się znajduje miotła? - spytałam.
Nie miało to oczywiście zabrzmieć wścibsko.
- Może nie wiedzieć.  - schowała komórkę z powrotem i przejrzała przez nasze ramiona, gdy drzwi się otworzyły - I o to i on. Poznajcie Ester'a.
Odwróciliśmy się i w tym momencie poczułam, że moja dusza zamarza. O ja pieprzę... Nagle, opadłam na Jason'a, który bohatersko mnie chwycił.
- Dzień dobry. Nie spóźniłem się? - spytał.
- Nie, jesteś w sam raz. - powiedziała szefowa, po czym zniknęła.
Przez moment spojrzeliśmy się na siebie.
- Muszę zająć się klientami, Ty oprowadź nowego. - powiedział chłopak, całując mnie w policzek.
No pięknie. Nieśmiało uśmiechnęłam się do Ester'a i udaliśmy się do szatni. Pokazałam mu jego szafkę, z której będzie korzystał. Weszliśmy też do schowka, gdzie znajdowały się wszystkie przedmioty z których będzie korzystał.
- Co za miłe spotkanie, nieprawdaż? - odezwał się.
- Nie sądzę. - miałam ochotę udać się do Jason'a.
- Powiedziałaś komuś o naszym przebojowym seksie w parku?
Wiedziałam, że o to zapyta.
- Nie wszyscy muszą o tym wiedzieć. - powiedziałam, starając się nie przełykać śliny, aby się nie zorientował, że skłamałam.
- Dobrze. Inaczej bym cię musiał zabić. - nie zabrzmiało to jak żart.
Polazłam mu jeszcze, gdzie znajduje się ubikacja i poszłam się przebrać. Weszłam do samej kawiarni, gdzie widziałam już klientów, którzy czekali, na przyjęcie zamówienia. Podeszłam do jednego z nich. I tak cały czas. Nagle, do środka wszedł Mike z Nikoliną. Jeszcze ich tutaj brakowało.
- Dzień dobry. Co podać? - spytałam z udawanym uśmiechem.
Spojrzeli na Menu.
- Dwa jabłeczniki i do tego koktajl bananowy. - powiedział chłopak.
Zapisałam w notatniku i podeszłam do kucharza, podać zamówienie. Wyjęłam na chwilę komórkę i napisałam SMS'a do Grace z informacją, żeby przyszła tutaj jak najszybciej, po czym wróciłam z daniami do stolika Ex. Po pięciu minutach, telefon za wibrował. Odczytałam wiadomość: "Przepraszam Aria. Jestem teraz u lekarza i jest straszna kolejka. Przyjdź do mnie po pracy. Grace,". Pięknie.
- Cześć Aria. - powiedziała Karen, która weszła do środka.
Z uśmiechem przywitałam się z nią i przyjęłam od razu zamówienie. Chwyciła kartę i zażyczyła sobie gorącą czekoladę. Dałam znać kucharzowi.
- Mogę tobie coś powiedzieć? Chciałam żeby Grace przyszła, ale nie może, a jak widzisz, Nikolinie jakoś nie mogę za bardzo ufać. - powiedziałam, podając jej czekoladę.
- Przez to, że jest z twoim byłym? - napiła się - Jak chcesz, to możesz powiedzieć.
Usiadłam na moment na przeciwko niej. Jeszcze się rozejrzałam, czy nikt nie patrzy, a tym bardziej ta jedna osoba, o której chce mówić.
- Pamiętasz jak wam mówiłam, że jakiś koleś mnie zgwałcił w parku?
- Tak pamiętam. Znów cię napadł?
- Nie. Od dzisiaj tutaj pracuje.
- Że co proszę?! - zszokowała się i zaczęła się rozglądać - Gdzie on jest? Zabiję tego dupka.
Uspokoiłam ją i starałam się zapewnić, aby jeszcze nic nie robiła. Nagle, ten mężczyzna wyszedł ze zaplecza w przebraniu sprzątacza. Pokazałam go jej, po czym ona zrobiła zszokowaną minę.
- To on? - szepnęła, po czym kiwnęłam głową - Znam go.
- Co? Jak? Skąd? - zasypałam ją pytaniami.
- On jest byłym przyjacielem mojego znajomego. Dowiedział się, że go okradał i brał narkotyki. Gdy się dowiedział o tym to ten koleś chciał go zabić za to.
Nie wierzyłam w to co usłyszałam. Musze strasznie uważać ta tego kolesia. Spojrzałam się na niego. Akurat z powrotem wracał na zaplecze. Jason podszedł do mnie i kazał mi obsługiwać klientów. Kurcze, chyba się trochę zasiedziałam. Pożegnałam się z Karen i wróciłam do pracy. Pół dnia mi tak mijało cały czas. Dochodziła już czternasta, więc zamierzałam się szykować do wyjścia. Udałam się do szatni, by się przebrać. Akurat sprzątał tam Ester. A niech to pech. Poprosiłam go grzecznie, aby opuścił na chwilę to miejsce.
- Przecież już cię widziałem nagą.
- Koleś, chce ze spokojem się przebrać. Jestem zajęta i chce jak najszybciej stąd wyjść. - zezłościł mnie, lecz nie krzyczałam.
- A to pech. Albo się przebierasz przy mnie, albo poczekasz jeszcze z pół godzinki.
Idiota, Chyba jak każda kobieta, potrzebuję prywatność. Na szczęście nie zdejmowałam wszystkich ubrań, wiec w mig się przebrałam. Podeszłam do Jason'a, który stał przed kawiarnią. Chwyciłam go za rękę i szliśmy.
- Powiesz mi dlaczego zbladłaś, jak zobaczyłaś Ester'a? - spytał.
Co mam mu odpowiedzieć? Nie chcę mu mówić prawdy. Jeszcze go pobije i mogą go zwolnić.
- Po prostu słabo mi się zrobiło. - będę żałować tego co powiedziałam.
- Umówiłem się z kolegami w barze. Idziesz ze mną? - spytał, po czym namiętnie mnie pocałował.
- Też jestem umówiona, ale z Grace. Chcę z nią pogadać. Wiesz, babskie sprawy.
- Dobrze. Pozdrów ją. - ponownie mnie pocałował i dotknął swoją dłonią mój brzuch.
Gdy się oddalał, odwróciłam się aby jeszcze raz na niego spojrzeć. Już zaczęłam za nim tęsknić. Za nim wpadnę do przyjaciółki, udałam się do sklepu, aby kupić sobie jakiegoś rogalika. Na moje nie szczęście, wpadłam na Mike'a.
- O! Cześć Aria. Dobrze, że cie spotkałem.
Zaczęłam się już bać.
- Co chcesz? - spytałam nie dając poznać po sobie przyjaznej strefy.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? - przybliżył się.
- O czym niby?
- O naszym dzieciątku. - dotknął brzucha,
Grace, zabiję cię. Gwałtownie odsunęłam jego rękę i wzięłam głęboki wdech, chodź szedł mi z trudem.
- Skąd o tym wiesz? - musiałam go zapytać.
- Słyszałem twoją rozmowę z Grace. - odparł z uśmiechem i chwycił z półki jakieś chrupki.
- Jak rozmowę? Kiedy?
- Widziałem jak wchodziłaś z Grace do prywatnego lekarza.
A niech to. Nawet nie zwracałam uwagi, czy ktoś znajomy za nami idzie. Głupia ja.
- Mike, szkoda, że się o tym dowiedziałeś, ale...
Chłopak mi przerwał, gdy nagle jego usta dotknęły moich. Otworzyłam szerzej oczy. Byłam totalnie zszokowana jego zachowaniem. Czy to na pewno jest Mike? Po chwili, przestał i szeroko się uśmiechnął, jakby liczył, że już jestem z powrotem jego.
- Dlaczego to zrobiłeś? - spytałam, o dziwno spokojnie, gdyż powinnam się na niego wydrzeć.
- To były moje przeprosiny, Aria. Bylem dupkiem.
- Dobrze, że to przyznałeś.
- Możemy spróbować jeszcze raz?
Chyba się przesłyszałam. Nie powiem, nadal jest w moim sercu, lecz jestem z Jason'em, a nie chcę niszczyć tego. Myśl Aria, Myśl. To będzie najgłupsza moja decyzja, jaką podejmę.
- A co z Nikoliną?
- Walić Nikolinę. - machnął ręką - Teraz dla mnie liczysz się ty i dziecko.
- Możemy spróbować, Mike. - dotknęłam jego koszulki i próbowałam pocałować.
Nie wierzę, że to zrobiłam. Chwyciłam SevenDays'a i udaliśmy się do kasy. Chciałam już zapłacić, gdyż zrobił to za mnie chłopak. Wychodząc, poformowałam go, że idę do przyjaciółki. Pocałował mnie i odszedł. Po chwili przypomniało mi się, że muszę mu coś powiedzieć.
- Mike, zaczekaj! - krzyknęłam, podbiegając do niego - Pewien chłopak nie może się o tym dowiedzieć.
- Jaki? - zdziwił się.
- Sprzedawca z kawiarni. On jest zazdrosny o wszystkie dziewczyny, a nie chcę by zrobił tobie krzywdę. - skłamałam.
- Jasne. - z uśmiechem odszedł.
Na mej twarzy, również zagościł uśmiech. Nie rozumiałam dlaczego. Zapukałam do drzwi przyjaciółki. Otworzyła mi jej siostra.
- Jest Grace?
- Tak. Oglądamy razem film na DVD. Chodź. - wpuściła mnie.
Weszłam do salonu i przywitałam się z Grace, po czym usiadłam obok niej, a na środku Karen. Oglądały :Masz Wiadomość" z Meg Ryan i Tom'em Hanks'em. Uwielbiam ten film, lecz teraz nie mogłam się na nim skupić. Myślami byłam przy moim błędzie, jaki popełniłam.
- Zrobiłam coś strasznego. - zaczęłam.
Dziewczyny spojrzały się na mnie.
- Co takiego? - spytała Karen.
- Spotkałam Mike'a w sklepie i spytał mnie, czy możemy zacząć od nowa być parą. - przegryzłam wargę - Zgodziłam się.
- Że co proszę?! - krzyknęła Grace - Postradałaś zmysły? Przecież kochasz Jason'a, a nie Mike'a!
- Wiem, ale dowiedział się o dziecku.
- I co związku z tym? - dopytywała.
- Chcę sprawdzić, czy naprawdę mu na mnie zależy.
Przyjaciółka chwyciła pilota i zrobiła pauzę w filmie. Wstała i udała się do kuchni. Przechadzała się po niej.
- Co zrobisz, jak na przykład Jason przyłapie cię całującą Mike'a? - zaciekawiła się Karen.
Zadała dobre pytanie. Nie pomyślałam o tym.
- Będziemy się ukrywać.
- Wiesz, że jak to się wyda, to obje cię znienawidzą? - Grace usiadła z powrotem kolo mnie.
- Jestem tego świadoma. Na pewno wtedy moje życie legnie w gruzach. Chcę tylko sprawdzić. Jak moje teorie się potwierdzą, to od razu skończę z jednym.
- Czyli Mike'm?
Kiwnęłam głową. Z korytarza, dobiegł huk zamykających się drzwi. Po chwili, do salonu wparowała Nikolina. Widzę że była wściekłą.
- Ty jebana suko! - krzyknęła, patrząc na mnie i rzucając torebką o ścianę.

piątek, 27 lutego 2015

Rozdział 19

- Byłam u twojego taty, ale powiedział, że uciekłaś z domu. Co się stało? - spytała przyjaciółka, podchodząc do mnie.
Nagle, spojrzała na Karen i zrobiła zszokowaną minę. Chyba własnym oczom nie wierzyła.
- Karen? - zapytała powolnym głosem.
- Cześć Grace. - dziewczyna spojrzała się na nią, po czym wstała i z uśmiechem przytuliła swoją młodszą siostrę.
- Gdzie się podziewałaś? - spytała.
- Ah tu i tam. Lepiej ci powiem w domu. Jeżeli mogę nadal do niego wejść.
- Oczywiście, że tak! - obie usiadły.
Grace cały czas nie mogła w to uwierzyć.
- Właśnie rozmawiałam z twoją przyjaciółką, że zamierzam jej pomóc dorwać tego gwałciciela.
- Pamiętasz jak on wygląda? - zwróciła się do mnie Grace - Dlaczego uciekłaś z domu?
- Nie, a uciekłam bo tata wyzwał mnie o dziwki, przez to, że mam dziecko w sobie, przy czym mnie uraził.
Dziewczyna zrobiła dziwną jak i smutną minę,
- Mike będzie pewnie zadowolony, jak się dowie, że będzie tatą.
Jej starsza siostra się dziwnie zaczęła na nią patrzeć.
- Mike? A on czasem nie jest z ta brunetką? Jak jej było... - zaczęła się zastanawiać - Nikolina? Tak, Nikolina.
-O czym ona mówi? - zdziwiła się przyjaciółka.
- Wczoraj jak byłyśmy w trojkę w Pizzerii, to przyszedł Mike, który przytulił Nikolinę i razem odeszli.
- Co ty gadasz?
- Nie mam ochoty jakoś na nich patrzeć, a po za tym dziecko możne być nie Mike'a, a Jason'a.
- Obie siostry się na siebie zaczęły gapić.
- Jak Jason'a?
No pięknie! Chyba Grace nie jest w temacie, Tym bardziej jej siostra.
- Tak to.
Po chwili, zadzwonił mój telefon. O wilku mowa! Przeprosiłam na moment dziewczyny i odsunęłam się, aby odebrać.
- Jesteś zajęta? - spytał.
- Nie. A coś się stało?
- Chciałbym abyś do mnie przyszła. Mam niespodziankę.
- Już idę.
Rozłączyłam się i wróciłam.
- Słuchajcie, muszę pilnie iść. Mam jeszcze jedną sprawę do ciebie, Grace. Mogę dzisiaj u ciebie przenocować?
- Chciałam spędzić te noc z Karen. Wiesz.....
- Jasne. Nie ma sprawy. - uśmiechnęłąm się lekko - To będę u Jason'a spała. Znowu.
Wyszłam z restauracji i nie minęło nawet pięć minut, a już znalazłam się przy mieszkaniu chłopaka. Zamiast zapukać, chwyciłam za klamkę i drzwi się uchyliły. Weszłam do środka. Na stoliku w korytarzu, widniała kartka z napisem "Aria". Chwyciłam ją i otworzyłam. Napisane było, że mam się udać do kuchni po resztę wskazówek. Weszłam tam i nic. Szukałam. Niestety, nic nie rzucało się tajemniczego w oczy. Czego mam szukać? Nagle, zwróciłam uwagę na kolejną kartkę, która była na lodówce. Była w moim ulubionym kolorze. Chwyciłam ją i otworzyłam, przy czym przeczytałam jej treść: "Kolacja wśród pięknej gwiezdnej nocy, a łóżko ułożone z płatek czerwonych róż. Bijące serce biło coraz mocniej. Moje i Twoje. Znajdziesz Mnie między niebem, a różami, J.". Zdziwiłam się. Co maja znaczyć te słowa? Dostrzegłam, że Jason jest romantykiem. Mike też kiedyś taki było. Nie no, znowu. Próbowałam zrozumieć, co miał na myśli pisząc, że jest między niebem, a różami. Może chodzi, że mam wrócić do początku karteczki? A może się mylę? Jason ma łóżko na pietrze. Postanowiłam się tam udać i wejść do jego sypialni. Niestety, gdy nacisnęłam klamkę, nie mogłam otworzyć drzwi. Jakby zamknął je na klucz. Zaczęło się to robić podejrzane. Na dworze nie było jeszcze ciemno, więc nie chodzi o gwiazdy i kolację. Chyba. Zeszłam na dól i dopiero teraz zwróciłam uwagę, że przy drzwiach od piwnicy leży kartka. Podniosłam ją. "Ciepło.". Czyżbym zbliżała się do rozwiązania zagadki? Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Było trochę ciemno, lecz spokojnymi i powolnymi krokami zeszłam ze schodów. Po chwili, widziałam światło. Szłam głębiej. Własnym oczom nie wierzyłam! Było tak niebiesko, że prawie straciłam wzrok. Na górze widziałam namalowane gwiazdy. To o to chodziło w romantycznym wierszyku?
- Gratulację. Udało ci się, Ario. - usłyszałam jego głos.
Spojrzałam się w stronę głosu i zobaczyłam okrągły stół, z talerzami, potrawami i dwiema czerwonymi świecami, a chłopak trzymał w ręce długa czerwoną różę. Chyba się zaczęłam rumienić. Podeszłam i wtuliłam się w niego, po czym wręczył mi kwiat, którego od razu przybliżyłam do swojego nosa.
- Z jakiej to okazji? - spytałam, odkładając różę na stół.
- Bez żadnej. Chciałem tobie zrobić przyjemność. - oświadczył.
Czułam się najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Zamierzałam już usiąść przy stole, gdy Jason odsunął specjalnie dla mnie krzesło. To miłe z jego strony. Chłopak otworzył pokrywy i zauważyłam, ze przygotował ryż w sosie pomidorowym, do tego okrągłe bułki oraz małe kruche ciasteczka. Nie zabrakło oczywiście zapiekanki, serduszkowej sałatki warzywnej i czerwonego wina. Jason chwycił za butelkę otworzył ją i nalał nam po lampce. Po chwili, nałożył mi trochę zapiekanki. Mój uśmiech nie schodził z twarzy. Ukroiłam trochę i zaczęłam konsumować. Byłą pyszna.
- Sam to wszystko przygotowałeś? - spytałam, przeżuwając jedzenie.
- Nie, zamówiłem u znanego szefa kuchni. - zaśmiał się - Żartuję. To wszystko moja zasługa. Nawet tutejsze gwiazdy, które nam towarzyszą, kochanie.
Czułam, że moje policzki się rumienią.
- Może wzniesiemy toast? - chłopak chwycił za kieliszek.
Zrobiłam tak samo. Nagle, przyszła mi do głowy myśl czy powinnam. Zaczęłam się bać, że przez mały łyk, mogę je stracić.
- Za co? - spytałam chłopaka.
- Za nas. Abyśmy żyli długo i szczęśliwie razem. - uśmiechał się cały czas.
Muszę mu o tym powiedzieć. Na pewno się zorientuje, jak nie wezmę do ust wina. Stuknęliśmy się kieliszkami i przybliżałam swój już do ust, gdy nagle odstawiłam go na miejsce.
- Jason, muszę tobie coś powiedzieć. - zaczęłam, po czym wzięłam głęboki wdech.
- Nie smakuje tobie wino? - zapytał zdziwiony.
- Nie. Wino pewnie jest pyszne, ale nie mogę się go napić. Nie teraz.
- Przypomina ci tego typa z piwem? - gdybał.
Przez chwilę zaczęłam się zastanawiać, czy jak mu o tym powiem, to mnie będzie wyzywał czy nie. Wstałam od stołu i postanowiłam usiąść na jego kolanach. Jego uśmiech był coraz szerszy, że aż widziałam jego białe zęby. Wzięłam jego rękę i dotknęłam ją swojego brzucha, przy czym moja ręka cały czas dotykała jego. Uśmiech mu zbladł.
- Już wiesz, dlaczego nie mogę się napić wina. - powiedziałam z lekkim uśmiechem na twarzy.
Jason zaczął przesuwać dłoń na brzuchu i jego zdziwienie nie ustępowało. Miałam przeczucie, że jego mina nie wróży nic dobrego. Nagle, jego twarz zaczęła promienieć.
- Będziemy mieli dziecko. - powiedział po dłużej chwili milczenia.
Moje obawy poszły w zapomnienie. Przybliżyłam swoją twarz do niego i mocno pocałowałam. Namiętnie.
- Tak, Jason'ie.  - wstałam i usiadłam z powrotem na swoje miejsce.
Chłopak wziął mój kieliszek i poszedł na chwile do góry. Gdy wrócił, to w kieliszku znajdowała się gazowana woda. Podał mi go i chwycił swój.
- Wznieśmy jeszcze raz toast. Za nas i nasze rosnące szczęście. - stuknęliśmy się kieliszkami i zamoczyliśmy język w napojach.
Nie sądziłam, że tak się to wszystko potoczy. Ciesze się, że Jason nie jest agresywny i wściekły. Mike na pewno by uciekł, twierdząc po tym moim żarcie. Po co go teraz wspominam w tak romantycznej dla mnie i Jason'a chwili? Zaczęliśmy jeść ciasteczka. Przez moment myślałam, że połamie sobie zęby. Jak na kruche, były zbyt twarde. Stwierdzam, że na cukiernika się nie nadaje. Chłopak nałożył na swój widelec trochę sałatki i przesunął go do moich ust. Spróbowałam. Wyszła mu rewelacyjnie! Po chwili, sama sobie ją nałożyłam.
- Może zatańczymy? - zaproponował.
- Nie mamy muzyki. - odparłam, popijać jedzenie wodą.
Chłopak wstał z miejsca i podszedł radia. Wcisnął jakiś guzik, i zaczęła grać nowa piosenka Ellie Goulding.
- A teraz? - spytał ponownie, przy czym wyciągnął swoja dłoń.
Chwyciłam ją i wstałam. Udaliśmy się niemal na środek piwnicy. Wtuliłam się w Jason'a i zaczęliśmy powolny tanieć. Czułam się taka szczęśliwa. Muzyka zaczynała przyśpieszać. Chłopak spojrzał na mnie i odsunął się ode mnie, niepuszczający mojej dłoni. Zaczęliśmy się kręcić w kółko. Zrobiłam taki obrót, że byłam otulona jego ramieniem. Spojrzałam mu prosto w oczy. Znów mnie odsunął, ale tylko na chwilę. Przybliżyliśmy się do siebie i robiliśmy szybkie kółka. Nasze oczy były tak blisko siebie. Znów mną okręcił. Moje włosy zaczęły falować. Nagle, pochylił mnie do tyłu, mocno mnie trzymając. Gdy piosenka ucichła, Jason namiętnie mnie pocałował po czym podniósł. Ten moment na zawsze utkwi w mojej pamięci.
- Nie sądziłam, że jesteś takim romantykiem. - przyznałam, po czym oboje usiedliśmy przy stole.
- Chyba wszystkiego jeszcze o mnie nie wiesz. - uśmiechnął się i zaciął jeść.
Miał rację. Muszę go lepiej rozgryźć, poznać. Gdy wszystko zniknęło z naszych talerzy, udaliśmy się na górę.
- Próbowałam wejść do sypialni, ale jest ona zamknięta. - przypomniało mi się.
- Wiem. - powiedział krótko.
Zdziwiłam się. Czyżby kolacja to nie jest tylko jedna niespodzianka? Jason wyjął z kieszeni spodni klucz i wsadził go do zamka, po czym przekręcił w prawo. Otworzyły się, a moim oczom ukazało się pięknie pościelone łózko, a wokół niego leżały płatki róż. Przez chwilę myślałam, że to jest sen. Weszliśmy do pokoju i położyliśmy się. Zaczęłam delikatnie dotykać jego ramienia. Jego dłoń za to, powędrowała na moje pośladki, które przez moment zaczęły mnie boleć. Cofnął rękę.
- Coś nie tak zrobiłem? - spytał zaniepokojony.
- Nie. - odparłam bez wahania - Ten mężczyzna mocno mnie tam uderzał i.... przy dotyku mnie bolą.
Tym razem, dłoń powędrowała na moje plecy. Oczywiście za bluzką. Nasze usta się dotknęły. Widziałam, że on tego chce. Z drugiej strony, ja też. Przejechałam swoją ręką po jego torsie, po czym wsadziłam dłoń pod koszulę, którą powolnymi ruchami odpinałam. Przyszła mi do głowy pewna myśl, którą od razu powiedziałam na głos.
- Myślisz, że coś by się stało dziecku, gdybyśmy teraz się kochali? - patrzyłam mu w oczy.
- Nie wiem.
Nie chciałabym by coś się stało maleństwu przez nas. Mocno objęłam chłopaka. On zaś wziął głęboki wdech.
- Chciałbym się z tobą kochać. Pewnie ty też, ale tak zacząłem myśleć, że mógłbym uszkodzić fasolkę. Nie chciał bym ryzykować. - powiedział, załamanym głosem.
- Rozumiem, kochanie. Jestem tej samej myśli co ty. - musnęłam go.
Przez dłuższy czas, patrzeliśmy  na siebie i na róże wokół nas. Jason naprawdę się postarał by ten dzień był romantyczny. Nawet nie zwróciłam uwagi, że na dworze zrobiło się już ciemno, a zegar wybijał pomału dwudziesta drugą. Jak ten czas szybko leci.  Nagle, poczułam się już śpiąca. Położyliśmy się z Jason'em wygodnie, przy czym byłam bardzo mocno wtulona w jego palące ramiona. Jego dłoń powędrowała na mój brzuch. Uśmiechnęłam się do samej siebie.

***
Obudził mnie dźwięk mojej komórki. Zerwałam się z łózka i chwyciłam za telefon. Szefowa?
- Tak słucham? - niechcący ziewnęłam.
- Ario, czy możesz dzisiaj przyjść godzinkę wcześniej do pracy? - spytała, lecz brzmiało to jak rozkaz.
- Oczywiście.
- Poinformuj pana Jason'a. Nie odbiera telefonu.
- Dobrze proszę pani.
Rozłączyła się. Położyłam telefon na polce i usiadłam, po czym odwróciłam się do chłopaka by go obudzić.
- Wstawaj, kochanie. - zaczęłam go szturchać - Szefowa dzwoniła. Mamy być godzinę wcześniej w pracy,
Chłopak otworzył oczy i się przeciągną, po czym spojrzał na mnie.
- Aria. Dzień dobry, - podniósł się i pocałował - Dlaczego mamy być wcześniej?
- Nie mam pojęcia.
- Która jest godzina? - spojrzał na zegarek i zerwał się z łóżka - O jasny gwint!
Również spojrzałam. Dochodziła ósma. Nie wiedziałam o co chodzi. zawsze chodzimy na dziewiątą. A teraz mamy myć godzinę wcze.... O cholera! Wstałam i pospiesznie zaczęłam się ubierać we wczorajsze ubrania. Zeszliśmy na dól. Chłopak odgrzał jakieś jedzenie z lodówki w mikrofalówce i zaczęliśmy je jeść. Zostało nam jeszcze pięć minut. Wybiegliśmy z mieszkania.

czwartek, 12 lutego 2015

Rozdział 18

Gdy otworzyłam oczy, to Jason'a przy mnie  nie było. Gdzie on poszedł? Ciesze się, że był całą noc przy mnie. Wstałam z łózka, aby się ubrać. Gdy spojrzałam na siniaki na moim ciele, to wszystko mi się przypomniało. Chciałabym, aby to był tylko sen. Przez chwilę zakręciło mi się w głowie, a nic wczoraj nie piłam, więc nie powinnam mieć kaca. Postanowiłam to zignorować. Zeszłam na dół, a Jason właśnie niósł tacę ze śniadaniem.
- Już wstałaś? Myślałem, że zrobię ci przyjemność śniadaniem do łózka. - zdziwił się na mój widok.
Postanowiłam nie psuć jego fantazji i grzecznie wróciłam z powrotem do łózka. Chłopak wszedł do pokoju i postawił tacę na moje kolana, po czym z uśmiechem pocałował w usta.
- Dzień dobry. - dodał.
- Dzień dobry mój książę.
Spojrzałam na talerz. Tosty z serem, jajecznica ze szczypiorkiem i do tego ciepłe kakao. Pycha!
- Zjesz ze mną? - spytałam.
- Z chęcią. - usiadł obok mnie.
Wziął jednego tosta z talerza, a ja chwyciłam za widelec i konsumowałam jajecznicę, cały czas nie odwracając wzroku od Jason'a. Nagle, zrobiło mi się niedobrze. Odłożyłam tacę, po czym wstałam i wbiegłam do łazienki, prawie zanurzając głowę w toalecie. Zwymiotowałam. Wstając, spłukałam i umyłam przy umywalce twarz i ręce. wróciłam do chłopaka.
- Dobrze się czujesz? - spytał.
- Nie. Odechciało mi się właśnie jeść. Chyba wrócę do domu.
- Ok. Martwię się o ciebie. - wstał i podszedł do mnie.
Kocham go za to. Jest taki troskliwy. Zeszłam na dół. Pożegnałam się z Jason'em i wyszłam. Po chwili dopiero zorientowałam się, że mam jego ubrania. A niech to... Nie miałam nawet przy sobie swojej torebki. Może moje rzeczy nadal są w tym parku. Postanowiłam tam wrócić. Gdy dotarłam, moich rzeczy nie było. Pewnie ten koleś je ukradł. Zawiedziona, wróciłam do domu. Gdy weszłam, widziałam, jak tata chodzi po kuchni. Poszłam tam. Była tam również pani Monic i Grace.
- Boże, córcia. - powiedział tata, podchodząc do mnie i mocno przytulając - Tak się wszyscy o ciebie baliśmy.
- Nic mi nie jest. Byłam u Jason'a. - powiedziałam, lecz teraz jakoś nie było mi do radości.
- Policjanci przynieśli twoje dokumenty.
- Policja tutaj była? - zszokowałam się słowami taty - Czego chcieli?
- Powiedzieli, że znaleźli twoją torebkę i ubrania. Podejrzewają, że zostałaś zgwałcona. - powiedziała przyjaciółka.
Spojrzałam na nich wszystkich. Widziałam, że byli i nadal są przerażeni.
- Grace, mogę z tobą pogadać u siebie w pokoju?
- Jasne.
Chwyciłam przyjaciółkę za rękę i udałyśmy się do pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz. Odwracając się do niej, wzięłam głęboki wdech.
- Jak byłam w parku, to przysiadł się do mnie pewien mężczyzna. - powiedziałam, prawie ze łzami w oczach.
Dziewczyna miała lekko otwartą buzię.
- I co dalej? - dopytywała.
- Chodziłam z nim po parku, aż w końcu zaczął mnie bić, wyzywać i potem uprawiał ze mną morderczy seks. - łzy leciały mi coraz szybciej.
Usiadłam. Grace przytuliła mnie.
- O mój boże, Aria. - wykrztusiła - Tak mi przykro. Dlaczego do mnie nie zadzwoniłaś?
- Nie chciałam cię budzić.
- Nic by się nie stało. Może tylko reszta by mnie wyzywała, że rozmawiam o późnej godzinie przez telefon, ale bym wtedy wyszła na korytarz. Powiedz mi, jak udało ci się uciec od niego?
- Gdy się ubierał, to po prostu uciekłam. Myślałam, że będzie mnie gonił, lecz się myliłam. Udałam się do Jason'a.
- Oh....
Przyjaciółka wyjęła ze swojej torebki chusteczki i mi je podała, abym otarła łzy. Usłyszałyśmy pukanie. Otworzyłam i wparował tata.
- Masz. - podał mi pudełko, na którym widniał napis "Test".
- Co? Zwariowałeś? - oburzyłam się.
- Skoro zostałaś zgwałcona, to muszę mieć pewność, że nie zaszłaś. - wyszedł.
Spojrzałam na Grace. Otworzyłam pudełko i wyjęłam patyczek. Akurat zachciało mi się do toalety, wiec wyszłyśmy razem. Usiadłam na sedesie i przybliżyłam patyk do pochwy by puścić niewielką ilość moczu. Po krótkiej chwili, wyszłyśmy. Położyłam test na biurku w pokoju.
- Ile muszę czekać? - spytałam.
Grace chwyciła instrukcję.
- Minutę.
- Na pewno nie jestem. To nie możliwe, abym zaszła tak szybko.
- A widziałaś, że miał kondoma? - spytała.
- Nie.
Przechadzałam się po pokoju. Koleżanka spojrzała na wiszący zegarek.
- Już. - oznajmiła.
Miałam stracha. Bałam się go chwycić. Musiałam wziąć się w garść. Na pewno nie jestem. Na pewno. Podeszłam i chwyciłam patyk w dłoń. Spojrzałam na wynik. Po krótkiej chwili, chwyciłam się za głowę i zaczęłam płakać, przy czym upadłam na podłogę. Grace szybko do mnie podbiegła i spojrzała na test.
- O cholera, Aria. - wykrztusiła.
- Co ja mam teraz zrobić? - spytałam ze łzami.
- Nie wiem.
Spojrzałam jeszcze raz na wyniki.
- Muszę iść jak najszybciej do ginekologa. - powiedziałam, po czym wstałam i położyłam patyk na biurku - Lepiej by tata go nie widział.
- To poszukaj jakiegoś dobrego lekarza.
- Nie będę dzwonić. Udam się tam od razu. I ty pójdziesz ze mną.
- Co? - zdziwiła się.
Chwyciłam przyjaciółkę  i otworzyłam drzwi. Wbiegłyśmy na chwile do salonu.
- I jak? - spytał zdenerwowany tata.
- Nie wiem. Nic się nie pokazało. - skłamałam - Pójdę z Grace po drugi.
- Dobrze. Będziemy tutaj czekać.
Wyszłyśmy. Musze sobie przypomnieć, gdzie jest tutaj najbliższa przychodnia. Biegłyśmy po całej okolicy. W pewnym momencie, znalazłam prywatny gabinet. Weszłyśmy do środka. Zapukałam do pierwszego pokoju i weszłam.
- Dzień dobry. Nazywam się Aria i chciałam się dowiedzieć, czy przyjmuje pani bez umówienia się przez telefon.
- Tak. - ucieszyłam się.
Powiedziałam Grace, aby na mnie zaczekała. Usiadłam obok pani doktor.
- W czym mogę tobie pomóc? - spytała z uśmiechem i założonymi rękoma.
- Dzisiaj rano zrobiłam test i wyszło, że jestem w ciąży. Przykro mi o tym mówić, ale wczoraj zostałam zgwałcona i to raczej nie możliwe, abym tak szybko zaszła. - trochę posmutniałam. jak i lekarka
- Przykro mi, kochana. Mogę cię przebadać, lecz jak wiesz to nie jest gabinet na kasę chorych.
- Wiem. zapłacę,
- No dobrze. - wstała i zaczęła szykować łózko.
Denerwowałam się. Pani doktor kazała mi się położyć na łóżku. Zrobiłam tak. Podniosłam swoja bluzę, przy czym ona zaczęła się śmiać.
- Skoro mówiłaś, że zostałaś zgwałcona wczoraj, a dziś zrobiłaś pozytywny test, to na brzusznym USG nic się nie pokaże. Muszę ci zrobić USG dopochwowe. - powiedziała.
- Czyli? - spytałam zdziwiona.
- Rozszerz szeroko nogi.
Lekarka zajrzała przez jakieś urządzenie do mojej pochwy. Po jakieś chwili, przestała i kazała mi się ubrać.
- Mam dla pani dobre lub złe wiadomości.
- Słucham. - ubrałam się i usiadłam na krześle.
- Jest pani w ciąży, ale pani ciąża ma gdzieś ponad tydzień. Test ciążowy powinna pani wykonać po dwóch tygodniach od zapłodnienia.
- Ale test wyszedł, że jestem. A po za tym, jak ona trwa tydzień? - zszokowałam się.
- Jakby pani zrobiła drugi raz, to pewnie wyszedł by negatywny. Jadła pani dzisiaj coś?
- Tak, lecz od razu zwymiotowałam.
- To normalne.
Ona chyba siebie nie słyszy.
- Może się pani udać do domu i gratuluję.
Zszokowana, położyłam pieniądze na jej biurku. Wyszłam, lecz nic nie odpowiedziałam. NA  moment mnie zatrzymała i podarowała zdjęcie. Nie wiedziałam, że tak można. Wyszłyśmy z Grace z pomieszczenia.
- I co? - spytała.
Podałam jej zdjęcie i się zdziwiła. teraz bałam się powiedzieć o tym tacie. On mnie przecież zabije. Weszłyśmy do środka. Nigdzie nie widziałam taty. Udałyśmy się do pokoju. O dziwo on tam był i trzymał mój test w ręce. O cholera.
- Grace, czy możesz iść do domu? Chciałbym z córką porozmawiać na osobności.
- Tak, proszę pana. - powiedziała, po czym się ze mną pożegnała i odeszła.
Udałam się z tatą do salonu. Widziałam, że jest zdenerwowany. Nie wiedziałam co mam teraz powiedzieć.
- Tato, mogę ci wyjaśnić, że sama nie wiedziałam o tym.
- A co to do kurwy nędzy jest?! - wydarł się na mnie i machał przed oczyma patykiem.
Nagle, zobaczył, że trzymam zdjęcie w ręce. Wyrwał je i zaczął oglądać.
- A to? Też jakoś wytłumaczysz?!
- Udałam się do lekarza, aby się upewnić,
- Widzę, że się już upewniłaś! - nadal nie odstępował z wysokości tonu.
Miałam ochotę znów się popłakać, lecz pokazałam, że jestem twarda.
- Płód ma ponad tydzień. - powiedziałam po dłuższej chwili ciszy.
Tata spojrzał na mnie zdziwiony i zezłoszczony.
- Tydzień? Tydzień?! Ktoś jeszcze cię zgwałcił wcześniej?!
- Nie....
- A może porostu kurwa lubisz seks?! Zachowujesz się jak jakaś pieprzona dziwka!
Moje serce zamarło. Czułam jak napływają mi łzy do oczu. Zaczęłam się trząść. Tata stanął w miejscu.
- Córcia, przepraszam. Nie miałem tego na myśli. - powiedział normalnym tonem i podszedł do mnie, lecz ja się odsunęłam.
- Zostaw mnie w spokoju! - krzyknęłam i wybiegłam.
W tym momencie nienawidziłam swojego ojca. Jak mógł tak o mnie powiedzieć? Jason pewnie jest w pracy. Udałam się do Caffecake, lecz Jason'a nie było. Zamówiłam sobie cappuccino i wyszłam. Miałam ochotę się teraz komuś wyżalić.
- Co się stało? - spytał damski głos za mną. Odwróciłam się i była to Karen, siostra Grace.
- Mam ochotę umrzeć. - powiedziałam ze łzami.
Dziewczyna widziała, że coś się u mnie stało.
- Może pójdziemy do parku? Jest ładna pogoda.
- Nie! - krzyknęłam, po czym zmieniłam ton - Jakoś nie mam ochoty iść do parku.
- To chodźmy do mojej ulubionej restauracji. Podają tam niesamowite obiady.
Zgodziłam się i udałyśmy się tam. Karen zamówiła dla nas ziemniaki z kurczakiem w sosie pieczeniowym i do tego pepsi. Usiadłyśmy przy środkowym stoliku. Teraz wyczekiwała, że jej powiem co się stało.
- Dzisiaj dowiedziałam się, że jestem w ciąży i tata mnie strasznie wyzywał.
- Jesteś w ciąży? Gratuluję. - uśmiechnęła się.
- Chyba nie ma czego gratulować.
Dziewczyna się zdziwiła.
- Tata nazwał mnie dziwką. Mówił, że nie miał tego na myśli, ale strasznie mnie uraził.
- Nie dziwię się, że uciekłaś. Jakby tak na mnie powiedzieli, to bym postąpiła jak ty.
Kelner podał nasze zamówione danie.
- Powiedz mi, dlaczego nie chciałaś iść do parku? Tak dziwnie zareagowałaś. - spytła biorąc ziemniaki na widelec.
Za nim coś powiedziałam, to wzięłam dwa głębokie wdechy.
- Wczoraj, jak odeszłaś, to właśnie się tam udałam, aby o wszystkim pomyśleć i przysiadł się jakiś nieznajomy mężczyzna, który mnie.... mnie zgwałcił. - ostatnie słowa powiedziałam dosyć cicho.
Karen zszokowała się, przy czym zakryła rękoma usta.
- Trzeba dorwać tego bydlaka! - powiedziała po chwili.
- Jak? Nigdzie go nie ma. Nawet zapomniałam zabrać swoich rzeczy, a dzisiaj są już u mnie w domu.
- To dziwny ten człowiek. Jak chcesz to mogę tobie pomóc z nim.
- Nie musisz.
Prawie kończyłyśmy jeść, gdy do restauracji weszła Grace.



___________

Cześć. Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. Zostawcie jakiś ślad po sobie. Jeżeli posiadasz Twitter'a, to był bym wdzieczny za jakieś opinie o opowiadaniu z dzisiejszym działającym hashtagiem #RozdartaAria . Będę bardzo wdzięczny. to na tyle. Do usłyszenia niebawem! :)