UWAGA!

!!!OPOWIADANIE MOŻE ZAWIERAĆ PRZEKLEŃSTWA ORAZ SCENY EROTYCZNE!!!





czwartek, 16 kwietnia 2015

Rozdział 25

Przed sobą, widziałam parę adidasów. Podniosłam głowę i zobaczyłam dosyć wysokiego mężczyznę. Był elegancko ubrany. Adidasy trochę nie pasowały do ubioru. Podniosłam się i nie wiem dlaczego, ale zaczęłam od razu płakać. Mężczyzna przysiadł się obok mnie, po czym wyjął chusteczkę, podał mi ją.
- Opowiedz mi co się stało. - powiedział.
Mam opowiadać obcej mi osobie o moim zrujnowanym życiu? To nie w moim stylu, lecz komu mam się wyżalić? Tacie wolę nic nie mówić, a wszyscy moi znajomi odsunęli się ode mnie.
- Moje życie nie ma już sensu. - zaczęłam - Nie mam już dla kogo żyć. Chcę uciec jak najdalej stąd.
- Co ty gadasz? - poprawił swoje ułożenie - Na pewno będzie lepiej. Musisz tylko w to uwierzyć. Mówię poważnie.
Mężczyzna wstał i wyciągnął rękę w moją stronę. Przez chwilę się na nią wpatrywałam. W końcu chwyciłam go i pomógł mi się podnieść. Dał znak, że mam iść razem z nim. Szłam z tyłu. Jestem ciekawa, gdzie mnie prowadzi. Po chwili, odwrócił się w moją stronę i dał znak, że mam się go nie bać i iść tuż przy nim. Tak zrobiłam. Z jego twarzy nie znikał uśmiech. w pewnym momencie, stanęliśmy przy wejściu do parku. Od razu zrobiło mi się słabo.
- Coś ci jest? - spytał lekko przerażony.
- Chyba nie chcesz iść ze mną do tego parku? - spytałam, wskazując na miejsce ręką.
- Zamierzam. Chcę cie rozweselić.
O nie. Odeszłam kawałek do tyłu. Chłopak podszedł ponownie do mnie.
- Skoro przeraża cię park, to pójdziemy w inne miejsce i chyba już wiem gdzie. - uśmiechnął się szeroko i szedł dalej.
Ja za nim. Po paru minutach, dotarliśmy na plażę. Chyba jest trochę za zimno, aby siedzieć na piasku i się opalać. Podeszliśmy bliżej wody i usiedliśmy. Woda była piękna. Co jakiś czas było widać fale.
- Opowiedz mi teraz, co tobie się przytrafiło, że chcesz skończyć ze sobą. - spojrzał na mnie.
- Nie mówiłam, że ogółem chce się zabić, tylko nie chce mieć problemów. Chciałbym tak zacząć wszystko od nowa, bez żadnych kłamstw i romansów. - chłopak dziwnie się spojrzał - Miałam chłopaka. Byłam z nim szczęśliwa. Pewnego dnia, udałam się do kawiarni "Caffecake". Może słyszałeś?
- Bylem tam nie raz.
- Pracuje tam taki jeden chłopak, Jason. Poczułam się dosyć dziwnie. Przyjaciółka chciała go poznać, wiec jej pokazałam. Spodobał się jej również. Zakochała się w nim. Wszystko by było super, gdyby Mike mnie nie poratował dziwnie.
- Co masz na myśli, mówiąc 'dziwnie"? - zapytał, kładąc się na piasku.
Również się położyłam.
- Zrobiłam sobie z niego żart, że będę miała z nim dziecko. Był zły na mnie. W końcu powiedziałam mu, że to był żart, a on nagle zaczął pragnąć być ojcem. Wkurzyłam się, więc mu to wygadałam. Zaczął mnie wyzywać i przeklinać. Zerwałam z nim.
- Dupek. - wymamrotał, przez zamknięte oczy.
Przez moment myślałam, że w ogóle mnie nie słucha.
- Opowiadaj dalej.
- Wtedy postanowiłam związać się z Jason'em. Był taki opiekuńczy. Dbał o mnie. 
- Ta przyjaciółka na pewno była na ciebie zła.
- Chyba trochę była. Nie pamiętam. Wiem, że ona mnie wspierała, a ja ją. Pamiętam jak Grace została porwana i wraz z Jason'em jej szukaliśmy. Wtedy przyjechała nasza znajoma, Nikolina. Dawno się z nią nie widziałyśmy. Potem byłam trochę na nią zła.
- Dlaczego? - podniósł się trochę.
- Związała się z Mike'm. - spojrzałam na niego.
- Przecież mówiłaś, że źle cię traktował.
- Tak. Ale sam fakt, że przyjaciółka z nim była, było wkurzające. Nie powinna tak robić.
- A wiedziała, że ty z nim kiedyś byłaś.
- Nie. - lekko puściłam uśmiech, chociaż nie chciałam.
- To nie zrobiła nic złego, a tym bardziej specjalnie.
Ma rację. Nagle, poczułam, że burczy mi w brzuchu. 
- Zgłodniałam. - wymamrotałam.
- To idziemy coś zjeść. - mężczyzna wstał.
Znów mi pomógł. Wyszliśmy z plaży i dotarliśmy, aż do ulubionej Pizzerii. Chłopak poszedł do kasy zmówić coś, a ja usiadłam przy jednym z wolnych stolików. Akurat padł na ten pechowy.
- Zaraz przyniosą jakąś pyszną pizzę i Colę. - powiedział, po czym usiadł na przeciwko mnie.
- To było tutaj. - powiedziałam ze spuszczonym wzrokiem - Przy tym stoliku siedziałyśmy. Ja, Nikolina i Karen. Potem przyszedł własnie Mike i Nikolina go przywitała, dosyć romantycznie.
- Kim jest Karen? Też jedną z twoich przyjaciółek? - spytał, gdy kelnerka podała nam talerze oraz szklanki.
- Tak. Ogółem jest zaginioną siostrą Grace. Gdy ona była w szpitalu, to Karen chciała ją odwiedzić, lecz nie mogła. Z Nikoliną ją śledziłyśmy i dotarłyśmy aż tutaj.
- Pewnie na coś poważnego leżała?
- Jest w ciąży.
Chłopak zszokował się.
- Myślałem, że miała jakąś poważną operację.
Kelnerka przyniosła pizzę i picie. Chłopak okazał szarmanckość i ukroił mi kawałek oraz nalał Coli. Zrobiło mi się strasznie miło. 
- Nie mogłam znieść widoku, Nikoliny i Mike'a, więc udałam się do parku. Potem żałowałam. Przysiadł się do mnie pewien mężczyzna z piwem. Przechadzaliśmy się po nim, aż... - urwałam i spuściłam głowę - ...zaciągnął mnie za drzewo i zgwałcił. - popłakałam się.
- Mężczyzna ponownie wyjął chusteczkę, lecz tym razem on sam mi wytarł łzy.
- Powinnaś z tym iść na policję.
- Udałam się do Jason'a. Rano, gdy wróciłam do siebie, to tata kazał mi zrobić test ciążowy. Był pozytywny.
- Wow.  - zdziwił się - Nie sądziłem, że można zajść tak szybko. - wziął do ust kawałek pizzy.
- Nie byłam z tym gwałcicielem. Okazało się, że ojcem może być Jason lub Mike. Bałam się o tym tacie powiedzieć, lecz gdy się dowiedział, to mnie wyzwał i uciekłam.
- Też do Jason'a?
- Nie chciałam do niego iść, ale tak. Potem znów spotkałam tego gwałciciele u siebie w pracy.
- Pracujesz?
- Tak.  W Caffecake. - wzięłam swój kawałek pizzy - Ten gwałciciel zwie się Ester. Groził mi. Okazało się, że on jest narkomanem. Pewnego dnia, zamknął mnie w szatni, gdzie się przebieramy i zaczął mi grozić. No możne nie, że grozić, ale wyzywał i kopał mnie.
- Straszne.- napił się.
- Poroniłam.
Chłopak zszokował się.
- Zabiłbym gnoja.
- Mówisz jak Karen. - nie mogłam się pozbyć uśmiechu z twarzy.
- Taka prawda - również się uśmiechnął i puścił oczko.
- Wtedy przyszły przyjaciółki. Wszystko było dobrze, gdy wtargnął Jason z Mike'm i zaczęli się bić o mnie.
- Bić o ciebie?
- Tak. Nie mówiłam tobie, ale przed tymi zdarzeniami, spotkałam Mike. Dowiedział się o dziecku i chciał znów spróbować poprawić relacje między nami. Zgodziłam się.
- Zrobiłaś największy błąd jaki mogłaś zrobić. - miał rację.
- Wiem. Teraz to już nie ma znaczenia. Są na mnie źli o to. Tak samo przyjaciółki. - znowu posmutniałam.
- Mówię ci. Jakoś się ułoży.
Chyba ten chłopak był jakimś Aniołem Stróżem. Na wszystko miał jakieś wytłumaczenie, a tym bardziej sprawiał, że miałam ochotę się uśmiechać, mimo, że nie powinnam w takiej sytuacji. Skończyliśmy jeść i zamierzaliśmy się już zbierać, aż nagle,weszły trzy dziewczyny.
- Możemy z tobą porozmawiać? - zaczęła Nikolina.
Spojrzałam się na nie. Widziałam ,że trochę było im głupio.
- Przepraszamy za nasze zachowanie. Nadal chcemy się z tobą przyjaźnić. Przemyślałyśmy wszystko. Wybaczysz nam, Ario? - powiedziała Grace, której od razu pojawiły się łzy.
Pozwoliłam dziewczynom usiąść razem z nami.
- A wy mi wybaczycie? - spytałam.
- Już to zrobiłyśmy. - odpowiedziała Karen.
Wszystkie się uśmiechnęłyśmy.
- A kto to za przystojniak? - spojrzała na niego Nikolna.
- Poznajcie.... - urwałam, gdyż  nie znałam jego imienia - Em... Jak masz na imię? - zaśmiałam się.
- Xander.
- Poznajcie Xander'a.
Dziewczyny się przywitały. Postanowiliśmy już wszyscy, że wyjdziemy z Pizzerii. Kierowaliśmy się w stronę mojego domu. Nagle, przed domem, siedzieli chłopcy. Zdziwiłam się. Czego mogą chcieć?
- Aria. - powiedział Jason.
Mike wstał.
- Czego chcecie? - spytałam, plącząc dłonie na piersiach.
- Źle postąpiliśmy, że cię tak opuściliśmy.
- Rozumiem. Byliście źli na mnie. Źle zrobiłam, że będąc z jednym, romansowałam z drugim.
- Wybaczysz nam? - Mike przybliżył się.
Zaczęłam się zastanawiać. Nie chciałam, aby znow bylo tak jak przedtem.
- A wy mi?
- Oczywiście! - wtrącił się Mike.
- Ja wam też, ale proszę was. Nie bijcie się już o mnie, jasne?
Zgodzili się. Od razu mi było lepiej na sercu. Cieszę się, że mam już to z głowy.
- Mamy jeszcze jedną sprawę. - Jason jednym okiem spojrzał na Mike'a.
- Jaką? - ze zdziwieniem, spojrzałam się na chłopaków, po czym z tyłu na dziewczyny i Xander'a.
- Z kim z nas chcesz być? - zapytał Mike.
Zszokował mnie. Nie powiem, nadal byli w moim sercu. Przez bardzo długi czas patrzałam się na nich. Oboje byli niesamowicie przystojni . Miałam bardzo trudną decyzję do podjęcia. Wzięłam głęboki wdech.
- Kocham....

***
Miesiąc później....

- Musisz jechać? - spytałam Jason'a z którym znajdowałam się na dworcu w Nowym Jorku.
- Tak. Chcę odpocząć trochę od tego miasta, od Caffecake. Musisz mnie zrozumieć, Ario. - spojrzał na mnie.
- Będę za tobą tęsknić.
- Ja za tobą też.
Jason przytulił mnie i pocałował w policzek, po czym odszedł. Przez moment jeszcze stałam i wpatrywałam się w niego. Łzy napływały mi do oczu. Gdy zniknął za schodami, udałam się do domu. Gdy weszłam do swojego pokoju, to zobaczyłam ogromny bałagan. Zaczęłam go ogarniać.
- Ario, czy możesz na chwilę zejść na dół!? - krzyknął tata.
- Już idę!
Wyszłam z pokoju i udałam się na dół. Zauważyłam tatę z panią Monic w salonie. Na stole stały świeczki i jakieś jedzenie. Czyżbym przeszkodziła w romantycznej kolacji? Tata kazał mi usiąść na przeciwko nich. Nagle, tata wyją jakieś pudełko z kieszeni z marynarki i uklęknął przed mamą Grace.
- Monic, czy zostaniesz moją żoną? - zapytał.
Kobieta była w szoku, tak samo jak ja. Z jej oczu spływały niewielkie kropelki łez.
- Tak, Eric'u. Tak, wyjdę za ciebie! - bardzo mocno przytuliła mojego tatę.
Tylko po co ja byłam do tego potrzebna?
- Nie za szybko? - Aria, co cie to obchodzi?!
- Ario, jak ludzie się kochają, to zrobią przecież wszystko by być razem. Wiesz o tym. - odparł, po czym założył pani Monic pierścionek.
- A dlaczego ja byłam potrzebna do zaręczyn?
- Chciałem, aby Monic nie uznała tego za żart, więc jesteś świadkiem tego co tutaj zaszło. - spojrzał się z uśmiechem na kobietę.
- Ja miałabym tobie nie uwierzyć?  - lekko się zezłościła, po czym od razu rozpromieniła i pocałowała tatę.
Chyba powinnam już sobie iść. Weszłam do kuchni, zrobić sobie kanapkę. Byłam nieco głodna. Pod czas jedzenia chleba z masłem i serem białym, za wibrował telefon. Odczytałam SMS'a. "Za godzinę w Caffecake. Nikolina.". Po co chce się ze mną tam spotkać?
- Widzę kochanie, że jesteś nie zadowolona. - zaczął tata, który wszedł do kuchni.
- Dlaczego? - zapytałam zdziwiona.
- Sądziłem, że się ucieszysz, że poukładałem sobie życie, mimo, że nie jest to mama. - widziałam u taty łezkę.
-Oh tato. Cieszę się, naprawdę. Wiem, że bardzo kochasz panią Monic i ja ją lubię. Nie okazałam swojej radości, ale ważne żebyś ty tato był szczęśliwy. - uśmiechnęłam się.
Tata podszedł do mnie i położył rękę na ramieniu, po czym wrócił do kobiety. Za chwilę powinnam być w kawiarni. Zrobiłam ostatni kęs kanapki i wyszłam pośpiesznie z domu. Parę chwil później, znalazłam się pod budynkiem. Weszłam do środka. Grace, Karen, Nikolina oraz Mike siedzieli przy jednym ze stolików z dużą porcją lodów truskawko-czekoladowych. Usiadłam obok nich.
- Szkoda, że Jason musiał wyjechać. - odparła Grace.
- Ale dzięki niemu, masz pracę jako kasjerka. - z uśmiechem powiedziała Nikolina.
- Tylko jutro. - szturchnęła ją.
- Mam nadzieję, że będzie pisał co jakiś czas. - powiedziałam lekko zamyślona.
- Na pewno. - Mike chwycił mnie za dłoń.
- Słyszałyście nowinę? Mój tata właśnie oświadczył się mamie Grace.
Wszyscy byli zszokowani. Po chwili, Grace wydarła się na całą kawiarnię, że aż zgromadzeni tu ludzie, zaczęli się na nią gapić.
- Wiedziałam, że do tego dojdzie! - dodała - Będziemy teraz jak siostry!
Tylko kiwnęłam głową. Do kawiarni, wszedł Xander, po czym usiadł obok mnie.
- Coś mnie ominęło? - zapytał.
- Nasi rodzice się zaręczyli! - znów podekscytowanym głosem wymamrotała przyjaciółka, wskazując na mnie.
Chłopak przez moment chciał się zaśmiać.
- Ciekawe kiedy ty Ario, staniesz na ślubnym kobiercu. - Karen odkładała pusty puchar po lodach.
- Mam nadzieję, że będę mógł przyjść? - zapytał z nadzieją Mike.
- Ja z Nikoliną i tak będziemy czuły się zaproszone! - wymamrotała Grace, zajadając się lodami.
- Na ślub mam jeszcze dużo czasu. Nie śpieszno mi do tego. Ważne, że teraz jestem ponownie szczęśliwa i zakochana. - z radością na twarzy spojrzałam na Xandera, a on na mnie, po czym przybliżyłam się do niego i pocałowałam.
Cieszę się, że nie wybrałam Mike'a czy Jason'a Przez nich czułam się rozdarta.

czwartek, 9 kwietnia 2015

Rozdział 24

- Jason! - krzyknęłam ze łzami w oczach.
Nie wiedziałam co robić. Wyjęłam telefon i już wybierałam numer karetki, gdy Karen chwyciła szklankę pełną napoju i oblała go. Ocknął się.
- Oh Jason. - powiedziałam i przytuliłam go.
- Co się stało? - spytał zdziwiony.
- Straciłeś pamięć? - spytała Grace.
- Pamiętam, że powiedziałaś mamie o ciąży i... to wszystko.
Spojrzałam się na niego. Nie rozumiałam, dlaczego zemdlał.
- Tym razem już naprawdę pójdziemy. Odprowadzę Jason'a do domu.
- Nie ma sprawy. - przyjaciółka wstała z miejsca i odsunęła chłopakowi krzesło, bym wraz z Karen mogły go podnieść.
Jason położył swoje ramię na mojej szyi, a Nikolina otworzyła nam drzwi wyjściowe. Powolnym krokiem, dotarliśmy do domu. Chłopak podał mi klucze z kieszeni i otworzyłam drzwi.
- Usiądę w salonie. - powiedział.
Posadziłam go tam. W kuchni przygotowałam jakaś małą herbatę i mu ją zaniosłam.
- Co tam jest? - zaczął być podejrzliwy.
- To zwykła herbata - uspokoiłam go - Pij.
Zrobił jej łyk. Zaczęłam przez chwilę myśleć. Miałam jedno pytanie do niego, ale nie wiem czy mu je zadać. Ah zaryzykuję.
- Czy przezywasz moją ciąże?
- Słucham? - zszokował się.
- Mam na myśli, czy przejmujesz się mną. 
- Oczywiście. nie chcę aby tobie coś złego się stało.
Kiwnęłam tylko głową. To chyba znałam już swoją odpowiedź. Za bardzo się mną przejmuje i to go wykończyło. Chyba. Gdy wypił swoją herbatę, to postanowiłam zanieść go do łózka. Chciałam go rozebrać, gdyż mnie powstrzymał i zasugerował, że ma siłę by sam to zrobić.
- Chcesz zostać na noc?
- Z miłą chęcią. Będę miała wtedy na ciebie oko. - podeszłam do chłopaka i musnęłam w policzek.
Położyłam się obok niego. Tym razem to ja go obięłam ramionami. Czułam, że jest zimny.

***
Po przebudzeniu się, od razu spojrzałam na chłopaka, lecz go już nie było. Gdzie on się podziewa? Wygramoliłam się i zeszłam na dół. Może znów robi dla mnie śniadanie. Był zbytnio osłabiony, wiec na pewno dzisiaj nie byłby wstanie zrobić sam śniadania. Zobaczyłam go akurat w kuchni, pijącego kawę.
- Witaj Ario. - powiedział z uśmiechem.
Podeszłam.
- Już nie śpisz? - usiadłam na krześle obok niego.
- Nie. Za chwilę idziemy do pracy, więc jedz śniadanie. - podsunął mi dwie kanapki.
Chwyciłam jedną i zaczęłam jeść.
- Jak się dzisiaj czujesz? - spytałam z pełnymi ustami
- Dobrze. - uśmiechnął się.
- To super, kochanie. - pocałowałam go w usta.
Dokończyłam śniadanie i oboje udaliśmy się na górę. Chwyciłam swoją torebkę i pomału wychodziliśmy z domu. Jason chwycił mnie za rękę. Nie wiem dlaczego, ale poczułam, że się strasznie rumienię. Spojrzałam na niego, a on na mnie. Zbliżaliśmy się już do kawiarni. Była jeszcze zamknięta. Nagle, za nami pojawił się Ester, który właśnie zamierzał otworzyć Caffecake. Kto mu dał klucz do cholery? Weszliśmy do szatni, aby się przebrać. Pierwsi goście pojawili się dopiero pół godziny później. Zdziwiło mnie, że każdy klient dzisiaj chciał zamówić to samo, czyli Czekoladowe ciasto z miętowym budyniem. Akurat ten przysmak był nowością w kawiarni. Sama bym z chęcią spróbowała. Zwróciłam uwagę, że Ester się na mnie dziwnie patrzy. Przecież nic mu nie zrobiłam.
- Mógłbym dostać jeszcze jeden kawałek tego ciasta? - spytał mnie klient.
- Oczywiście. - z uśmiechem podeszłam do kucharza, aby podał mi jeszcze jeden kawałek ciasta.
Zaniosłam go. Naprawdę, był straszny ruch dzisiaj. Jak nigdy! Szefowa na pewno nie zdejmie tego deseru z Menu.
- Aria, czy mogłabyś na moment się urwać? - spytała Nikolina, która ledwo co weszła do środka.
- Raczej nie. - odparłam.
Przyjaciółka zaczęła się rozglądać po kawiarni.
- Chodzi o Mike'a.
- Co z nim? - splotłam ręce na piersiach.
- Chce się z tobą teraz spotkać. Nie wiem o co chodzi.
Zdziwiłam się. Podeszłam do Jason'a się spytać czy mogę szybciutko wyjść. Musiałam trochę go okłamać. Zgodził się, ale mam się pośpieszyć. Postanowiłam się nie przebierać i z Nikoliną opuściłyśmy Caffecake. Ona udała się w swoją stronę, a ja w swoją. Zapukałam do drzwi chłopaka.
- Chciałeś coś? - spytałam, gdy tylko je otworzył.
- Musiałem się z tobą zobaczyć. - wpuścił mnie do środka.
Udaliśmy się do kuchni, gdzie czekała już ciepła herbata.
- Jak było wczoraj u Grace.
- Nie chcesz wiedzieć. Nikolina ci nie mówiła? - spytałam, popijając herbatę.
- Nie rozmawiałem z nią. Tylko poprosiłem by po ciebie przyszła.
- I tylko po to chciałeś mnie widzieć?
- Nie. - Mike zaczął dotykać mojej twarzy.
Poprosił mnie, abym wstała i zaprowadził na kanapę w salonie. Położyłam się na niej, a on namiętnie całował, przy czym powolnymi krokami mnie odpinał. Chce uprawiać teraz zemną seks, mimo, że powinnam być w pracy? Jego duża dłoń powędrowała na moje piersi. Macał je, przez co piszczałam. Miałam zamiar sama pchać swój język do jego jamy ustnej. Nie! Aria, opanuj się! Chłopak próbował dopchać się do moich spodni, gdyż go powstrzymałam. Zdziwił się.
- Coś nie tak zrobiłem? - zapytał.
- Powinnam być w pracy. Przyszłam tylko na chwilę.
- Rozumiem. - podniósł się.
Również wstałam i poprawiłam sobie stanik. Dopiłam jeszcze herbatę i pożegnałam Mike'a, pocałunkiem. Do kawiarni normalnie biegłam. Mam nadzieję, że nie zamierza przyjść szefowa. Wtedy bym chyba dostała zwolniona. Dotarłam. Jason spojrzał się na ,mnie i zawołał gestem ręki
- Dobrze, że wróciłaś wcześniej. Szefowa ma przyjść. - no i wywołałam wilka z lasu.
- O której? - spytałam, poprawiając swoje ubranie.
- Nie wiem.
Wróciłam do pracy.  Czy mi się zdaje, czy jest jeszcze więcej klientów niż przedtem? Jak zwykle tylko te jedno ciasto. Ludzie, jest wiele innych ciast do spróbowania i bardzo pysznych! Tak właśnie minął mi dzień w owej kawiarni. Weszłam do szatni, aby się przebrać. Zamierzałam już z niej wychodzić, gdyż zobaczyłam Ester'a, który własnie stał przy drzwiach. Minę miał jakąś inną niż przedtem.
- Gdzie jest ta mała torebka? - spytał, podchodząc do mnie powolnym krokiem.
- Jaka torebka? - zdziwiłam się - Nie wiem o czym ty mówisz.
- Nie wygłupiaj się, szmato! - podniósł głos. - Za kartonem, który był na zapleczu, schowałem coś. Teraz tego tam nie ma. Szefowa mi mówiła, że tobie kazała zabrać karton do samochodu.
- Nie wiedziałam, że coś tam było. - przyznałam - I pewnie schowałeś tam jakieś prochy.
- A gówno cie to obchodzi! - podszedł i nagle chwycił mnie za szyję.
Czułam. że zaczynam tracić oddech
- Puść mnie. - ledwo wykrztusiłam.
- Puszczę, jak mi oddasz torebkę.
- Nic ci nie oddam. Nie mam.
Po chwili puścił. Chyba w końcu zrozumiał. W pewnym momencie, szybkim ruchem wymachiwał nogą i kopnął mnie w brzuch, że aż upadłam. Chwyciłam się za niego.
- Co ty wyprawiasz?! - krzyknęłam ze rzeką łez.
- Masz mi załatwić tą samą działkę co przedtem, albo powiem o tym, że się ze mną kochałaś.
- Już o tym wiedzą.
- Ale nie to, że ty tego chciałaś.
- Kłamca.
- Zamknij ryj! - ponownie mnie kopnął i to w te same miejsce.
Nagle, zobaczyłam krew na spodniach, przy czym straszny ból brzucha. W pewnym momencie, drzwi od szatni się otwarły.
- Policja! Masz prawo zachować milczenie! - policjanci wtargnęli i zabrali Ester'a.
- Co tu się stało? - spytała szefowa, która wyłoniła się znikąd - Aria? - podeszła do mnie.
Dotknęła dwoma palcami krwi. Nie mogłam opanować swoich płaczu.
- Jesteś w ciąży? - spytała patrząc na mnie, a tylko kiwnęłam głową na potwierdzenie - Szkoda, że wcześniej nie wiedziałam jaki jest pan Ester. Nigdy bym go nie zatrudniła. a ty powinnaś mnie uprzedzić o swoim stanie. - wyjęła telefon z kieszeni i wyszła.
Do środka właśnie wtargnęły Karen, Nikolina i Grace.
- Kochana, wszystko dobrze? - spytała Karen.
- Nie. Strasznie boli mnie brzuch. - odparłam i próbowałam się podnieść, ale nie mogłam.
Dziewczyny były przerażone. Nagle i nie spodziewanie, wszedł Jason i Mike, którzy od razu przyszli do mnie.
- Co się stało skarbie? - powiedzieli wspólnie.
Zaczęli na siebie dziwnie patrzeć. O kurwa. Teraz chyba się zacznie.
- Coś ty koleś powiedział? - spytał go Mike - Aria jest przecież moja.
- Słucham? Aria jest moją dziewczyną, palancie! - krzyknął Jason.
Po chwili oboje mężczyźni zaczęli się bić. Jason uderzył Mike'a w twarz, a on drugiego w brzuch. Co ja narobiłam?
- Możecie przestać? -powiedziałam z bólem.
Przestali i zaczęli się na mnie patrzeć.
- Kogo naprawdę kochasz? - spytał Mike.
Zatkał mnie tym pytaniem. Miałam ich obydwóch w sercu i trudno było mi podjąć decyzję.
- Nie wiem. - wymamrotałam.
- Spotykałaś się z nami obojga potajemnie? - spytał jeden z nich.
Kiwnęłam głową.
- Nie chciałam do tego doprowadzić. Miałam zamiar zdecydować do kogo bardziej czuję. Kogo kocham.
- Jesteś zwykłą egoistką. - Mike opuścił szatnię.
- Mike, wracaj! Nie skończyłam jeszcze! Mike! - krzyczałam, ale chyba nic to nie dawało i po chwili spojrzałam na drugiego chłopaka - Jason....
- Nie Ario. - przerwał mi - Nie chcę ciebie już widzieć i znać. - również odszedł.
Cały mój świat chyba lęgnął w gruzach. Co ja najlepszego narobiłam?! Przyjaciółki stały nie ruchomo, aż do momenty, gdy otworzyła usta Grace.
- Przykro mi, ale na mnie chyba już pora.
- Proszę was. tylko wy mnie nie opuszczajcie. - wymamrotałam.
- To co zrobiłaś, było chamskie. - powiedziała Karen, która kierowała się w stronę drzwi.
Wyszła. Reszta zrobiła tak samo. Teraz zupełnie byłam sama. Miałam ochotę uciec jak najdalej.
- Karetka już przyjechała. - powiedziała szefowa.

***
- Musi pani teraz o siebie dbać. - powiedziała pielęgniarka, która trzymała w ręce mój wypis ze szpitala.
Podała mi go.
- Wiem proszę pani.
- Jeszcze raz bardzo mi przykro, że nie mogliśmy uratować dziecka. - położyła rękę na moim ramieniu, po czym dała wypis i odeszła.
Spojrzałam się na nią. Gdy się dowiedziałam, to chciałam być na jego miejscu. Dlaczego to wszystko musiało mnie akurat spotkać? Gdy opuściłam blok szpitala, zastanawiałam się co zrobić. Mogłam wrócić do domu, bardzo bym chciała iść odwiedzić swoje przyjaciółki oraz chłopaków. Zamierzam ich przeprosić za to wszystko. Akurat dotarłam do drzwi Mike'a. Zapukałam. Przez dłuższy czas nikt nie otwierał.
- Kto tam? - po dłuższej chwili się odezwał.
- To ja, Aria, Możemy porozmawiać? - spytałam, mając wielką nadzieję, że mnie wpuści do środka.
- Odejdź sąd. Nie mam ochoty rozmawiać z oszustką i kłamczuchą.
Posmutniałam. Miałam wrażenie, że część serca, które go kochało, przełamało się na pół. Odeszłam od jego drzwi. Może Jason będzie chętny do rozmowy. Własnie stanęłam przed jego drzwiami.
- Jason, jesteś w domu? - spytałam, pukając do drzwi.
Po krótkiej chwili mi je otworzył.
- Cześć, Ario. Coś się stało? Widzę, że już cię wypisali.
- Chcę ciebie przeprosić. Nie powinnam tak robić. Naprawdę to jestem bardzo w tobie zakochana.
- Na to już raczej za późno. - powiedział z poważną miną.
- Jason, tylko nie to. - do oczu napływały łzy.
- Przez to moje uczucie do ciebie zniknęło. Kochałem cię, Ario. Naprawdę cię kochałem. Teraz odejdź i zapomnij o mnie. - zamknął drzwi.
Płakałam. Nie mogłam się opanować. Cały czas żałuję, że tak zrobiłam. Udałam się do Grace. Mam nadzieję, że uda mi się z nią porozmawiać. 
- Czego chcesz? - spytała, wychodząc na zewnątrz wraz ze swoją siostrą oraz Nikoliną.
- Przepraszam za wszystko. - powiedziałam wycierając łzy z oczu.
Dziewczyny spojrzały się na siebie.
- Źle potraktowałaś chłopaków. - Grace splotła ręce na piersi.
- A tym bardziej Jason'a, po którym było widać, że jest w tobie zakochany. - dodała Nikolina.
- Wiem, dziewczyny. Chciałam teraz wszystko naprawić.
- Za późno. - wszystkie weszły do środka, zostawiając mnie przed domem.
No pięknie! Jeszcze one. Kurwa. Teraz to zupełnie mam ochotę się zabić. Odeszłam. Nie zamierzałam iść do domu. Pewnie tata też będzie miał do mnie pretensje, mimo, że nie wie o co chodzi. Na pewno by nie był zadowolony, gdyby wiedział. Udałam się do centrum miasta. Usiadłam przy murze. Znalazłam jakieś puste pudełeczko po deserze i postawiłam przed sobą. Położyłam się na ziemi i zaczęłam szlochać.
- Coś się stało? Nie wyglądasz na bezdomną. - powiedział przyjemny, męski głos.

piątek, 3 kwietnia 2015

Rozdział 23

Zapukałam do drzwi Mike'a. Za nim otworzył drzwi, to trochę czasu minęło. Oczywiście pocałował mnie w usta na powitanie.
- Co powiesz zamiast kolacji, na obiad? - zaproponował.
- Mi pasuje. - uśmiechnęłam się.
Udaliśmy się do kuchni. Zauważyłam, że wszystko już było gotowe. Chłopak chwycił dwa talerze i zaniósł do salonu. Przez moment myślałam, że będziemy jeść tutaj, w kuchni.
- Usiądź już przy stole. - powiedział, chwytając kieliszki.
Będziemy pili wino? Zrobiłam tak. Musiał się naprawdę postarać. Wszystko wyglądało tak pysznie. Chwyciłam za widelec i zaczęłam już konsumować danie, które przygotował. Miałam wrażenie, że Mike cały czas się na mnie patrzy. Nie myliłam się. Przez większy czas, milczeliśmy.
- Dlaczego nie możesz przyjść wieczorem? - spytał, popijając jedzenie winem.
- Idę na kolację do Grace.
- Pójdę z tobą.
- Nie! - krzyknęłam.
Chłopak dziwnie się na mnie patrzył, aż mu jedzenie z widelca spadło.
- To znaczy, wolę iść tam sama. Rozumiesz? - tym razem wymamrotałam spokojnie.
Kiwnął tylko głową. Gdy skończyliśmy obiad, pomogłam chłopakowi w sprzątaniu. Nasze dłonie się dotknęły. Spojrzałam na jego twarz. Była pełna radości. Jego dłoń powędrowała na mój brzuch i przez dłuższy czas masował go. Trochę dziwnie się czułam. Miałam ochotę go bardzo namiętnie pocałować. Jego twarz przybliżyła się do mojej. Całowaliśmy przez dłuższy czas, aż za wibrował mój telefon. Wyjęłam go i spojrzałam na osobę dobijającą się do mnie. Cholera! To Jason. Przeprosiłam na moment Mike'a i udałam się na górę, aby odebrać.
- Cześć Jason. - zaczęłam.
- Witaj skarbie. Przyszłabyś do mnie? Kupiłem lody truskawkowe, ale sam ich nie zjem. - zaśmiał się.
I co mam teraz zrobić? Trochę głupio by było, gdybym tak po prostu opuściła Mike'a.
- Pewnie. Będę za godzinę. - co ja gadam.
- Będę na ciebie czekał. - rozłączył się.
Schowałam komórkę i wróciłam do chłopaka.
- Coś się stało? - spytał, siadając na tapczanie w salonie.
- Będę musiała wyjść. - podeszłam i ciągnęłam kłamstwo - Tata mnie pilnie potrzebuje.
- Dobrze. Odezwę się do ciebie. - chwycił moją twarz i pocałował.
Puściłam mu ciepły uśmiech i wyszłam. Nie minęło dużo minut i zamierzałam zapukać do Jason'a.
- Cieszę się, że tak szybko jesteś.
Czyżby stał cały czas przy oknie, czekając na mnie? To nawet miłe z jego strony. Wpuścił mnie do środka. Już widziałam uszykowane pucharki lodów na stole kuchennym. Podał mi jeden z nich. Spróbowałam i już nie mogłam się oprzeć ich smaku. Jadłam wiele lodów truskawkowych, ale te miały inny smak.
- Gdzie je kupiłeś? - zapytałam.
- Co? Lody? W jakimś spożywczym.
- Muszę się tam wybrać. Są bardzo dobre.
- Smakują jak normalne lody, Ario. Chyba tobie się zmieniły kubki smakowe w ciąży.
Może ma rację. Skończyliśmy jeść i chłopak podszedł do mnie, by wziąć z mojej dłoni pucharek. Jego wzrok był skupiony na moim. Swoją dłonią dotykał mojej twarzy. Zaczynałam czuć, że odlatuję. Pocałował mnie. Chciałam wiecznie czuć jego usta na moich.
- Musimy się za chwilę zbierać do Grace. - przestał.
Spojrzałam na zegarek. Faktycznie! Muszę się jeszcze jakoś elegancko przebrać.
- Pójdę do domu się przebrać. - wstałam.
- Okej. Przyjdę po ciebie za pół godziny.
Puściłam szczery uśmiech. Dobrze, że Mike nie idzie z nami. No chyba, że pójdzie z nim Nikoliną. Wyszłam z domu chłopaka wprost do siebie. Tata chyba też się wybiera. Widziałam jego nowy krawat. Może nie już taki nowy, ale zawsze mówił, że po śmierci mamy, go nie odpakuje i nie założy. Widocznie pani Monic na niego wpłynęła. W szafie w pokoju, wyjęłam pierwszą lepszą suknię. Chyba będzie się nadawała. Spojrzałam się w lustrze, po założeniu i się nie myliłam. Ładnie się umalowałam i założyłam nie wysokie szpilki. Zeszłam na dół.
- Gotowa? - spytał tata, poprawiając krawat.
- Tak.
- To idziemy.
- Idź sam. Po mnie przyjdzie Jason.
- Jason? - zdziwił się.
- Tato, mówiłam ci o nim.
- Nie przypominam sobie - zaczął myśleć - Dobra córcia! Idę już. - wyszedł,
Jestem pewna, że mu o nim mówiłam. W salonie, szybko przejrzałam czy lecą jakieś wiadomości w telewizji. Nie będę się przynajmniej nudzić, czekając na chłopaka. Ledwo co uruchomiłam telewizor, a już usłyszałam dzwonek. Szybko. Otworzyłam chłopakowi drzwi. Wszedł na chwilę do środka, a ja wróciłam się na górę po torebkę i mogliśmy już wychodzić. Przez całą drogę niemal się śmialiśmy. Nie mieliśmy konkretnego powodu. Jason zapukał do drzwi Grace.
- Wchodźcie. - otworzyła nam jej mama.
Usłyszeliśmy głośne rozmowy dobiegające z salonu. Weszliśmy i przywitaliśmy się, po czym usiedliśmy na wolnych dwóch obok siebie miejscach. Karen poleciła nam abyśmy spróbowali jej sałatki. Tak zrobiliśmy.
- Kochanie, są już wszyscy. Chciałaś coś powiedzieć. - mama Grace usiadła na swoim miejscu, obok mojego taty - Nie rozumiem dlaczego nie mogłaś o tym mówić na osobności.
Widziałam, że dziewczyna się trząść. Próbowałam ją trochę uspokoić, lecz chyba to nic nie dało. Przyjaciółka wstała z miejsca.
- Mamo, muszę ci coś powiedzieć o Haylie. - jej mama poprawiła swoje ułożenie na krześle - Ona nie ma tak na imię. - spuściła głowę.
- To jak? I po to sprowadziłaś tutaj wszystkich ludzi? Grace...
- Musiałam ich tutaj sprowadzić. Chciałam, aby wszyscy byli światkami tego co tobie powiem, mamo. Haylie to tak naprawdę Karen.
- W takim razie milo cię poznać Karen. - zwróciła się do dziewczyny - Masz takie same imię, jak moja córka, która uciekła z domu. Tak bardzo mi jej brakuje. - wyłoniła łzy.
- Ja też tęsknię... mamo.- powiedziała ze smutkiem i lekkim uśmiechem.
- Słucham? - zdziwiła się kobieta.
- Karen jest właśnie twoją córką, a moją siostrą, która kiedyś uciekła. - wyjaśniła Grace.
Widziałam, że pani Monic chyba nie mogła złapać oddechu ze zdziwienia. Miałam wrażenie, że robiło się niezręcznie. Kobieta wstała z miejsca ze łzami w oczach.
- Poczekaj, mamo! Jest coś jeszcze. - zatrzymała ją przyjaciółka.
- Co takiego? Chyba mam już dosyć wrażeń na dzisiaj.
- Spodziewam się dziecka.
W tym momencie, zrobiło się strasznie cicho. Było by można usłyszeć muchę. Każdy zaczął się na siebie gapić, aż w pewnym momencie, tacie spadł widelec, który obił się o talerz.
- Czy ty żartujesz? - pani Monic położyła ręce na biodrach.
- Nie. - widziałam u przyjaciółki łzy.
- Mam już serdecznie dosyć tego dnia! - krzyknęła jej mama, aż się wystraszyłam - Chcę abyście wszyscy opuścili ten dom! - szła w kierunku schodów.
- Monic, zaczekaj! - tata podszedł do niej, aby ją zatrzymać - Nie możesz tak po prostu uciec od sprawy.
- A co mam niby zrobić, Eric. Co?!
- Pogadaj z obiema córkami na spokojnie. - tata położył swoja dłoń na jej ramieniu.
Nagle, pani Monic, podniosła dłoń i mocno walnęła mojego tatę w policzek. Zamarłam na ten widok.
- Eric... Nie chciałam. - wyjąkała - Przepraszam.... - pobiegła na górę.
Tata ze smutkiem odszedł do drzwi wyjściowych. Było mi go żal. Wiem, że mama Grace zrobiła to nie specjalnie. Mam nadzieję, że on też o tym wie.
- Grace, chyba z Jason'em będziemy się pomału zbierać.
- Zostańcie jeszcze chwilę. Nie chcę teraz być sama. - łzy Grace zamieniły się we wodospad.
Przytuliłam przyjaciółkę. Dołączyła Nikolina.
- Musze odebrać. - długowłosa brunetka wstała, wyjęła telefon i weszła do kuchni, odbierając telefon.
- Jason, wszystko dobrze? - usłyszałam głos Karen.
Odwróciłam się w stronę chłopaka i zobaczyłam, że jego głowa znajduje się na talerzu. Zaczęłam go szturchać.
- Jason? - podniosłam go i nagle się przeraziłam, gdy zobaczyłam, że ma zamknięte oczy i był bardzo blady.